wtorek, 31 grudnia 2013

Podsumowanie roku 2013

Podsumowanie grudnia

Grudzień był dla mnie miesiącem ciężkim, miałam dużo pracy na uczelni, poza tym przez święta leniuchowałam, ale mimo to udało przeczytać mi się sześć książek!


Łącznie przeczytałam: 2058 stron


Podsumowanie roku 2013


Blog powstał 2 października 2013 roku, istnieje więc już 90 dni. W ciągu tego czasu zyskałam:

1. 31 obserwatorów
2. 1 307 wyświetleń
3. 16 przeczytanych książek

Nie jest to być może imponujący wynik, ale ja jestem zadowolona. Blog zmieniał swój wygląd kilkakrotnie i myślę, że nabrał mniej więcej ostateczną formę.

Życzę Wam, aby nadchodzący, 2014 rok, był dla Nas wszystkich tak samo zaczytany, jak i ten o ile nie bardziej, oraz dużo, dużo radości, abyście byli szczęśliwi i odnaleźli się w tym świecie!
Ponadto udanej zabawy Sylwestrowej!





Marcin Mortka - "Morza Wszeteczne"

Tytuł: Morza Wszeteczne
Autor: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Uroboros, Warszawa 2013
Strony: 412 

Kapitan Roland zwany Wywijasem. Jest piratem. Ale nie takim zwykłym, gdyż nie robi tego co na wielkiego korsarza przystało. Pakuje się w wielką, groźną wojnę, całkowicie przypadkowo. Może jednak liczyć na swą piracką załogę. Cóż z tego wszystkiego wyniknie?

Na książkę tą byłam chora bardzo długo. Ujrzałam ją pewnego pięknego dnia w Empiku, ale dopiero na Mikołaja zagościła na mojej półce. I nie żałuję tego. Co mnie do niej przyciągnęło? Piękna okładka, ale jeszcze bardziej... piraci.

„A czy przy okazji ktoś może mi wytłumaczyć - Strup przełknął ślinę - co to takiego biblioteka i czemu się tego miejsca boję?”

Książka opowiada nam o przygodach Kapitana Rolanda, młodego mężczyzny z mackami na plecach i jego dzielnej załogi. Główny bohater rzeczywiście nadaje się na kapitana, bezkompromisowy i twardy, potrafi postawić na swoim. Autor przedstawia nam cały szereg ciekawych postaci: Strup- pół-goblin, Baobab- murzyński Szaman, Mandragora- hmm, ktoś z rozwidlonym jęzorem., Grzmot- Satyr ze słowotokiem. Cała książka okraszona jest niesamowita ilością bluzgów, wpasowanych w taki sposób, że to nie razi ani trochę, a wręcz przeciwnie. 

"Jedynymi rozpoznawalnymi słowami w jego wywodach były soczyste przekleństwa, tak więc ludzie na wszelki wypadek i jego omijali szerokim łukiem"

Ogromna ilość poczucia humoru sprawia, że co chwilę zanosiłam się śmiechem.

 „- To ci dopiero... - Roland przekrzywił głowę, jakby przyglądał się jakiemuś kuriozum przyrodniczemu. - To wy tak z własnej woli nas śledzicie, mości panie poruczniku?”

Intryga, w jaką wpakowali się piraci jest ciekawa, opisana w taki sposób, że gdy tylko odkładałam na chwilę książkę, cały czas myślałam co będzie dalej. Kiedy natomiast skończyłam ją czytać, zrobiło mi się smutno, że muszę pożegnać się z bohaterami. Na szczęście Kapitan powróci w powieści Wyspy Plugawe.
Polecam każdemu, kto jest fanem fantastyki, lubi czarny humor i nie boi się mocnego słownictwa.

"- My tylko tak sobie gadaliśmy...
- A o Czym?
- O dupach głównie..."

OCENA: 6/6

sobota, 28 grudnia 2013

Bajkowa Sobota: Ralph Demolka


Tytułowy Ralph Demolka to negatywna postać w grze komputerowej. Nie jest przez to lubiany. Pewnego dnia sfrustrowany traktowaniem go przez inne postacie z gry postanawia udowodnić, że zasługuje na miano superbohatera zdobywając medal w innej grze.Nieoczekiwanie uwalnia robala, przez co wiele gier może skończyć swój żywot.


W bajce poznajemy cała masę postaci: Ralpha, Felixa, Wandelopę, Sierżant Rureckę. Felix naprawia to co Ralph zniszczy, Wandelopa jest dziewczynką z cukierkowej wyścigówki, a pani Sierżant walczy z robalami. W dziwny sposób losy wszystkich postaci się przeplatają. 



 Nie powiem, żebym się dobrze bawiła na tej bajce. Ot, taka bajeczka, przy chwili nudy. Jak zawsze ukazuje nam sytuację, w której ktoś jest niedoceniany i pragnie udowodnić swoją wartość, przez co pakuje się w wielkie kłopoty. Bajka ta nie ma w sobie nic odkrywczego, a cukierkowy świat, w którym dzieje się większość akcji przyprawił mnie w pewnym momencie o mdłości. 



Podsumowując, jeżeli ktoś ma wolne popołudnie i chce się rozluźnić to może obejrzeć, ale jeśli ktoś nie lubi cukierkowych światów to zdecydowanie nie polecam.

 

OCENA: 3,5/6

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Oberża na pustkowiu


Tytuł: Oberża na pustkowiu
Autor: Daphne Du Maurier
Wydawnictwo: Iskry, Warszawa 1991
Przekład:Wacława Komarnicka
Strony: 239

Mary Yellan to młoda kobieta, której matka niedawno zmarła. Ostatnią wolą rodzicielki było to, aby córka zamieszkała wraz z ciotką Patience. Okazuje się, że kobieta ta mieszka wraz z mężem w oberży "Jamajka". Miejsce to budzi grozę, gdyż jest siedzibą wszelkich zbójów, złodziei i morderców. Wydarzenia, które następują po przybyciu Mary są wstrząsające... 

Co może powstać z połączenia książki sensacyjnej, przygodowej i romansu? Odpowiedź brzmi  Oberża na pustkowiu. Przenosimy się do dziewiętnastowiecznej Anglii, na pustkowia i torfowiska, do miejsca tak mrocznego, że każdy dyliżans boi się przejeżdżać obok złowrogiej Jamajki. Autorka idealnie oddała klimat grozy, z każdą czytaną stroną czułam co raz to większe napięcie.Charakter wszelkich zbójów przebywających w oberży był bardzo dobrze opisany.
Bardzo podobała mi się postać Mery, chociaż przerażona tym wszystkim co się działo w tytułowym miejscu, cechowała się ogromna odwagą i dociekliwością. Chociaż z drugiej strony właśnie ta ciekawość pakowała ją raz po raz w kłopoty. Jej dobroduszność znów bardzo mnie irytowała, gdyż ciągle myślała o swojej ciotce, która nie potrafiła odejść od brutalnego męża.
Wątek kryminalny był przeprowadzony w taki sposób, że nie dało się domyślić wszystkiego od początku. Autorka wprowadzała nas krok po kroku w ten przestępczy świat, ukazując jego brutalność, nie bała się mocnych scen.
Wątek romantyczny był bardzo poboczny, ale mimo to istotny.

OCENA: 5,5/6

czwartek, 19 grudnia 2013

Ogry


Tytuł: Ogry
Autor: Stephan Russbult
Wydawnictwo: Pascal, Bielsko-Biała 2011
Przekład: Małgorzata Wilk
Strony: 452


Mogda to ogr. Czego więc można sie po takim spodziewać, kradnie zwierzęta, straszy ludzi. Ale nie, ten nasz bohater jest zupełnie inny. Posiada coś, czego nie mają jego pobratymcy- inteligencję. Musi więc stanąć na wysokości zadania, spełnić przepowiednię i uratować świat!

Przyznaję się szczerze, ze książkę męczyłam prawie dwa tygodnie. Do zakupu powieści zachęcił mnie opis, mówiący o ironicznym humorze, wartkiej akcji czy trzymaniu w napięciu. Niestety nie znalazłam w niej nic podobnego. Co więcej, książka irytowala mnie swoją infantylnością. Autor silił się na poczucie humoru, a tak szczerze jego żarty nie bawiły mnie ani trochę. Co gorsza, gdy czytałam tą książkę po kilku stronach orientowałam się, że nic a nic z niej nie pamiętam. W rezultacie nie mam z niej żadnych wspomnień, poza tym, że była nudna. A ogry, które najpierw były opisywane jako tępe i głupie miały o wiele więcej inteligencji, niż autor chyba zamierzał im dać.
Nie polecam!

OCENA: 2/6 

 

Książka przeczytana została w ramach wyzwania "Czytam Fantastykę":

 

http://magicznyswiatksiazki.pl/czytam-fantastyke/

 

niedziela, 15 grudnia 2013

Bajkowa Sobota: Kraina Lodu


Wczoraj wybrałam się do kina na nowa bajkę Disneya Kraina Lodu. W historii tej poznajemy dwie księzniczki Arendelle, Elsę, obdarzoną magiczną mocą władania lodem i śniegiem, oraz jej siostrę Annę. 
Dziewczynki w dzieciństwie bawiły się ze sobą i Elsa niechcący zraniła swą siostrę promieniem lodu w głowę. Annie odebrano wspomnienia o magicznym darze, a Elsa skryła się w ciemnościach swego pokoju, aby nikt nigdy nie dowiedział się o tym, jaka rozwija się w niej moc. Z dnia na dzień staje się ona większa i co raz trudniej jest jej zapanować nad potęgą.
Rodzice dziewczynek giną na morzu. Elsa musi objąć tron. Podczas koronacji zdarza się wypadek...



Cóż tu powiedzieć. Disney robi jedne z lepszych bajek jakie mam okazje oglądać. Piękna historia, ładna grafika, a wszystko to daje mieszankę wybuchową. 
Poznajemy szereg interesujących postaci: młodego mężczyznę Kristofa, księcia Hansa, dwie księżniczki, oraz nie może zabraknąć również zwierzątek: renifer Sven. Dodatkowo Disney przedstawił nam małego bałwanka Olafa, który jest moim zdaniem największym plusem tej bajki. 




Elsa ucieka przed swą siostrą. Zaszywa się na wielkiej górze. Anna jednak nie próżnuje i pragnie przekonać swą siostrę, aby wróciła. Niestety wynika z tego jeszcze więcej złych rzeczy.


Bajkę oglądałam jak zaczarowana. Piękne piosenki, historia o wielkiej miłości. Wszystko było wyważone: dużo poczucia humoru, ckliwych scen, dobra i zła. Nie zmieniłabym w tej bajce nic. Polecam każdemu, kto ma małe dzieci, ale i nie tylko, gdyż ja sama bawiłam się wybornie. Chętnie obejrzałabym ją jeszcze raz!

OCENA: 6/6 


niedziela, 8 grudnia 2013

Trzynasta Opowieść


Tytuł: Trzynasta Opowieść
Autor: Diane Setterfield
Wydawnictwo: Amber, Warszawa2006
Przekład: Barbara Przybyłowska 
Strony: 342

Margaret Lea, córka antykwariusza, miłośniczka książek. Vida Winter, pisarka bestsellerów, największa pisarka. Co je ze sobą łączy? Tajemnice i sekrety. Bolesne zdarzenia z życia. Samotność. Vida Winter, choć uwielbiana, całkowicie nieznana przez społeczeństwo. Ma wiele biografii, wiele zmyślonych historii o swym życiu. Nie chce dać się poznać, lecz kiedy choroba trawi jej ciało, a ona sama umiera postawia opowiedzieć prawdę. Wybrała Margaret. Czy wielka pisarka powie w końcu prawdę?

Zawsze bronię się przed książkami obyczajowymi, nie wiem w sumie dlaczego. Jakoś ciężko mi przez nie przebrnąć (wyjątek stanowią powieści L. M. Montgomery). Kiedy sięgałam więc po Trzynasta Opowieść nie byłam nastawiona zbyt optymistycznie. Nie zdawałam sobie wtedy jeszcze sprawy z tego, jaką przepiękną historię poznam.
Trzynasta Opowieść to książka trudna. Nie w czytaniu, gdyż czyta się ją jednym tchem. Porusza wiele tematów, zagłębiamy się w dusze dwóch kobiet, a przy okazji poznajemy osoby, które są z nimi związane. 


"Kiedy jest się niczym, zaczyna się wymyślać różne historie. To zapełnia pustkę."

Historię poznajemy, gdy Margaret dostaje list. Napisany koślawo, lekko nieczytelnie. Okazuje się, że to ta sławna autorka Vida Winter prosi, aby młoda córka antykwariusza napisała jej biografię. 
"Niech pani powie mi prawdę" 
  
Tak, pani Vida Winter nie chciała mówić prawdy. Jaką bolesną tajemnicę skrywała? Dlaczego tak bardzo uchylała się od tych pytań? Czy to wszystko było aż tak bolesne? 
Kluczem do wszystkiego są bliźnięta. Miłość, która łączy bliźniacze rodzeństwo i strach przed rozłączeniem. 

 "Wszyscy tęsknią za stanem bliźniaczym. Zwykli ludzie, niebędący bliźniakami, szukają bratniej duszy, biorą tez sobie kochanków, wchodzą w związki małżeńskie. Udręczeni swoją niekompletnością, dążą do tego by stać się częścią pary"

Powieść ta jest wciągająca. Przeczytałam ją w dwa dni, nie mogąc się oderwać,a kiedy ją odkładałam, byłam jak zahipnotyzowana, nie mogłam myśleć o niczym innym. Historia życia pani Vidy Winter jest okraszona namiętnościami, grzechem, bólem. I miłością. Miłością tak silną, że nie każdy potrafi to zrozumieć. Powiązana nicią, której nie da się rozerwać. 
Jest napisana pięknym językiem, z dodatkiem cudownych, kwiecistych opisów oraz wyjątkowych postaci.
Polecam tą książkę każdemu, kto lubi zaskakujące zakończenia. Skoro poruszyła mnie (co wcale nie jest takie łatwe), to poruszy większość z Was.
 

OCENA: 6/6

czwartek, 5 grudnia 2013

Noc i Ciemność



Tytuł: Noc i ciemność
Autor: Agatha Christie
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, Warszawa 1995
Przekład: Anna Mencwel
Strony: 213


Mike Roers to młody, przystojny chłopak. Jego życiowym marzeniem jest znalezienie bogatej zony, która do tego jest piękna oraz posiadać wielki, wspaniały dom.Chciał ponadto zakosztować uroków życia, tak aby się nie napracować w życiu. Gdy przyjeżdża na aukcje posiadłości powszechnie zwanej Wieżami napotyka cygankę, która ma dla niego złą wróżbę. Wkrótce potem poznaje młodą dziewczynę imieniem Ellie i jego los się całkowicie odmienia.


Wiele dobrego słyszałam na temat powieści pani Christie, szczerze mówiąc nie miałam okazji jej wcześniej czytać. Sięgnęłam po Noc i Ciemność w zasadzie na próbę, gdyż jest to króciutka książeczka, którą przeczytałam w parę godzin. Królowa Kryminałów mnie nie zawiodła.
Fabuła w książce jest bardzo intrygująca, chociaż nie wyróżnia się niczym specjalnym. Młody chłopak poznaje bogatą dziewczynę, zakochują się i wiodą szczęśliwe życie, chociaż muszą zmagać się z rodzinami zarówno jej jak i jego. Pochodzą bowiem z dwóch rożnych światów i popełniają mezalians. Autorka opisuje to jednak w taki sposób, że nie sposób się od niej oderwać. W dodatku zakończenie dla mnie było zaskakujące, chociaż pewnych rzeczy się domyślałam.
Wszystko napisane jest w sposób lekki i przyjemny, prostym językiem, wręcz powiedziałabym lekko młodzieżowym, dzięki czemu można było sobie wręcz wyobrazić całą opowieść, mimo że nie ma w niej zbyt wielu opisów miejsc i postaci. Każdy bohater ma jednak swoją osobowość.
Bardzo polecam książkę wszystkim fanom kryminałów. Bawiłam się przy niej doskonale, dodatkowo jest idealnym sposobem na rozluźnienie się po stresującym dniu. Można z niej ponadto wyciągnąć piękny morał.

OCENA: 6/6

wtorek, 3 grudnia 2013

Dziecko Ciemności


Tytuł: Dziecko Ciemności
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Albatros, Warszawa 2005
Przekład: Michał Wroczyński

W Warszawie dochodzi do serii brutalnych zabójstw. Policja uważa, że stoją za nimi gangsterzy, wyrównujący swoje rachunki. W końcu ofiarami morderstw padają robotnicy pracujący przy budowie Hotelu Senackiego. Śledztwo wykazuje, że w kanałach miejskich czai się jakiś stwór, a wszystko ma związek z wojną. Śledztwo prowadzi Komisarz Rej w towarzystwie pięknej Sary Leonard, kobiety, która nadzoruje budowę ów Hotelu.


Pan Masterton jest najmniej równym autorem, jakiego miałam okazję czytać. Jedne z jego powieści są tak dobre, ze nie sposób się od nich oderwać (zwłaszcza te starsze), a inne tak kiepskie, że czytanie ich sprawia ból. Dziecko Ciemności należy do tej drugiej kategorii. 
Książka zawitała na mojej półce, gdy kupiłam ją mamie na urodziny. Po kilku latach po nią sięgnęłam, gdyż zainteresowała mnie akcja dziejąca się w Polsce. Masterton w miarę zgrabnie oddaje realia życia w naszym kraju, ale tylko przez kilka pierwszych rozdziałów, ponieważ potem znów wszystko jest napisane w jego typowym, szablonowym stylu. Każda postać jest prawie taka sama, no i nie zapomnijmy, obowiązkowo musi być watek miłosny między głównymi postaciami. Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale było to przewidywalne już od samego początku.
Fabuła nie porywa. Potwór, ucinający ludziom głowy na początku może wydawać się świetnym pomysłem, ale w miarę jak wątek się rozwija staje się to kompletnie pozbawione sensu. Wyglądało to, jakby pisał książkę na szybko, na kolanie, bez jakiegoś konkretnego pomysłu. Zdecydowanie nie polecam nikomu, uważam bowiem, że zmarnowałam przy niej czas.

OCENA: 2/6

sobota, 30 listopada 2013

Podsumowanie listopada

Listopad był dla mnie miesiącem o wiele łaskawszym niż październik, jeżeli chodzi o czas na czytanie. Zrobiło się szaro i zimno, dlatego wieczory zazwyczaj spędzam pod kołderką w towarzystwie książki. W tym miesiącu udało mi się przeczytać :



poniedziałek, 25 listopada 2013

Dwie rurki z kremem


Tytuł: Dwie rurki z kremem
Autor: Noel Randon
Wydawnictwo:  Literackie, Kraków 1989

Podczas przyjęcia u znanego pisarza ginie broszka jego żony,  brylantowa błyskotka, która jej sprezentował. Pierwszą osobą, która zostaje o to oskarżona jest przyjaciel z dawnych lat. Po kilku dniach sam pisarz, Karol Dumoulin, zostaje zamordowany. Śledztwo przeprowadza inspektor Randot, a pomaga mu reżyser, który chciał, aby denat napisał scenariusz do jego nowego filmu. Podejrzanych jest cały krąg: żona, wychowanka, przyjaciel rodziny, a może po prostu były to rozgrywki polityczne między dwoma ugrupowaniami?

Z powodu mojego postanowienia, że przeczytam wszystkie książki (oczywiście te, które mnie zainteresują), leżące na mojej półce sięgnęłam po Dwie rurki z kremem. Dlaczego? Opis z tyłu książki od razu powiedział mi, że będzie to interesujący kryminał. I owszem, był. Autor wprowadza nie lada zamęt. Nie da się od samego początku powiedzieć, kto jest sprawcą tej zbrodni. Dopiero w trakcie czytania pomału eliminuje podejrzanych (a są nimi niemal wszyscy w miasteczku).  Powieść napisana jest lekko. Po ilości horrorów i książek fantasy, które ostatnimi czasy przeczytałam, była dla mnie miłą odskocznią. Podobały mi się ponadto opisy życia w małym miasteczku. Zakończenie okazało się być dużym zaskoczeniem i na pewno nie spodziewałabym się tego, jak sprawy się potoczą. Wtedy także wyjaśnił się ten intrygujący tytuł książki.

OCENA: 5/6

sobota, 23 listopada 2013

Wizerunek zła

Tytuł: Wizerunek Zła
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Amber, Warszawa 1993
Przekład: Paweł Korombel

Znaleziono ciała. Zbrodnię musiał popełnić jakiś sadystyczny psychopata, gdyż, ciała te odarte były całkowicie ze skóry. Oderwane od mięśni z chirurgiczną precyzją. W środku wszystkich wydarzeń znajduje się Vincent, właściciel galerii, tajemnicza rodzina Greyów oraz obraz...

Książka ta z pewnością nie jest przeznaczona dla osób, które wrażliwe są na brutalne opisy oraz sceny erotyczne, gdyż znajdziemy tutaj sporo. Styl powieści nie przypominał mi ani trochę Mastertona, nie była to kolejna szablonowa pozycja, w której czytając początek można od razu domyślić się końca. Jest to książka, w której każda kolejna strona wnosi coś do powieści i zdradza fragmenty układanki, dlatego też  pochłaniałam strony, nie mogąc się doczekać, aby dowiedzieć się co nastąpi. Zaskakiwała mnie w wielu momentach i w zasadzie nie rozczarowała. Zakończenie jak dla mnie było dziwne, nie satysfakcjonowało mnie do końca, ale jednak nie pozostawiało uczucia niesmaku. Ponadto podobał mi się pomysł z samym obrazem, którego zdradzić nie mogę, ponieważ opisałabym całą fabułę. 
Polecam wszystkim miłośnikom horrorów.

OCENA: 4,5/6

sobota, 16 listopada 2013

Manitou

Tytuł: Manitou
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Amber, Poznań 1989
Przekład: Piotr W. Cholewa

Moda kobieta, Karen Tandy, zgłasza się do szpitala. Na jej karku rośnie guz, który ma dziwną strukturę. Lekarze na drugi dzień postanawiają operować. Tego samego wieczora odwiedza jasnowidza, Harry'ego Erskine. Opowiada mu o dziwnych, dręczących ją nocnych koszmarach. Mężczyzna postanawia rozwiązać zagadkę dziwnej przypadłości kobiety i nie nawet nie zdaje sobie sprawy z jakimi mrocznymi siłami przyjdzie mu walczyć.

Po Manitou sięgnęłam, gdyż jest to króciutka książka, która leżała na mojej półce a ponadto miałam ochotę na jakiś horror. Napisana jest ona w pierwszej osobie, wydarzenia poznajemy z punktu widzenia jasnowidza- szarlatana, Harry'ego Erskine. Po przeczytaniu pierwszych kilku stron byłam niemal oszołomiona i zachwycona, łykałam każde słowo zachłannie nie mogąc się doczekać co będzie dalej. Bardzo spodobała mi się postać głównego bohatera, mężczyzna po trzydziestce, który żyje z naciągania starszych pań, jednakże potrafiącego poczuć do nich jakąś tam sympatię. Początek napisany z pewnym rodzajem humoru dodawał tylko smaczku. Niestety, mam jedno wielkie ale... zakończenie było niemalże tragiczne. Czytałam z "rozdziawioną gębą" nie mogąc uwierzyć, w rozwiązanie, które zastosował autor. Jestem tym rozczarowana, spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Uważam jednak, że książkę można przeczytać, gdy się nudzi. Jest krótka i napisana przyjemnym językiem.


OCENA: 3,5/6

środa, 13 listopada 2013

Morze Piasków

Tytuł: Morze Piasków
Autor: Troy Denning
Wydawnictwo: ISA Sp. z. o. o., Warszawa 1998
Przekład: Paweł Wrześniewski

Ruha to beduińska czarownica. Nie jest akceptowana wśród swego szczepu uznając jej magię za przekleństwo. Zostaje więc wydana za mąż za mężczyznę należącego do innego szczepu, który nie wie o jej umiejętnościach. Mąż Ruhy ginie, a reszta klanu Beduinów zostaje zdziesiątkowana przez Czarne Szaty, Zhentarimów, którzy wysłali armie na piaski pustyni Anauroch. Tylko ona jedyna przeżywa i postanawia powiadomić o tych wydarzeniach resztę mieszkańców bezkresnej przestrzeni. Nieoczekiwanie dostaje pomoc ze strony Harfiarzy. Wysłali oni bowiem swego przedstawiciela, by zjednoczył wszystkie klany.


Książkę czytałam dość długo. Jest to spowodowane tym, że autor używał tutaj dużo słów, których znaczenia nie wyjaśnił, a trzeba było się domyślać w trakcie czytania. Poza tym zmuszona byłam czytać po kilka razy jedno zdanie, aby zrozumieć o co w nim chodzi. Jeżeli chodzi o fabułę... cóż, mogła być ciekawa, miała potencjał i wzbudzała zainteresowanie, aczkolwiek w połowie książki zaczęła nudzić. Bohaterowie wędrowali przez pustynię, od klanu do klanu, znów pustynia, potwory, szejkowie, wojownicy... No i końcówka. Mojego rozczarowania nie da się opisać w żaden sposób. Zupełnie inaczej sobie to wszystko wyobrażałam. Było ono gorzkie, ale gorzkie w taki sposób, że nie dało się go przegryźć.


OCENA: 2,5/6


Książka przeczytana została w ramach wyzwania "Czytam fantastykę"

http://magicznyswiatksiazki.pl/czytam-fantastyke/

sobota, 9 listopada 2013

Palomino

Tytuł: Palomino
Autor: Danielle Steel
Wydawnictwo: Amber, Warszawa 2012
Przekład: Marta Kruczyńska


Samantha Taylor ma trzydzieści lat, wspaniałego męża, cudowna pracę i mieszkanie, którego można jej tylko pozazdrościć. Jedyną skazą na jej idealnym życiu jest fakt, iż nie może mieć dzieci. Wszystko w co wierzyła, runie pewnej sierpniowej nocy, gdy mąż oznajmia, że odchodzi do innej. Jeszcze większa rozpacz ogarnia ją, kiedy dowiaduje się, że jego kochanka spodziewa się dziecka. Przechodzi załamanie, a szef i przyjaciel z pracy wysyłają ją na przymusowy, półroczny urlop. Postanawia odwiedzić przyjaciółkę, Karoline Lord, właścicielkę wielkiego rancza. Chce odzyskać równowagę psychiczną,poprzez ciężką pracę, ale sama nie wie, co ją tam czeka.

Po lekturach książek fantasy postanowiłam sięgnąć po coś lekkiego, przyjemnego i pozwalającego się rozluźnić. Chyba jednak nie trafiłam, gdyż ta książka mnie strasznie irytowała. Być może to nie są moje klimaty, a w zasadzie na pewno. Może po kolei, pierwszą rzeczą, która działała mi na nerwy była infantylność głównej bohaterki, miałam wrażenie, że ma ona piętnaście a nie trzydzieści lat. Przesłodzona, zbyt piękna, zbyt idealna. Może po prostu się czepiam, ale... Po drugie wszystko się tak wspaniale układało, wszyscy ją uwielbiali, żadnej ryski na cudownej osobowości. Po trzecie, przez pół roku nie potrafiła zapomnieć o mężu, kochała go miłością na śmierć i życie, katowała się oglądaniem jego programów w telewizji, zapracowywała na śmierć, byleby nie myśleć o nim, ale gdy wyjechała niewiele czasu potrzebowała, by pokochać kogoś innego miłością jeszcze silniejszą. Na plus przemawia fakt, że w pewnym momencie jej życie zmienia się o 180 stopni i muszę przyznać, że tym autorka mnie zaskoczyła. Takie zwroty akcji lubię. W każdym razie po raz drugi przekonałam się, że powieści pani Steel to nie moja bajka i na pewno nie sięgnę po żadną inna jej książkę. Niemniej jednak w nudny, samotny listopadowy wieczór, gdy nie ma się co ze sobą zrobić, można ją poczytać.

OCENA: 3,5/6

czwartek, 7 listopada 2013

Gwiezdny Pył

Tytuł: Gwiezdny Pyl
Autor: Neil Gaiman
Wydawnictwo: MAG, Warszawa 2007
Przekład: Paulina Braiter


Wioska Mur. Pośrodku niej stoi mur, od którego wzięła swą nazwę, z wyrwą. Ów wyrwy strzegą mieszkańcy, aby żaden z ludzi z tego świata nie przedostał się na druga stronę, do Krainy Czarów. Raz na dziewięć lat jednak jest to możliwe, gdyż na łące odbywa się jarmark. Młody chłopiec, siedemnastoletni Tristan Thorn składa obietnicę swej ukochanej, Victorii. Przysięga przynieść jej upadłą gwiazdę. W tym celu przechodzi mur i wkracza w Krainę Magii...

No cóż... O książce tej dowiedziałam się, gdy na ekrany kin weszła jej ekranizacja. Od tego czasu leżała na mojej półce, czekając, aż w końcu mój wzrok skieruje się w jej stronę. Stało się. Książkę przeczytałam szybko, nie zajmuje jakiejś wielkiej objętości. Napisana w sposób humorystyczny, nie jest pozbawiona brutalnych opisów oraz opisów, które autor mógł sobie darować. Naprawdę, nie interesuje mnie to, że bohater poszedł załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. Wiele wątków było zbyt dziwnych, aby próbować je w jakikolwiek sposób zrozumieć oraz chyba nie do końca wyjaśnionych. Po lekturze mam mieszane uczucia, pewien niedosyt oraz czuję ogromne rozczarowanie zakończeniem. Zupełnie nie tego się spodziewałam. Nie mogę doczepić się do słownictwa, którego mogliśmy znaleźć tutaj cała gamę.
Nie da się przejść obojętnie obok ekranizacji. Uważam, że była ona o wiele lepsza od książki. Film nie pozostawił we mnie takiego uczucia niesmaku jak ta książka. Nie sądziłam, że kiedyś stwierdzę, że film może być lepszy od książki...

OCENA: 2/6


Książka przeczytana w ramach wyzwania "Czytam Fantastykę":

http://magicznyswiatksiazki.pl/czytam-fantastyke/

niedziela, 3 listopada 2013

Doradcy i Królowie

Dzisiejsza recenzja będzie wyglądała trochę inaczej, gdyż recenzuje całą trylogię.

Jordain, odporny na magię, szlachetny pozbawiony magicznych zdolności doradca władców Halruaa to poszukiwacz prawdy. Sztywno trzyma się swoich zasad, potrafi walczyć oraz myśleć w taki sposób, aby służyć swej ojczyźnie. Matteo, młodzieniec, który właśnie kończy swa naukę w szkole Jordainów napotyka na swej drodze małego złodziejaszka, którym okazuje się być młoda dziewczyna uciekająca przed swoimi prześladowcami. Tzigone, gdyż tak ma na imię próbuje odnaleźć swoją przeszłość. Za jej sprawą przytrafiają się mu różne dziwne sytuacje. Poza tym podąża za nimi Kiva, dzika elfka, która ma jeden cel, sądząc, że złem można naprawić zło.


Tytuł: Ogar Magów
Autor: Elaine Cunningham
Wydawnictwo: ISA Sp. z. o. o., Warszawa 2003
Przekład: Michał Studniarek

Tytuł: Brama wody
Autor: Elaine Cunningham
Wydawnictwo: ISA Sp. z. o. o., Warszawa 2004
Przekład: Michał Studniarek

Tytuł: Wojna Magów
Autor: Elaine Cunningham
Wydawnictwo: ISA Sp. z. o. o., Warszawa 2005
Przekład: Michał Studniarek


Czasami mam wrażenie, ze autorzy, którzy tworzą intrygi często się w nich sami zaplątują. Tak właśnie wyglądało w przypadku tej serii. Uwielbiam ta autorkę, co podkreślałam już niejednokrotnie. Lekki styl pisania, przyjemne słownictwo, delikatność w przekazie nawet najbardziej brutalnych scen, a do tego tajemnice. Któż z nas ich nie lubi? Sprawiają, że człowiek nie potrafi oderwać się od stron, które zachłannie pochłania. Autorka pozwala nam zakochać się w głównych bohaterach oraz znienawidzić głównego antagonistę. 
Pierwszą część przeczytałam jednym tchem, a każda intryga sprawiała, ze przeżywałam tą książkę niczym własne życie. W drugiej części intrygi te zaczynały być już denerwujące gdyż nic się nie wyjaśniało, a tylko dostawaliśmy kolejne pytania bez odpowiedzi. Do Wojny Magów musiałam się zmuszać. Pani Cunningham tak namieszała, że chyba sama nie potrafiła z tego wybrnąć. Wybrane przez nią rozwiązania pozostawiły mieszane uczucia. Do tego rozczarowało mnie zakończenie całej trylogii. Liczyłam na zupełnie coś innego.
Książka opowiada nam o przyjaźni, walce dobra ze złem, poszukiwaniu prawdy oraz swego miejsca na ziemi.

Ocena całej trylogii:

OCENA: 4,5/6


piątek, 1 listopada 2013

Podsumowanie października

Przyznam się szczerze, że październik był dla mnie trudnym miesiącem. Zaczęły się studia i po całym dniu na uczelni marzyłam tylko o tym, żeby się położyć spać, jednakże udało mi się zatopić nos w kilku książkach:

2. Krew Elfów
3. Malowany Człowiek, księga I


Mam sporo do nadrobienia w mojej biblioteczce. Zaczynam już od dziś. Pozdrawiam Was cieplutko i życzę upojnego czytania!

wtorek, 29 października 2013

Malowany Człowiek, Księga I

Tytuł: Malowany człowiek, księga I
Autor: Peter V. Brett
Wydawnictwo: Fabryka Słów, Lublin 2011
Przekład: Marcin Mortka

Każdej nocy ludzie przeżywają koszmar. Gdy tylko dzień ustępuje na świecie materializują się demony. Spotkać można otchłańca ognia, wichru, skał. jeden jest bardziej niebezpieczny od drugiego, ale każdy równie żarłoczny. Jedyną ochrona przed potworami są runy, które niestety czasami zawodzą... W takim świecie dorasta troje dzieci. Arlen, młody chłopak, który jest waleczniejszy od swego ojca, Leesha, nastolatka, która zostaje nowicjuszką Zielarki oraz malutki Rojer, który nawet nie wie, jak bardzo zmieni się jego życie.



Niech Cię mrok pochłonie...

Rzeczą, która przyciągnęła mnie do tej książki jest jej piękna, kolorowa okładka. Wpatrywałam się w nią długo, zanim otworzyłam pierwsza stronę powieści. A kiedy już przeczytałam pierwsze zdanie, nie potrafiłam się oderwać. Fabuła dla mnie jest zaskoczeniem. Myślałam, że w świecie fantasy ciężko jest wymyślić coś nowego, ale jak widać, da się. Na samą myśl o tym, że miałabym zamieszkać w ów świecie przechodzą mnie dreszcze. Każda noc jest niebezpieczna, ciągle istnieje ryzyko, ze runy nie wytrzymają, a otchłańce wbiją pazury w ciało. Mogłabym pisać o tym godzinami, jednak uważam, że każde zdanie w tej książce jest na tyle ważne, że nie warto zdradzać zbyt wiele.
Główne postacie są bardzo wyraziste, wybijają się ponad resztę postaci. Arlen jest odważny i bardzo niezależny. Leesha także jest niezależna, ale cechuje ją ponadto dobroć i troska o innych. Rojer, to mały chłopiec, któremu życie sprawiło nieprzyjemną niespodziankę, z którą musi się zmagać. To właśnie Rojera polubiłam najbardziej. W historii młodej zielarki zauważyłam kilka nieścisłości, ale powieść ta jest na tyle wciągająca, że nie warto nawet na to zwracać uwagi. Na stronach książki ponadto znajdziemy ilustracje, które sprawiają, ze nie sposób się od niej oderwać.
Ląduje ona na półce moich ulubionych i na pewno kiedyś do niej wrócę.


OCENA: 5,5/6





Książka została przeczytana w ramach wyzwania "Czytam Fantastykę"

piątek, 25 października 2013

Krew Elfów

Tytuł: Krew Elfów
Autor:  Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: SuperNOWA, Warszawa 1999

Miasto płonie, walka, wojna, ogień. Pobudka, a przed oczami mężczyzna o białych włosach. Geralt z Rivii przywiózł swą podopieczną do Kaer Morhen. Dziewczynka jest w niebezpieczeństwie.

Przyznaję się szczerze, ciężko jest mi napisać recenzje książki tak poczytnego i szanowanego autora, do tego książkę o jednym z najbardziej znanych bohaterów, wiedźminie, Geralcie z Rivii.  Sięgnęłam po Krew Elfów, ponieważ postanowiłam podciągnąć się w lekturze polskiej fantastyki, a ponadto wszyscy mi polecali tą serie. Powieść ta okazała się zupełnie czymś innym niż sobie wyobrażałam przez wszechobecne "wiedźmińskie maniactwo" nastawiłam się na zupełnie co innego. Przyznaję się wprost- podobało mi się słownictwo i to, ze autor nie robi z tego kolejnej bajeczki dla nastolatek, ale książkę dla poważnych czytelników, którzy oczekują czegoś więcej niż ckliwe romansidła. Znajdziemy tu wszystko, walkę, przemoc, seks, a wszystko opisane w sposób przystępny i dający pole do popisu dla wyobraźni. Zachowania kobiety są kobiece, dzieci dziecięce, mężczyzn męskie. To tyle jeśli chodzi o stylistykę. W książce znajdziemy ogromną ilość dialogów. Nie wiem czy spotkałam się z tym w jakiejkolwiek innej. Natomiast jeśli chodzi o fabułę... Poza tym, że wszystko układa się w jedną całość, co bardzo przyciąga, za dużo tutaj dla mnie polityki. Każdy taki fragment mnie rozpraszał i gubiłam całkowicie wątek.,a do tego dużo tajemnic, bardzo dużo, które pozostały jeszcze nierozwiązane, co akurat, moim zdaniem, jest na plus. Nie wiem czy następne tomy tej powieści spoczną na mojej półce, chyba muszę zrobić sobie krótką przerwę od "politycznych rozgrywek."

OCENA: 4/6



Ksiązka została przeczytana w ramach wyzwania "Czytam Fantastykę"




wtorek, 22 października 2013

Córka Mrocznego Elfa

Tytuł: Corka Mrocznego Elfa
Autor:  Elaine Cunningham
Wydawnictwo:ISA Sp. z. o. o., Warszawa 2004
Przekład: Piotr Kucharski

Liriel Baenre to młoda drowka. Posiada zdolności magiczne, odziedziczone po ojcu. Mężczyzna w świecie mrocznych elfów jest tak naprawdę niczym, jednak on postanowił dać swej córce nazwisko rodu Baenre, czym nie zaskarbił sobie sympatii rodziny. Piękna, elegancka, powszechnie szanowana. Wydarzenia w życiu jednak odmienią jej los i będzie zmuszona do opuszczenia bezpiecznego dla niej świata podmroku. Wraz z nowo poznanym towarzyszem wędruje przez świat powierzchni i musi unikać swych wrogów, którzy bezustannie jej szukają. 

Zacznę od autorki. Jest ona moją ulubioną. Z jakiego powodu? Otóż jej książki czyta się lekko i przyjemnie. Wszystko składa się na jedną całość, a intrygi, które wymyśla sprawiają, że nie jest się w stanie oderwać od kolejnych stron. Tak też jest w przypadku Córki Mrocznego Elfa. Często, gdy w książkach jest za dużo postaci zaczynam się gubić, ale pani Cunningham tak sprytnie kreuje swych bohaterów, że nie zlewają się oni w jedną całość, a każdy ma swój unikalny charakter. Liriel jest rozpieszczoną dziewczynką, a jej towarzysz, Fyodor, silnym, młodym mężczyzną (jedna z moich ulubionych postaci z książek). Ich losy krzyżują się dość niespodziewanie, a każde z nich ma swój własny cel. Chociaż na początku ciężko im razem współpracować, zaczynają pałać do siebie sympatią.
Wszystko opisane jest zgrabnie, wszystko się ze sobą łączy, nie ma masła maślanego, jedno wynika z drugiego. Jest to pierwsza część trylogii, czekają na mnie pozostałe dwa tomy. Gdy tylko je przeczytam, na pewno napiszę więcej. Niemniej jednak zachęcam was wszystkich do przeczytania tej pozycji, gdyż czyta się ją szybko i nie nudzi się. Idealny sposób na wieczorną nudę.

OCENA: 6/6


niedziela, 20 października 2013

Pierścień Zimy

Tytuł: Pierścień Zimy
Autor: James Lowder
Wydawnictwo: ISASp. z. o. o., Warszawa 2006
Przekład: Błażej Kubacki

Artus Cimber, podróżnik i odkrywca poszukuje legendarnego Pierścienia Zimy. Artefakt ten podobno posiada moc uczynienia właściciela nieśmiertelnym oraz używania mocy, która mogłaby sprowadzić epokę lodowcową. Wraz ze swym przyjacielem dowiadują się o możliwym miejscu przebywania błyskotki. Wyruszają na południe, do krain pełnych dinozaurów i niezbadanych dżungli. Wyruszają do Chult. 

Przedstawiam Wam kolejną książkę z mojego ukochanego świata fantasy, czyli ze świata Zapomnianych Krain. W zasadzie ciężko jest mi coś napisać o tej książce. Nie była zła, ani też jakaś rewelacyjna. Pamiętam, że czytałam ją na raty, bo męczyło mnie wciskanie nic nie wnoszących i nie pasujących do reszty fragmentów jakby na siłę.  Postać głównego bohatera jak dla mnie była bezbarwna i nie poznałam go w takim stopniu, w jakim lubię. Ponadto antagonista pana Cimbera zawsze był krok do przodu, co według mnie akurat się chwali, jednak w pewnym momencie stało się to trochę irytujące. Od połowy książki znalazły się nawet fragmenty, w których można było się pośmiać.
Ogólnie książka nie zapadła mi w pamięć, ale można ją przeczytać kiedy cierpi się na nadmiar czasu.

OCENA: 3,5/6

środa, 16 października 2013

Skrzydła

Tytuł: Skrzydła
Autor: Danielle Steel
Wydawnictwo: Amber, Warszawa 1999

Cassie O'Malley od dziecka wychowuje się wśród samolotów, gdyż jej ojciec w 1919 roku otworzył firmę przewozową. Największym marzeniem dorastającej dziewczyny jest właśnie latanie. Problem tkwi w tym, że ojciec uważa, iż kobieta powinna siedzieć w domu. Współpracownik, a zarazem przyjaciel głowy rodziny O'Malley Nick Gavin rozumie jednak zamiłowanie Cassie do latania i postanawia pomóc spełnić jej marzenie. W pewnym momencie łącząca ich przyjaźń przeradza się w coś więcej, ale wybucha wojna i ich drogi się rozchodzą... 


Danielle Steel to jedna z najbardziej poczytnych autorek literatury kobiecej. Pozwala odprężyć się zapracowanym paniom, przenieść się na chwilę do innego świata, pozwolić uwierzyć w romantyczną miłość.
W tej pozycji również mamy do czynienia z piękną miłością, aczkolwiek bardzo trudną, gdyż uczucie łączy tutaj ludzi z dwóch rożnych pokoleń, co więcej, Nick Gavin to zaufany przyjaciel ojca Cassie.
Podoba mi się fakt, że historia ta rozwija się powoli. Nie ma od razu "Łał, jesteśmy zakochani. Chodźmy do łóżka!". Mężczyzna próbuje wyprzeć się tego uczucia, walczyć z nim, a Cassie długo schodzi, zanim zdaje sobie sprawę z tego, co tak naprawdę czuje. Gdy już to do niej dociera walczy o to uczucie. Ich losy schodzą się i rozchodzą, co jest w równym stopniu irytujące jak i intrygujące. Na pewno spodziewałam się innego zakończenia, jednak miło się rozczarowałam.
Nie podobało mi się natomiast powtarzanie w kółko jednego zdania tylko w innej formie. Brzmiało to mniej więcej tak "Cassie Kocha Nicka, Nick kocha Cassie, ale nie mogą ze sobą być." Postać Nick'a Gavina też średnio przypadła mi do gustu, gdyż zachowywał się jak pies ogrodnika: ja ją kocham, nie mogę z nią być, ale inni też nie mogą. Mimo to, jest to miły sposób na oderwanie się od codziennego życia i miłą lekturę przed snem.

OCENA: 4/6

sobota, 12 października 2013

Dziedzictwo

Tytuł: Dziedzictwo
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 1993
Przekład: Ewa Wojtczak

Niedzielne popołudnie. Ricky Delatolla wraz z żoną i synem wybierają się do ogrodu zoologicznego. Na ich posesji nagle pojawia się handlarz antykami. Wypakowuje cały swój towar, wśród którego znajduje się wyjątkowy mebel. Jest nim piękne, rzeźbione, mahoniowe krzesło. Wbrew woli właściciela posesji handlarz zostawia krzesło. Zabawnym może wydawać się, że zwykły mebel przewraca całe życie rodziny do góry nogami, jednak Ricky'emu wcale do śmiechu nie jest. Zaczynają dziać się dziwne rzeczy, a każda próba pozbycia się przeklętego krzesła spełza na niczym. Zawsze wraca. Okazuje się, że wszystko nie będzie takie proste i jedyne co zostaje mężczyźnie to walka o rodzinę i normalne życie...

Znowu horror, ale cóż ja poradzę, że uwielbiam literaturę grozy i książki fantasy... Ale do rzeczy. 
Graham Materton pisze, według mnie, bardzo wciągające pozycje. Przeczytałam ich wiele (i na pewno je zrecenzuję), każda mnie zaciekawiła, w mniejszym bądź większym stopniu.
Dziedzictwo na początku wydawało mi się dość komiczne? Chyba to dobre słowo, gdyż za każdym razem, gdy główny bohater próbował się pozbyć tego nieszczęsnego mebla, ono zawsze wracało. Sytuacje, w których cała rodzina się nieraz znajdowała za jego sprawą każdego człowieka doprowadziłyby do szaleństwa. Postać Ricky'ego Delatolli, głównego bohatera, była silna i zdeterminowana. Całą historię poznajemy z jego punktu widzenia, co pozwala nam niemal wejść w głąb głowy mężczyzny.
Później przyszło zdziwienie, szok, ciekawość. A na końcu lekkie rozczarowanie. Historia rozkręcała się powoli, znalazło się też kilka fragmentów, które, jak dla mnie oczywiście, nie pasowały do reszty. Cały czas czekałam na jakieś zakończenie, które mnie wbije w fotel, ale... Pan Masterton wykorzystał swój schematyczny zwrot akcji, który w moim odczuciu nie trzymał się kupy.
Podsumowując: można przeczytać, ale jest o wiele więcej ciekawszych książek tego autora.

OCENA: 3,5/6

piątek, 11 października 2013

Dracula

Tytuł: Dracula
Autor: Bram Stoker
Wydawnictwo: Vesper, Poznań 2011
Przekład: Magdalena Moltzan-Małkowska


Młody prawnik, Jonathan Harker odbywa służbową podróż do Transylwanii. Został on bowiem wezwany na spotkanie z hrabią Draculą. Ów hrabia pragnie zakupić posiadłość w Anglii, więc młodzieniec ma dopełnić wszelkich formalności. Gdy przybywa na miejsce, okazuje się, że dziwactwa starszego pana wyjawiają, że nie jest on tym, na kogo wygląda...

Pamiętam, kiedy byłam młodsza obejrzałam film Dracula z Garym Oldmanem, Keanu Reeves'em, Winoną Ryder. Urzekł on me serce do tego stopnia, że postanowiłam przeczytać książkę. Zapomniałam o tym całkowicie, do momentu wizyty w księgarni. Ujrzałam wówczas piękną okładkę (mam wydanie z okładką jak w poście). Gdy tylko moje oczy spoczęły na tytule, wiedziałam, że będzie ona moja.
Książkę przeczytałam jednym tchem. Naprawdę. Napisana jest ona w formie dzienników, wycinków z gazet i listów, dzięki czemu możemy poznać wewnętrzne rozterki bohaterów, a całą sytuację ujrzeć z ich punktu widzenia. Według mnie jest to dobry zabieg, gdyż umożliwia nam to zdobycie większej wiedzy na temat wydarzeń. Każda postać, jest bardzo dobrze wykreowana. Przykładem tego są przeciwstawności osobowości Pań Miny Murray oraz Lucy Westenra. Ta pierwsza jest poważną i pracowitą narzeczoną, a druga naiwną dziewczyną, adorowaną przez kilku mężczyzn.
Jako powieść grozy spełnia swoje zadanie- trzyma w napięciu. Działa na umysł, potrafi omotać, tak, że przez najbliższe kilka godzin nie jesteśmy w stanie myśleć o niczym innym. Nic dziwnego więc, że zaliczana jest w poczet klasyki gatunku.
Mam tylko jedna uwagę do tej wspaniałej książki. Nie oglądajcie najpierw filmu. Książka i jej adaptacja różnią się od siebie diametralnie, chociaż oba są na bardzo wysokim poziomie. Obejrzany film troszeczkę zawęził moje pole manewru wyobraźni.

OCENA: 6/6

wtorek, 8 października 2013

Krainy Głębin

Seria: Groźba z morza
Tytuł: Krainy Głębin Groźba z morza
Autorzy: Lyn Abbey, Elaine Cunningham,
Wydawnictwo: ISA Sp. z. o. o., Warszawa 2012
Przekład: Olga Zawadzka

Nadchodzi wojna między mieszkańcami głębokich wód Faeurunu, a mieszkańcami twardego gruntu. Walka będzie toczyć się na dobre. Nie obejdzie się bez szpiegów, nieudaczników, piratów... Nikt nie może zostać bezstronny, a każdy desperacko pragnie wykonać swoja zadanie.

Krainy Głębin to zbiór dwunastu opowiadań mających miejsce w świecie Zapomnianych Krain. Każde z nich dotyczy wojny między mieszkańcami Głębin a suchego lądu. Opowiadania te są bardzo tajemnicze i mroczne, a ich zakończenia chwytają za serce. Muszę przyznać, że wszystkie trzymają bardzo wysoki poziom. Akcja opowiadań toczy się w różnych częściach krain i opowiadają historię różnych bohaterów: morskich potworów, morskich elfów, bądź rybaka, a także olbrzyma żyjącego na swojej rafie koralowej. Słowa pochłaniałam zachłannie nie mogąc się oderwać, ze względu na cudowną fabułę, a także na język, jakim są one napisane.Nawet dla mnie zaskakującym jest, że każde z tych opowiadań mnie urzekło.
Podsumowując, polecam tą książkę każdemu, kto lubi świat fantasy. 

OCENA: 6/6

czwartek, 3 października 2013

Elaine Cunningham

Witam wszystkich w ten pochmurny i chłodny dzień. Dziś nie będzie recenzji, gdyż chciałam pochwalić się całemu światu swoja kolekcją książek Pani Cunningham. Jest to jedna z moich ulubionych autorek. pisze lekko, przyjemnie, nie nudzi się w trakcie czytania. Może czasami w książkach jest za dużo masła maślanego, ale to też ma swój urok. Ponadto uważam, że jej książki są bardzo kobiecie.
Na razie jestem w trakcie czytania trylogii "Doradcy i królowie" (te po prawej), więc na pewno gdy skończę, na blogu znajdzie się recenzja.


Przepraszam Was za jakość zdjęcia. Niestety jedyny aparat jaki posiadam znajduje się w telefonie komórkowym, a wiadomo jak te aparaty działają.

środa, 2 października 2013

Błękitny Zamek

Tytuł: Błękitny Zamek
Autor: Lucy Maud Montgomery 
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia, Warszawa, 1985
Przekład: Na podstawie Karola Borawskiego

Joanna ma 29 lat i nadal nie może znaleźć męża, nikt nawet przez całe swoje życie nie ubiegał się o jej rękę. Żyje się w dość, nazwałabym to, patologicznej rodzinie, a mianowicie, nie ma prawa mieć własnego zdania, jest tłamszona i nikt jej nie wierzy. Nie jest piękna, nikt też nie ma jej za inteligentną. Nie ma nawet prawa siedzieć samotnie w swym pokoju. Pewnego dnia, po wizycie u lekarza, zmienia całkowicie swoje życie, a rodzina uważa, że zwariowała.

Jesto to jedna z tych książek, które pochłonęłam jednym tchem. Nie przeszkadzało mi nawet to, jaka jest ckliwa i naiwna. Bardzo podobało mi się to, jak autorka zgrabnie opisała przemianę Joanny, która, mimo 29 lat nadal czuła się stłamszonym dzieckiem, w dorosłą i silną kobietę. Odważną i pewną siebie, dzięki czemu odnalazła swoje szczęście. Montgomery pozwala nam na wczucie się w sytuację emocjonalną Joanny.
Podsumowując tą króciutką recenzję, polecam książkę wszystkim na lekturę przed snem. Idealnie rozluźnia i pobudza wyobraźnię.

OCENA: 5/6

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...