czwartek, 17 lipca 2014

Elaine Cunningham - Torujący Drogi

Tytuł: Torujący Drogi
Autor: Elaine Cunningham
Wydawnictwo:  ISA Sp. z o. o., Warszawa 2004
Przekład: Piotr Kucharski
Strony: 347


Symbol Lolth
Świat Zapomnianych Krain to moje ulubione Universum fantasy. Towarzyszy mi ono od dziecka i uważam, że jest to fantasy w najczystszym znaczeniu tego słowa. Elfy różnych gatunków, magia, krasnoludy, duchy... wszystko, czego zachłanna wrażeń dusza pragnie. Za mistrzynię książek Forgotten Realms uważam właśnie panią Cunningham, gdyż każda jej lektura wzbudza we mnie mnóstwo skrajnych emocji. Mało tego, przeżywam przygody jej bohaterów co najmniej, jakby były moimi własnymi.

Liriel i Fyodor kontynuują swoją podróż. Muszą dotrzeć do odległej ojczyzny młodego Berserkera, krainy duchów, Rashemenu. Liriel, jako mroczny elf nie może ujawniać swej prawdziwej tożsamości. Musi więc pozostawać w ukryciu, by nie ściągnąć na siebie nienawiści mieszkańców kraju rządzonego przez potężne czarownice. Jednak oczy Pajęczej Królowej, złej bogini drowów ciągle śledzą każdy krok Księżniczki, wyciągając po nią zachłannie swe ręce, a wrogowie nie odpuszczają swego polowania...

Torujący Drogi to trzecia i ostatnia część serii Światło i Cienie. Po zamknięciu ostatniej stronicy książki poczułam ukłucie żalu. Autorka pozostawiła mi spory niedosyt, ponieważ po zakończeniu całej serii spodziewałam się o wiele więcej, a w rzeczywistości wyglądało tak, jakby pisane na szybko, nie do końca przemyślane. Mogę to jednak wybaczyć, ponieważ cała książkę czytało mi się wprost rewelacyjnie.

Autorka jest moją mistrzynią w kreowaniu bohaterów. Każda z postaci jest zupełnie inna, ma inne pragnienia, inne marzenia, jest niepozbawiona ogromnej ilości zalet oraz wad. Bardzo to sobie cenię, gdyż Elaine Cunningham nie pisze swoich bohaterów jako idealnych. Wszyscy mają jakąś rysę na szkle. Głowna bohaterka, Liriel Baenre irytowała mnie już od pierwszej części, o czym na pewno wspominałam. W tej również jej nie polubiłam, ale wyniosła księżniczka pod wpływem swego towarzysza Fyodora bardzo się zmieniła, na lepsze. Uwielbiam książki, w których mogę zżyć się z bohaterami.

Lolth, Pajęcza Królowa
Już po przeczytaniu kilku pierwszych stron można wyczuć, że książka pisana jest kobiecą ręką. Znajdują się tu piękne opisy oraz świetnie poprowadzone dialogi. Do plusów zaliczam również to, że ta powieść jest troszkę "ostrzejsza", niż poprzednie. Autorka nie bała się tutaj mocniejszego słownictwa i agresywniejszych zachowań swoich postaci, co bardzo wpasowało się w cały klimat. Nie mam tu oczywiście na myśli przekleństw. Tych tutaj nie znajdziemy, albo ja ich nie wyłapałam.

Szkoda, że autorka nie opisała dokładniej Rashemenu. Ja, jako fanka Forgotten Realms wyczytałam już chyba wszystko, co możliwe na temat tej Krainy, więc rozumiałam doskonale co się tam działo. Obawiam się jednak, że dla niezaznajomionych z tym światem czytelników może sprawiać to trochę trudności. Niemniej jednak nie powinno Was to zrażać.

Co do fabuły, jestem nią urzeczona. Najbardziej podobały mi się momenty, w który Lolth, bogini drowów próbowała sobie przywłaszczyć Liriel jako swą wyznawczynie i jakie to wszystko niosło ze sobą konsekwencje. Każde zdanie w powieści jest przemyślanie i nie pisane po próżnicy, wszystko ma swoje znaczenie. Serię naprawdę gorąco polecam wszystkim fanom fantasy.

OCENA: 5+/6

3 komentarze:

  1. Może się kiedyś skuszę, bo lubię fantastykę, chociaż ostatnio czytam jej mniej niż zazwyczaj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem wielką zwolenniczką fantasy, ale tak zachęcasz...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam właśnie ochotę na klasyczne fantasy... mogłabyś mi podać nazwy wszystkich książek z tego cyklu? :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...