sobota, 30 listopada 2013

Podsumowanie listopada

Listopad był dla mnie miesiącem o wiele łaskawszym niż październik, jeżeli chodzi o czas na czytanie. Zrobiło się szaro i zimno, dlatego wieczory zazwyczaj spędzam pod kołderką w towarzystwie książki. W tym miesiącu udało mi się przeczytać :



poniedziałek, 25 listopada 2013

Dwie rurki z kremem


Tytuł: Dwie rurki z kremem
Autor: Noel Randon
Wydawnictwo:  Literackie, Kraków 1989

Podczas przyjęcia u znanego pisarza ginie broszka jego żony,  brylantowa błyskotka, która jej sprezentował. Pierwszą osobą, która zostaje o to oskarżona jest przyjaciel z dawnych lat. Po kilku dniach sam pisarz, Karol Dumoulin, zostaje zamordowany. Śledztwo przeprowadza inspektor Randot, a pomaga mu reżyser, który chciał, aby denat napisał scenariusz do jego nowego filmu. Podejrzanych jest cały krąg: żona, wychowanka, przyjaciel rodziny, a może po prostu były to rozgrywki polityczne między dwoma ugrupowaniami?

Z powodu mojego postanowienia, że przeczytam wszystkie książki (oczywiście te, które mnie zainteresują), leżące na mojej półce sięgnęłam po Dwie rurki z kremem. Dlaczego? Opis z tyłu książki od razu powiedział mi, że będzie to interesujący kryminał. I owszem, był. Autor wprowadza nie lada zamęt. Nie da się od samego początku powiedzieć, kto jest sprawcą tej zbrodni. Dopiero w trakcie czytania pomału eliminuje podejrzanych (a są nimi niemal wszyscy w miasteczku).  Powieść napisana jest lekko. Po ilości horrorów i książek fantasy, które ostatnimi czasy przeczytałam, była dla mnie miłą odskocznią. Podobały mi się ponadto opisy życia w małym miasteczku. Zakończenie okazało się być dużym zaskoczeniem i na pewno nie spodziewałabym się tego, jak sprawy się potoczą. Wtedy także wyjaśnił się ten intrygujący tytuł książki.

OCENA: 5/6

sobota, 23 listopada 2013

Wizerunek zła

Tytuł: Wizerunek Zła
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Amber, Warszawa 1993
Przekład: Paweł Korombel

Znaleziono ciała. Zbrodnię musiał popełnić jakiś sadystyczny psychopata, gdyż, ciała te odarte były całkowicie ze skóry. Oderwane od mięśni z chirurgiczną precyzją. W środku wszystkich wydarzeń znajduje się Vincent, właściciel galerii, tajemnicza rodzina Greyów oraz obraz...

Książka ta z pewnością nie jest przeznaczona dla osób, które wrażliwe są na brutalne opisy oraz sceny erotyczne, gdyż znajdziemy tutaj sporo. Styl powieści nie przypominał mi ani trochę Mastertona, nie była to kolejna szablonowa pozycja, w której czytając początek można od razu domyślić się końca. Jest to książka, w której każda kolejna strona wnosi coś do powieści i zdradza fragmenty układanki, dlatego też  pochłaniałam strony, nie mogąc się doczekać, aby dowiedzieć się co nastąpi. Zaskakiwała mnie w wielu momentach i w zasadzie nie rozczarowała. Zakończenie jak dla mnie było dziwne, nie satysfakcjonowało mnie do końca, ale jednak nie pozostawiało uczucia niesmaku. Ponadto podobał mi się pomysł z samym obrazem, którego zdradzić nie mogę, ponieważ opisałabym całą fabułę. 
Polecam wszystkim miłośnikom horrorów.

OCENA: 4,5/6

sobota, 16 listopada 2013

Manitou

Tytuł: Manitou
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Amber, Poznań 1989
Przekład: Piotr W. Cholewa

Moda kobieta, Karen Tandy, zgłasza się do szpitala. Na jej karku rośnie guz, który ma dziwną strukturę. Lekarze na drugi dzień postanawiają operować. Tego samego wieczora odwiedza jasnowidza, Harry'ego Erskine. Opowiada mu o dziwnych, dręczących ją nocnych koszmarach. Mężczyzna postanawia rozwiązać zagadkę dziwnej przypadłości kobiety i nie nawet nie zdaje sobie sprawy z jakimi mrocznymi siłami przyjdzie mu walczyć.

Po Manitou sięgnęłam, gdyż jest to króciutka książka, która leżała na mojej półce a ponadto miałam ochotę na jakiś horror. Napisana jest ona w pierwszej osobie, wydarzenia poznajemy z punktu widzenia jasnowidza- szarlatana, Harry'ego Erskine. Po przeczytaniu pierwszych kilku stron byłam niemal oszołomiona i zachwycona, łykałam każde słowo zachłannie nie mogąc się doczekać co będzie dalej. Bardzo spodobała mi się postać głównego bohatera, mężczyzna po trzydziestce, który żyje z naciągania starszych pań, jednakże potrafiącego poczuć do nich jakąś tam sympatię. Początek napisany z pewnym rodzajem humoru dodawał tylko smaczku. Niestety, mam jedno wielkie ale... zakończenie było niemalże tragiczne. Czytałam z "rozdziawioną gębą" nie mogąc uwierzyć, w rozwiązanie, które zastosował autor. Jestem tym rozczarowana, spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Uważam jednak, że książkę można przeczytać, gdy się nudzi. Jest krótka i napisana przyjemnym językiem.


OCENA: 3,5/6

środa, 13 listopada 2013

Morze Piasków

Tytuł: Morze Piasków
Autor: Troy Denning
Wydawnictwo: ISA Sp. z. o. o., Warszawa 1998
Przekład: Paweł Wrześniewski

Ruha to beduińska czarownica. Nie jest akceptowana wśród swego szczepu uznając jej magię za przekleństwo. Zostaje więc wydana za mąż za mężczyznę należącego do innego szczepu, który nie wie o jej umiejętnościach. Mąż Ruhy ginie, a reszta klanu Beduinów zostaje zdziesiątkowana przez Czarne Szaty, Zhentarimów, którzy wysłali armie na piaski pustyni Anauroch. Tylko ona jedyna przeżywa i postanawia powiadomić o tych wydarzeniach resztę mieszkańców bezkresnej przestrzeni. Nieoczekiwanie dostaje pomoc ze strony Harfiarzy. Wysłali oni bowiem swego przedstawiciela, by zjednoczył wszystkie klany.


Książkę czytałam dość długo. Jest to spowodowane tym, że autor używał tutaj dużo słów, których znaczenia nie wyjaśnił, a trzeba było się domyślać w trakcie czytania. Poza tym zmuszona byłam czytać po kilka razy jedno zdanie, aby zrozumieć o co w nim chodzi. Jeżeli chodzi o fabułę... cóż, mogła być ciekawa, miała potencjał i wzbudzała zainteresowanie, aczkolwiek w połowie książki zaczęła nudzić. Bohaterowie wędrowali przez pustynię, od klanu do klanu, znów pustynia, potwory, szejkowie, wojownicy... No i końcówka. Mojego rozczarowania nie da się opisać w żaden sposób. Zupełnie inaczej sobie to wszystko wyobrażałam. Było ono gorzkie, ale gorzkie w taki sposób, że nie dało się go przegryźć.


OCENA: 2,5/6


Książka przeczytana została w ramach wyzwania "Czytam fantastykę"

http://magicznyswiatksiazki.pl/czytam-fantastyke/

sobota, 9 listopada 2013

Palomino

Tytuł: Palomino
Autor: Danielle Steel
Wydawnictwo: Amber, Warszawa 2012
Przekład: Marta Kruczyńska


Samantha Taylor ma trzydzieści lat, wspaniałego męża, cudowna pracę i mieszkanie, którego można jej tylko pozazdrościć. Jedyną skazą na jej idealnym życiu jest fakt, iż nie może mieć dzieci. Wszystko w co wierzyła, runie pewnej sierpniowej nocy, gdy mąż oznajmia, że odchodzi do innej. Jeszcze większa rozpacz ogarnia ją, kiedy dowiaduje się, że jego kochanka spodziewa się dziecka. Przechodzi załamanie, a szef i przyjaciel z pracy wysyłają ją na przymusowy, półroczny urlop. Postanawia odwiedzić przyjaciółkę, Karoline Lord, właścicielkę wielkiego rancza. Chce odzyskać równowagę psychiczną,poprzez ciężką pracę, ale sama nie wie, co ją tam czeka.

Po lekturach książek fantasy postanowiłam sięgnąć po coś lekkiego, przyjemnego i pozwalającego się rozluźnić. Chyba jednak nie trafiłam, gdyż ta książka mnie strasznie irytowała. Być może to nie są moje klimaty, a w zasadzie na pewno. Może po kolei, pierwszą rzeczą, która działała mi na nerwy była infantylność głównej bohaterki, miałam wrażenie, że ma ona piętnaście a nie trzydzieści lat. Przesłodzona, zbyt piękna, zbyt idealna. Może po prostu się czepiam, ale... Po drugie wszystko się tak wspaniale układało, wszyscy ją uwielbiali, żadnej ryski na cudownej osobowości. Po trzecie, przez pół roku nie potrafiła zapomnieć o mężu, kochała go miłością na śmierć i życie, katowała się oglądaniem jego programów w telewizji, zapracowywała na śmierć, byleby nie myśleć o nim, ale gdy wyjechała niewiele czasu potrzebowała, by pokochać kogoś innego miłością jeszcze silniejszą. Na plus przemawia fakt, że w pewnym momencie jej życie zmienia się o 180 stopni i muszę przyznać, że tym autorka mnie zaskoczyła. Takie zwroty akcji lubię. W każdym razie po raz drugi przekonałam się, że powieści pani Steel to nie moja bajka i na pewno nie sięgnę po żadną inna jej książkę. Niemniej jednak w nudny, samotny listopadowy wieczór, gdy nie ma się co ze sobą zrobić, można ją poczytać.

OCENA: 3,5/6

czwartek, 7 listopada 2013

Gwiezdny Pył

Tytuł: Gwiezdny Pyl
Autor: Neil Gaiman
Wydawnictwo: MAG, Warszawa 2007
Przekład: Paulina Braiter


Wioska Mur. Pośrodku niej stoi mur, od którego wzięła swą nazwę, z wyrwą. Ów wyrwy strzegą mieszkańcy, aby żaden z ludzi z tego świata nie przedostał się na druga stronę, do Krainy Czarów. Raz na dziewięć lat jednak jest to możliwe, gdyż na łące odbywa się jarmark. Młody chłopiec, siedemnastoletni Tristan Thorn składa obietnicę swej ukochanej, Victorii. Przysięga przynieść jej upadłą gwiazdę. W tym celu przechodzi mur i wkracza w Krainę Magii...

No cóż... O książce tej dowiedziałam się, gdy na ekrany kin weszła jej ekranizacja. Od tego czasu leżała na mojej półce, czekając, aż w końcu mój wzrok skieruje się w jej stronę. Stało się. Książkę przeczytałam szybko, nie zajmuje jakiejś wielkiej objętości. Napisana w sposób humorystyczny, nie jest pozbawiona brutalnych opisów oraz opisów, które autor mógł sobie darować. Naprawdę, nie interesuje mnie to, że bohater poszedł załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. Wiele wątków było zbyt dziwnych, aby próbować je w jakikolwiek sposób zrozumieć oraz chyba nie do końca wyjaśnionych. Po lekturze mam mieszane uczucia, pewien niedosyt oraz czuję ogromne rozczarowanie zakończeniem. Zupełnie nie tego się spodziewałam. Nie mogę doczepić się do słownictwa, którego mogliśmy znaleźć tutaj cała gamę.
Nie da się przejść obojętnie obok ekranizacji. Uważam, że była ona o wiele lepsza od książki. Film nie pozostawił we mnie takiego uczucia niesmaku jak ta książka. Nie sądziłam, że kiedyś stwierdzę, że film może być lepszy od książki...

OCENA: 2/6


Książka przeczytana w ramach wyzwania "Czytam Fantastykę":

http://magicznyswiatksiazki.pl/czytam-fantastyke/

niedziela, 3 listopada 2013

Doradcy i Królowie

Dzisiejsza recenzja będzie wyglądała trochę inaczej, gdyż recenzuje całą trylogię.

Jordain, odporny na magię, szlachetny pozbawiony magicznych zdolności doradca władców Halruaa to poszukiwacz prawdy. Sztywno trzyma się swoich zasad, potrafi walczyć oraz myśleć w taki sposób, aby służyć swej ojczyźnie. Matteo, młodzieniec, który właśnie kończy swa naukę w szkole Jordainów napotyka na swej drodze małego złodziejaszka, którym okazuje się być młoda dziewczyna uciekająca przed swoimi prześladowcami. Tzigone, gdyż tak ma na imię próbuje odnaleźć swoją przeszłość. Za jej sprawą przytrafiają się mu różne dziwne sytuacje. Poza tym podąża za nimi Kiva, dzika elfka, która ma jeden cel, sądząc, że złem można naprawić zło.


Tytuł: Ogar Magów
Autor: Elaine Cunningham
Wydawnictwo: ISA Sp. z. o. o., Warszawa 2003
Przekład: Michał Studniarek

Tytuł: Brama wody
Autor: Elaine Cunningham
Wydawnictwo: ISA Sp. z. o. o., Warszawa 2004
Przekład: Michał Studniarek

Tytuł: Wojna Magów
Autor: Elaine Cunningham
Wydawnictwo: ISA Sp. z. o. o., Warszawa 2005
Przekład: Michał Studniarek


Czasami mam wrażenie, ze autorzy, którzy tworzą intrygi często się w nich sami zaplątują. Tak właśnie wyglądało w przypadku tej serii. Uwielbiam ta autorkę, co podkreślałam już niejednokrotnie. Lekki styl pisania, przyjemne słownictwo, delikatność w przekazie nawet najbardziej brutalnych scen, a do tego tajemnice. Któż z nas ich nie lubi? Sprawiają, że człowiek nie potrafi oderwać się od stron, które zachłannie pochłania. Autorka pozwala nam zakochać się w głównych bohaterach oraz znienawidzić głównego antagonistę. 
Pierwszą część przeczytałam jednym tchem, a każda intryga sprawiała, ze przeżywałam tą książkę niczym własne życie. W drugiej części intrygi te zaczynały być już denerwujące gdyż nic się nie wyjaśniało, a tylko dostawaliśmy kolejne pytania bez odpowiedzi. Do Wojny Magów musiałam się zmuszać. Pani Cunningham tak namieszała, że chyba sama nie potrafiła z tego wybrnąć. Wybrane przez nią rozwiązania pozostawiły mieszane uczucia. Do tego rozczarowało mnie zakończenie całej trylogii. Liczyłam na zupełnie coś innego.
Książka opowiada nam o przyjaźni, walce dobra ze złem, poszukiwaniu prawdy oraz swego miejsca na ziemi.

Ocena całej trylogii:

OCENA: 4,5/6


piątek, 1 listopada 2013

Podsumowanie października

Przyznam się szczerze, że październik był dla mnie trudnym miesiącem. Zaczęły się studia i po całym dniu na uczelni marzyłam tylko o tym, żeby się położyć spać, jednakże udało mi się zatopić nos w kilku książkach:

2. Krew Elfów
3. Malowany Człowiek, księga I


Mam sporo do nadrobienia w mojej biblioteczce. Zaczynam już od dziś. Pozdrawiam Was cieplutko i życzę upojnego czytania!

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...