niedziela, 2 marca 2014

Jordan Belfort- "Wilk z Wall Street"



Tytuł: Wilk z Wall Street
Autor: Jordan Belfort
Wydawnictwo: Świat Książki, Warszawa 2014
Przekład: Jan Kraśko
Strony: 511


Jordan Belfort (ur. 1962) -  w latach 90 XX wieku był jednym z najbardziej poważanych finansistów z Wall Street. Został oskarżony o liczne przestępstwa gospodarcze, które doprowadziły inwestorów do strat w wysokości 200 milionów dolarów. Urodzony w żydowskiej rodzinie. Zrobił oszałamiającą karierę jako współwłaściciel firmy brokerskiej Stratton Oukmonnt. Za dnia zarabiał tysiące dolarów, by nocą wydawać je na narkotyki, seks i zagraniczne podróże.
- Informacja z okładki



"Panowie wszechświata byli zbyt zajęci chlaniem wódy, whisky, dżinu i burbona tudzież wciąganiem  łykaniem wszelkich niebezpiecznych dragów, jakie tylko mogli zakupić za zawartość swego monstrualnie napęczniałego portfela."


Większość z Was na pewno widziała film. Ja także. Szczerze mówiąc, w trakcie seansu pomyślałam sobie, że reżyser i scenarzysta są chyba chorzy, albo mają jakiejś zboczenia, dewiacje, czy coś w tym rodzaju. W końcu kto tak żyje?! Nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Z kina wyszłam zniesmaczona. Zaczęłam się głośno żalić koleżance, a wtedy ona mi przerwała mówiąc, że nie jest to fikcja i Jordan Belfort jest postacią z krwi i kości. Zmieniłam wtedy nastawienie do tego filmu. Zaczęłam więc grzebać w internecie i znalazłam. Dowiedziałam się nawet, że Wilk z Wall Street napisał książkę. Chciałam się przekonać, jak to wyglądało naprawdę.

Co mogę o niej powiedzieć? Jest napisana prostym, przystępnym językiem. 511 stron przemknęło przez moje oczy niczym burza, a emocje, jakie wywołała były... różne. Przez zniesmaczenie, po podziw, zdziwienie. Przez chwilę myślałam nawet o tym, by zaliczyć ją do kategorii fantastyka, bo to co się tam wyprawiało było dla mnie nie do ogarnięcia. Autor wymieniał takie kwoty pieniędzy, że robiło mi się słabo, dla niego miliony dolarów były niczym papier toaletowy. W końcu kto bogatemu zabroni? Były jednak fragmenty ( a nawet dość sporo), w których zanosiłam się śmiechem.

Autor opisuje swoje uzależnienie od seksu, narkotyków (tak, tak, łykanie kilkunastu "cytrynek" dziennie to była norma), adrenaliny, ale przede wszystkim od władzy.

"Władza odurzała jak wino. Trudno było jej się oprzeć"

Przez kolejne strony książki wchodzimy do jego głowy. Poznajemy historię z jego punktu widzenia, opisuje nam swoje myśli, lęki, ale robi to w bardzo satyryczny sposób. W pewnych momentach trudno mi było uwierzyć, że jest to dorosły mężczyzna, ojciec dwójki dzieci. Część też dzieliłam przez dwa. W końcu ktoś, kto tyle ćpa, niekoniecznie wszystko pamięta, albo pamięta w sposób zniekształcony.

W filmie dominowały narkotyki i seks. Nie rozumiałam do końca o co chodziło z tym, że FBI ściga głównego bohatera, bo nie zostało to, moim skromnym zdaniem, dobrze wytłumaczone. Z książką mamy zupełnie inną sprawę. Pan Belfort, prócz opisywania haju narkotykowego, skupia się na oszustwach, które robił i dokładnie je tłumaczy, tak, ze laik taki jak ja może to zrozumieć. Dzięki temu wszystko ułożyło się w jedną całość.

Po drugie, wiele rzeczy z tego filmu nijak się ma do książki. Wiadomo, że muszą trochę pozmieniać, by przyciągnąć większe rzesze do kina, ale mnie się ten zabieg nie podobał. Na rzecz nagich biustów pominęli bądź zmienili wiele istotnych szczegółów.

Jeśli jeszcze nie oglądaliście filmu to polecam najpierw przeczytać książkę, a ekranizacje potraktować jako uzupełnienie.



OCENA: 5/6

Ksiązka przeczytana w ramach wyzwania;

9 komentarzy:

  1. Mnie takie książki i filmy odstraszają i odrażają :D I zdaję sobie sprawę z tego, że rzeczywiście to prawda i takie rzeczy się dzieją, ale mimo wszystko wolę o tym nie czytać, bo czytanie ma być przyjemnością :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, jeśli Cię nie ciągnie, to nie warto tracić na to czasu. Ja po książkę sięgnęłam z ciekawości, a na film szłam zupełnie nie mając pojęcia o czym on jest ;)

      Usuń
  2. Ja niestety nie widziałem ani filmu, ani nie czytałem książki. Ale zamierzam to nadrobić...

    OdpowiedzUsuń
  3. Książki nie czytałam, ale oglądałam film, więc chyba nie ma sensu ponownie poznawać tę historię skoro wiem, jak mniej więcej się ona rozgrywa.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądałam tylko film, jednak myślę, że w przyszłości przeczytam książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Prędzej pewnie zobaczę film ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A więc tak wygląda Belfort! Aha!
    No, DiCaprio zagrał go wyśmienicie.
    Życie takie rodem z Hollywood, ale przyjemnie się oglądało, czyta zapewne też, choć nie miałam okazji, ale jeżeli będę miała - nie omieszkam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak sam się nazwał "Mały zakompleksiony sukinsyn" :D
      To co się tam wyprawiało to jakaś abstrakcja dla mnie ;)

      Usuń
    2. istny amerykański sen ;)

      Usuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...