czwartek, 28 sierpnia 2014

Andrzej Sapkowski - Ostatnie Życzenie


Seria: Saga o Wiedźminie
Tytuł: Ostatnie Życzenie
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawnictwo: SuperNOWA, Warszawa 2001
Strony: 288

Po prawie tygodniowej nieobecności w blogosferze, wracam do Was z opinią na temat zbioru opowiadań pana Sapkowskiego o Wiedźminie. Jak się mogę usprawiedliwić? Cóż, utknęłam gdzieś pomiędzy Mniejszym Złem, a Głosem Rozsądku i ciężko było mi ruszyć naprzód. Dlaczegóż w takim razie sięgnęłam po tą pozycję? Ano, ponieważ zaczęłam grać w grę Wiedźmin i chciałam uzupełnić braki.

W Ostatni, Życzeniu mamy trzynaście opowiadań. O Wiedźminie, Geralcie z Rivii. A to pan Wiedźmin ląduje w łóżku z Dzierzbą, panienką dowodząca siedmioma zbirami, albo trafia na dwór potwora, który tak naprawdę potworem nie jest. Sama Calanthe (tak, tak, babka Ciri), zaprasza słynnego łowcę potworów na przyjęcie zaręczynowe swej córki Pavetty... Sławny Geralt nie szuka kłopotów, to one znajdują jego.

Wiedźmina zna większość fanów polskiej fantastyki, a już na pewno wszyscy o nim słyszeli. Ja także. Zaczęłam swoją przygodę z książką pt. Krew Elfów. Byłam zdziwiona, gdy okazało się, że zaczęłam czytać serię od środka. Lektura Ostatniego Życzenia wyjaśniła mi wiele faktów, których nie rozumiałam podczas czytania Krwi Elfów, ale...

No właśnie, jest to jedno ale. Książkę czytało mi się ciężko. Naprawdę miałam ochotę już rzucić ją na półkę, ale nienawidzę nie kończyć tego, co zaczęłam. Zdarza mi się to niebywale rzadko. Warsztat Sapkowskiego jest genialny, to trzeba mu przyznać, jednak byłoby znacznie lepiej, gdyby autor zastosował się do zasady: mniej gadania, więcej akcji! Jest całkowicie przegadana. Nie lubię, kiedy w książce tylko rozmawiają... gdybym chciała taką przeczytać, sięgnęłabym po dramat. Humoru to mi zdecydowanie tutaj brakowało. Owszem, zdarzały się lekkie przejawy zabawnych scenek, ale było ich o wiele za mało. Najbardziej podobało mi się opowiadanie o "diabole", przy którym płakałam ze śmiechu, ale jak się okazało, tylko do połowy.

Na pewno poruszone są tu tematy egzystencjonalno-filozoficzne. Doszłam do wniosku, że Geralt cierpi na depresję. Problemem dla niego jest przemijanie i to co się z nim dzieje. No cóż, okej, takie tematy też warto poruszać, ale tutaj mi to średnio pasowało. Samej Yennefer nie polubiłam. Mam wrażenie, że jest, przepraszam za wyrażenie, głupią suką. Lubię babeczki, co sobie nie dają w kaszę dmuchać, ale takich wyniosłych, zadufanych w sobie, bezkrytycznie wynoszących się na piedestał, już nie. Jaskier wydał mi się dużym dzieckiem, niedorosłym mężczyzną, ale zapałałam do niego sympatią.

Pan Sapkowski ma tyle fanów, że na pewno wybaczy mi to, że ja do nich nie należę. Z resztą, co Go obchodzi opinia jednej kobiety, przy całym stosie oddanych czytelniczek i czytelników. Saga o Wiedźminie po prostu nie trafia w mój gust, ponadto nie lubię Geralta. Czy sięgnę po kontynuację? Pewnie tak, nie wiem jednak kiedy.

piątek, 22 sierpnia 2014

S. A. Swann - Wilczy Amulet

Tytuł: Wilczy Amulet
Autor: S. A. Swann
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, Warszawa 2011
Przekład: Marek Pawelec
Strony: 384


Wilczy Amulet to drugi tom serii o wilkołakach. Pierwszy, Wilczy Miot, był książka dobrą, przy której spędziłam miło czas. Zawarta w niej historia mnie urzekła i zostawiła w lekkiej konsternacji, zamyśleniu i rozważaniach na temat natury ludzkiej. Wilczy Amulet to powieść o wiele lepsza, czego nigdy nie spodziewam się po kontynuacji.

Od wydarzeń w Wilczym Miocie minęło już sto lat. Zakon jednak nadal walczy z demonami, pomiotami samego szatana. Oddelegowana jest do tego specjalna grupa łowców: wolfjegrzy. Trafiają na ziemię Polski, gdzie grasuje potężny stwór, zabijający na swojej drodze wszystkich przeciwników. Osłabieni przez atakującego wilka zmuszeni są skorzystać z gościny w polskim grodzie, jednak ani na chwilę nie zaprzestali planów zabicia swego największego wroga...

Cóż tu rzec na temat tej powieści. Jest akcja? Jest. Jest tajemnica? Jest. Jest miłość? Jak najbardziej. Wszystko to tworzy mieszaninę niemalże wybuchową, ale w tym pozytywnym znaczeniu tego słowa. Główną bohaterką jest tutaj Maria, służąca w grodzie Narew. To jej przypada zaszczyt zajęcia się najbardziej rannym rycerzem, Josephem. To ona poznaje bestię, Dairena.

Fabuła jest świetna, dopracowana w każdym szczególe. Podoba mi się to, że pomalutku możemy odkrywać elementy układanki, a każda strona trzyma w napięciu. Autor idealnie wyważył opisy emocji, uczuć, przyrody i akcji. Serwuje nam to w równych proporcjach, przez co nie czułam przesytu. Poza tym autor nie nastawiał nas na żadną stronę. Z chłodnym dystansem opisywał wszystko, Polaków, Niemców i wilkołaki. Chyba nie potrafię do końca orzec, która ze stron była tak naprawdę zła.

Nie lubicie trójkątów miłosnych? Cóż, ja mam do nich stosunek ambiwalentny, a to głównie dzięki serii Wodospady Cienia. W tej powieści jednak trójkąt jest tak nietypowy, że pochłonął mnie bez reszty. Do samego końca nie wiedziałam, jak cała sytuacja się potoczy, jak to się rozwinie. Nie ma tu cukru, przesytu słodkości, za to jest gorycz i ból, skrajne emocje, które oddziałują na czytelnika. Czułam się tak, jakbym wraz z Marią przeżywała to wszystko.

Styl autora jest przyjemny. Nie jest lekki i nie jest też ciężki. Sprawia, że z przyjemnością pochłania się każdą kolejna stronę. Moim zdaniem jest to świetny kawałek literatury fantasy. Co do odniesień do poprzedniej części, jest tu ich niewiele, także spokojnie można po nią sięgnąć, nie znając Wilczego Miotu

Jest jednak jedna rzecz, bez której książka byłaby o niebo lepsza O czym mowa? O błędach, moi drodzy. Wyłapałam ich o wiele za dużo, aż kuły w oczy. Nie odebrało mi to przyjemności z lektury, ale denerwuje mnie taka niedbałość o szczegóły.

wtorek, 19 sierpnia 2014

Agatha Christie - Trzecia Lokatorka

Tytuł: Trzecia Lokatorka
Autor: Agatha Christie
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, Warszawa 1995
Przekład: Tadeusz Jan Dehnel
Strony: 244


Agatha Christie to jedna z moich ulubionych autorek. Zaczęłam ją czytać dzięki Waszym recenzjom i naprawdę się nie zawiodłam. Aż do lektury Trzeciej Lokatorki. Zdaję sobie jednak sprawę, że każdy autor ma swoje wzloty i upadki, dlatego też nie skreślam pani Chiristie. Przeczytanie tej książki zajęło mi tydzień, co na objętość 244 stron i faktem, że poprzednie jej powieści pochłaniałam w dwa dni, jest strasznym wynikiem.

Herkules Poirot, mały Belg, ma nietypowego gościa. Młoda dziewczyna przychodzi do jego mieszkania i duka, że chyba popełniła morderstwo, ale tego nie pamięta. W końcu jednak rezygnuje z jego pomocy, gdyż, jak sama stwierdza, mężczyzna jest za stary. Jeśli chciała tym zrazić Poirota, nie udało się jej to, a wręcz przeciwnie. Wzbudziła jego ciekawość. Tak oto rozpoczyna się śledztwo, które ujawnia jakie ludzie potrafią knuć intrygi, byleby tylko dostać to, czego chcą.

To było moje pierwsze spotkanie z Herkulesem Poirotem. Szczerze mówiąc, polubiłam go. Jest całkiem zabawnym jegomościem. Gdy młoda panna powiedziała mu, iż jest za stary, tak to przeżywał, że wzbudziło to moje rozbawienie. Podobało mi się to, jaki mały Belg jest sprytny i knuje nie gorsze intrygi od przestępców, ale w dobrej wierze.

Co do samej fabuły tej powieści, cóż, nie jest zła, ale dobra też nie. W pewnych momentach bardzo chaotyczna i, niestety, nie potrafiłam sobie pewnych rzeczy ułożyć w głowie. Niektóre, tak mi się przynajmniej wydaje, nie miały związku z całą sprawą. A jeszcze to, że wszyscy oskarżali Normę, młodą dziewczynę, o to, że jest stuknięta, doprowadzało mnie do szału. Pani Oliver, autorka powieści kryminalnych, która razem z Poirotem prowadziła śledztwo, nie wzbudziła ani trochę mojej sympatii. Miałam wrażenie, że jest to starsza pani, która ma mentalność małego dziecka. Belg jej mówi "uważaj", ale ona i tak zrobi po swojemu. Cała kryminalna zagadka była napisana kiepsko, albo to po prostu moje obycie z kryminałami. Domyśliłam się wszystkiego już w jednej trzeciej książki.

Bardzo nie lubię, gdy kilkukrotnie mamy podsumowanie całej wiedzy, którą zdobyliśmy w ciągu lektury. W tym przypadku tak było i w tych momentach lektura dłużyła mi się niemiłosiernie. W ciągu godziny potrafiłam ją dwa, trzy razy odłożyć, bo po prostu mnie to usypiało.

Podsumowując: Trzecia Lokatorka to nie jest książka zła, ale dobra też nie. W pewnych momentach się dłuży, w pewnych momentach bohaterowie są po prostu irytujący, by za chwilę sprawić, iż człowiek uśmiechnie się pod nosem. Niemniej jednak myślę, że każdy fan powieści pani Christie powinien zapoznać się z jej dorobkiem, w końcu każdy autor miał swoje gorsze chwile!

OCENA: 3/6

wtorek, 12 sierpnia 2014

S.A. Swann - Wilczy Miot

Tytuł: Wilczy Miot
Autor: S. A. Swann
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka, Warszawa 2010
Przekład: Marek Pawelec
Strony: 384


Mało mnie obchodzi, w co kto wierzy, albo i nie wierzy. Uważam, że przede wszystkim powinno oceniać się ludzi poprzez to, jacy są, a nie jakiej są rasy, czy wyznania. Piszę o tym, ponieważ historia pokazuje, że ludzie potrafią być okrutni, o czym świadczy chociażby "nawracanie pogan". Mordy na niewiernych, nie do końca miały na celu szerzenie wiary, a raczej, moim skromnym zdaniem, zagarnianie terenu i majątku.

Trzynastowieczne Prusy. Kościół i poganie toczą bezwzględną, brutalną walkę. Wśród narzędzi Kościoła znajduje się Lilia, wilkołaczyca, która na jedno skinienie swego pana rozrywa gardła niewiernym. Dziewczyna jednak ucieka, a wówczas rozpoczyna się pościg za morderczynią...

Książka była dla mnie jedną, wielką niewiadomą. Kupiłam ją w promocji, oczywiście za grosze. Gdzieś tam przeczytałam, że jest ciekawa i warto po nią sięgnąć. Nie miałam co do niej żadnych oczekiwań, nie chciałam się nieprzyjemnie rozczarować. Jak się to skończyło? Zostałam wciągnięta w interesującą historię oraz zadałam sobie kilka pytań na temat moralności ludzi. 

Czym była Lilia? Zwierzęciem, czy człowiekiem? A może bestią? Zakon uważał ją za narzędzie, za zwierzę, które ma wykonywać bez szemrania rozkazy. Mordowała ludzi na życzenie swego pana. Była mu posłuszna, bo wówczas nie spotykała jej żadna kara. W końcu zbuntowała się i uciekła. Czy można winić dziewczynę za to, że robiła to, czego się od niej oczekiwało? Moim zdaniem, nie. Kiedy jednak wilkołaczyca uciekła, nagle okazała się "dziełem szatana", potworem, którego trzeba natychmiast zabić. Ludzie potrafią szybko zmienić zdanie.

Nie mamy co oczekiwać po książce akcji. Wlecze się leniwie, a wszystko skupia się wokół rodziny Uldolfa, chłopaka, który znalazł ranną Lilię oraz niej samej. Nie jest to bynajmniej minusem Wilczego Miotu. Oczywistym jest, że tych dwoje młodych ludzi połączy coś więcej, niż tylko przyjaźń. Wątek romantyczny jest ciekawy, gdyż ich wspólna przeszłość jest... intrygująca.

Z początku ciężko było mi się w czuć w fabułę, gdyż jest napisana chaotycznie i niezgrabnie. Później jednak pochłonęła mnie bez reszty. Skonstruowana jest tak, że najpierw mamy wydarzenia teraźniejsze, a następnie autor powoli odsłania nam przeszłość bohaterów. W pewnych momentach może to rozpraszać, jednak mi akurat ten zabieg się spodobał i nie przeszkadzał.

Po przeczytaniu całości mam pewien niesmak. Nie jest on wcale spowodowany książką, a raczej tym, że lektura ukazała mi w całości to, co wiedziałam od dawna. Ludzie mają bardzo elastyczne kręgosłupy moralne. Kiedy czegoś potrzebują, jest to dobre, a kiedy już im się to "znudziło", nagle okazuje się, że jest złe i trzeba z tym walczyć...

OCENA: 4+/6

piątek, 8 sierpnia 2014

Stos wakacyjny

Ile razy mówiłam sobie, że nie kupię więcej książek, dopóki nie przeczytam tego co mam w domu... Lipiec i sierpień miały być miesiącami, w których sobie robię dyspensę od zakupów. Jak zwykle nie wyszło. Już pomału nie mam gdzie upychać tych skarbów. :D

1. Simon Beckett, Zapisane w kościach
2. S. A. Swann, Wilczy miot
3. S. A. Swann, Wilczy Amulet
4. Jeaniene Frost, W pół drogi do grobu
5. Jeaniene Frost, Jedną nogą w grobie
6. Jeaniene Frost, W grobie








 
9. Tomasz Pacyński, Sherwood
10. Tomasz Pacyński, Maskarada
11. Tomasz Pacyński, Wrota Światów Zła piosenka




 Jak widać, ostatnio króluje u mnie fantastyka. Nie mogłam już wytrzymać i musiałam się pochwalić. ;)

środa, 6 sierpnia 2014

C.C. Hunter - Przebudzona o świcie

Seria: Wodospady Cienia
Tytuł: Przebudzona o świcie
Autor: C. C. Hunter
Wydawnictwo: Feeria, Łódź 2014
Przekład: Joanna Lipińska
Strony: 384


Kylie Galen nadal przebywa w obozie dla istot nadnaturalnych. Tym razem ukazuje się jej duch kobiety w zaplamionej krwią sukni. Mówi, że ktoś kogo dziewczyna kocha, umrze. Jakby tego było mało, nadal nie wie kim jest. W ciele Kylie zachodzą kolejne zmiany, a ona sama desperacko szuka odpowiedzi na dręczące ją pytania. W życiu uczuciowym również panuje zamęt....

Książkę, tak jak poprzednią część, przeczytałam w dwa dni. Niestety w tym przypadku mnie rozczarowała. Ot, takie czytadełko, po które warto sięgnąć w chwilach okropnej nudy i wielkich upałów, gdy nie chce się nam wysilać mózgownicy do większego myślenia. W tej części autorka przegięła z pewnymi sprawami. Czułam się, jakbym czytała lekturę z gatunku soft-erotic dla młodzieży... A dlaczego? Już wyjaśniam. Autorka ciągle opisywała piękne i umięśnione ciało chłopców. No tak, bo przecież każdy chłopiec w wieki siedemnastu lat wygląda jak worek mięśni opakowany w gładką skórę. Poza tym ciągły nacisk na ich półnagie (albo i nagie) ciała... Mnie to nie pasowało, ale jakby wyjąć takie fragmenty, to okroiłoby się jedną trzecią książki.

Mówiłam przy okazji poprzedniej części, ze lubię trójkąty miłosne? No cóż, pani Hunter udowodniła mi, że jednak nie. Kylie jest taka niezdecydowana, że w tym niezdecydowaniu irytująca. Matko jedyna, przecież ta dziewczyna nie jest już dzieckiem. Powinna wiedzieć, że nie gra się na czyichś uczuciach... Poza tym jest taka humorzasta, zwraca uwagę na błahostki, które nie powinny mieć znaczenia. Zachowuje się, według mnie, po prostu śmiesznie.

Jeśli chodzi o akcję, to jednak jest na plus. Ciągle się coś dzieje i brnie do przodu jak szalona. Muszę przyznać, że wciąga. Cały czas byłam ciekawa, co będzie dalej. Niestety, pod koniec wszystko stało się takie pogmatwane i chaotyczne, że się pogubiłam. Na kilku stronach autorka przekazała więcej treści, niż przez całą książkę, co wcale nie było dobre. Wręcz przeciwnie, już w ogóle nie wiedziałam o co chodzi. Jeszcze parę słów o fabule. Nie jest zła, mi się podoba, bo pomysł jest ciekawy. Nie raz już wspominałam, że wolę wampiry, wilkołaki i takie tam stwory w oryginalnym wydaniu, ale tutaj nie raziły aż tak. Nie oznacza to od razu, że zaakceptowałam takie rozwiązanie, co to to nie. Wampir to wampir, ma chlać krew, spać w trumnie i być postrachem żyjących. Niemniej jednak staram się na to wszystko popatrzeć z dystansem.

Ilość tajemnic, którą dostaliśmy w tej części, dorównuje tym z poprzedniej. Wszystko gmatwa się jeszcze bardziej i muszę przyznać autorce, że potrafi zaciekawić, co wydarzy się dalej. Czyli mówiąc prosto, następną część też przeczytam i mam nadzieję, że Kylie w końcu zmądrzeje i przestanie się zachowywać, jakby miała wiecznego PMSa.

OCENA: 3/6

piątek, 1 sierpnia 2014

Podsumowanie Lipca


Kolejny miesiąc za nami. Ten czas leci jak oszalały... Wczoraj się trochę u mnie ochłodziło, była burza i miałam nadzieję, że będzie troszeczkę lepiej. Dziś niestety, mimo że niebo mamy szare, jest okropna duchota. Zawsze lubiłam lato, wręcz kochałam, teraz jednak nie mogę go znieść. Nie wiem, czy to ze mną coś się stało, czy po prostu zmienia nam się klimat. Sądzę, że raczej to drugie. Lipiec upłynął mi pod znakiem fantastyki, z tego gatunku przeczytałam najwięcej książek. Był owocny, nawet bardzo, bo dawno nie przeczytałam ośmiu pozycji. Udało mi się trafić na całkiem ciekawe powieści. A teraz do rzeczy:

Przeczytanie książki: 8


Ilość stron: 2540
Obserwatorów: 87 (przybyło 4:)
Najciekawsza książka: Siła Trucizny, Torujący Drogi
Najgorsza książka: Kłamca
 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...