niedziela, 12 kwietnia 2015

Anna Brzezińska - Opowieści z Wilżyńskiej Doliny

Seria: Wilżyńska dolina, tom I
Tytuł: Opowieści z Wilżyńskiej Doliny
Autor: Anna Brzezińska
Wydawnictwo: Runa, 2011
Pierwsze wydanie: 2001
Gatunek: Fantasy, opowiadania
Strony: 386

Babunia Jagódka, mieszkająca w skromnej chacie na skraju wioski, jest nad wyraz humorzasta wiedźmą. Kiedy ma dobry humor chętnie pomoże, ale kiedy ją ktoś rozsierdzi, najlepiej schodzić z jej drogi. Czasami zabawi się w swatkę, czasami sama skorzysta z uroków wieśniaczych chłopców, ale potrafi też stanąć w obronie jej ukochanej Wilżyńskiej Doliny. Jedno jest pewne, na Babunię Jagódkę należy uważać.

Kiedy książka, zamiast zostać przeze mnie pochłonięta, zawadza mi na stoliku, kiedy zamiast cieszyć się lekturą, potrafię tylko omieść ją wzrokiem i prychnąć z niezadowoleniem, zastanawiam się, czy jest to kwestia nawału zajęć, braku czasu, ogólnego zmęczenia, a może... powód mojej niechęci jest prozaiczny? Może po prostu powieść jest kiepska, nudna, denerwująca? W przypadku zbioru opowiadań Opowieści z Wilżyńskiej Doliny, którą męczyłam niemiłosiernie długo, jak na tak krótką lekturę, doszłam do wniosku, że jest to ta druga opcja. Zapewne zapytacie "dlaczego?", a ja Wam opowiem wszystko od samego początku.

Wszyscy, którzy śledzą mojego bloga na pewno zauważyli, że jestem fantastofilem. Czasami sięgam po inne powieści, jednak to ten gatunek zdobył moje serce, to w nim odnajduję się najlepiej i dostarcza mi on najwięcej przyjemności. Ostatnio także przekonuję się do opowieści polskich autorów, którzy jako miejsce swojej akcji wybierają średniowieczne wioski, pełne wiedźm, rycerzy, ladacznic, młynarzy, piekarzy... nie starczyłoby mi miejsca, aby wszystkich wymienić. Do tego, zazwyczaj, wszystko okraszają szczyptą ironicznego humoru, który po prostu uwielbiam, a przy okazji używają stylizowanej, staropolskiej mowy. Czy jest to przepis na udaną powieść? Mogłoby się wydawać, że owszem, ale w życiu nie wszystko jest takie proste.

Babunia Jagódka to pełna tajemnic wiedźma, która jest obrończynią uciśnionych, mimo swej niechęci do całego świata. Pełna sprzeczności, prawda? Uważam, że jest dość ciekawą bohaterką literacką, z nieznaną przeszłością i przeznaczeniem. To ona jest w epicentrum wszystkich wydarzeń dziejących się w tytułowej Wilżyńskiej Dolinie, jednak nie zawsze Babunia Jagódka jest główną bohaterką opowiadań. Czasami śledzimy losy wioskowej ladacznicy Gronostaj, bądź też młynarzówny Jarosławny i wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, że opowiadania te są najzwyczajniej w świecie nudne. Autorka potrafiła nakreślić ciekawy początek każdego z nich, by potem zjechać po równi pochyłej w dół. Pod koniec wszystkich historii ziewałam głośniej, niż gdybym czytała powieść w środku nocy. 

Dlaczego uważam, ze ten zbiór opowiadań jest nudny? Może dlatego, że zakończeń większości z nich domyślałam się już na samym początku, do tego autorka z niezwykłym uporem przeskakiwała z jednego wątku na drugi, co sprawiało, że się gubiłam. Musiałam wówczas czytać po kilka razy ten sam fragment, aby w ogóle zrozumieć o czym jest teraz mowa. Dodatkowo nie podobało mi się to, że w niektóre historie zaczynały się z humorem, a kończyły się wzniosłym tonem, nie do końca pasującym mi do treści całego opowiadania. Czasami także wszystko stawało się zamotane i nawet kilkukrotny powrót do tych zdań nie pozwalał mi się odnaleźć.

Nie mogę powiedzieć, żeby nic mi się nie podobało. Tak jak już wspomniałam, lubię humor, którym posługiwała się pani Brzezińska w tej pozycji. Dodatkowo sam pomysł na Babcię Jagódkę, która, gdy tylko miała na to ochotę, zamieniała się ponętną, kruczoczarna dziewoję, ponadto, wbrew temu co mówiła, leżał jej na sumieniu los innych istot. Na plus zasługuje też fakt, że wszystkie te opowiadania są ze sobą w jakiś sposób powiązane. Podsumowując, autorka sprawnie posługuje się językiem, do stylu pani Brzezińskiej również nie mam zastrzeżeń, bo bardzo mi się podobał, ale same historie były najzwyczajniej w świecie nieciekawe.

24 komentarze:

  1. Okładka jest śliczna, szkoda, tylko, że opowiadania okazują się nudne. Nie lubię nudy więc się nie skusze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedyś ciekawiła mnie ta książka i chciałam po nią sięgnąć z racji tego, że główna bohaterka jest moja imienniczką. Polscy autorzy potrafią zaskoczyć, wiem coś o tym, ale... nie zawsze im to wychodzi i dość często idą na łatwiznę. Chyba sobie ten zbiór odpuszczę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że te opowiadania będą ciekawe, z resztą na to wskazywał opis z tyłu okładki. Autorka niestety nie podołała, bo postawiła sama sobie wysoko poprzeczkę. Po prostu jej nie wyszło, co nie oznacza, że nie sięgnę po jej inne utwory. ;)

      Usuń
  3. Jakoś mnie nie ciągnie do tej książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie lubię krótkich form, więc nie mam problemu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ze mną jest rożnie, niektóre mi się podobają, inne niekoniecznie ;)

      Usuń
  5. To jest chyba najgorsze, jak nudne rzeczy są ładne napisane.. bo mimo wszystko nie chce się ich czytać;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aby pisać opowiadania, trzeba miec ogormny dar. Okładka jest carująca, ale raczej po nią nie sięgne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się. Niektóre opowiadania są bardzo dobre, inne, jak widać, niekoniecznie.

      Usuń
  7. Żałuję,że książka okazała się nudna, miałam na nią ochotę

    OdpowiedzUsuń
  8. Rzadko sięgam po książki należące do twojego ulubionego gatunku, ale dzięki twoim wpisom wiem, po które powinnam się skusić, a które omijać szerokim łukiem. Oczywiście ten zbiór ląduje w drugiej kategorii, aż szkoda, że ciekawie zapowiadające się historie nie rozwinęły się właściwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogę Cię ostrzec przed nieodpowiednią lekturą. ;) Dzięki temu oszczędzasz czas i energię :P

      Usuń
  9. A już myślałam, że trafiłaś na jakąś fajną wiedźmę:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Spodziewałam się kolejnej ciekawej pozycji, szkoda że okazała się nudna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przez okładkę bym sięgnęła, lecz patrząc na formę opowiadań, totalnie mnie odstrasza :) I nie wiem co miałabym Ci więcej napisać, bo ... jakoś mi ręce opadły, gdy przeczytałam o tych wadach i zaletach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mi ręce opadły po przeczytaniu tej książki. Po tygodniu od lektury już niewiele z niej pamiętam... to chyba o czymś świadczy o.O

      Usuń
  12. przewidywalność ... najgorsze co może posiadać lektura.
    to ja podziękuję- ostatnio i tak trafiam na coraz gorsze polskie powieści. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Bardzo podoba mi się okładka jednak po recenzji wątpię, żebym sięgnęła po tę pozycję :(

    OdpowiedzUsuń
  14. To ja za książkę podziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam propozycję - wróć do tej książki za 10 lat. I nie pisze tego przez złośliwość, zwyczajnie gusta zmieniają się z wiekiem, a Anna Brzezińska jest jedną z najwybitniejszych polskich pisarek fantasy. I to nie są jakieś podniosłe słowa - wystarczy spojrzeć na język. Lepszej stylizacji na staropolszczyznę w naszej literaturze nie ma. Myślę, że właśnie dlatego czułaś się "zamotana". To nie jest (na szczęście) Sapkowski, gdzie stylizacja sprowadza się do "rzyć" i "chędożyć" (z całym szacunkiem do Sapka, którego powieści bardzo lubię). Brzezińska to mediewistka z kapitalnym zapleczem historycznym (co zresztą widać).
    Nie dziwota, że zakończenia wydawały Ci się znane, bo przecież w większości przypadków mamy tu do czynienia z trawestacją opowiastek jakie wszyscy poznawaliśmy w dzieciństwie. Tak, Bogiem a prawdą, "Harry Potter" któremu jak widziałem wpisałaś pozytywne recenzje, też dążył do oczywistego zakończenia.
    Są pisarze którzy oferują czystą rozrywkę i nie ma w tym nic złego. Ale oczekiwanie tego samego od wszystkich to duży błąd. Brzezińska, Szostka, Dukaj - to trochę inny sort. Poczekaj na razie z nimi, czytaj klasykę, wróć do tego za jakiś czas - zrozumiesz zmiany tonów, zamotane akapity, a opowiadania przestaną być nudne. Bo przecież nie u fabułę w nich chodzi - a o stopniowe "odkrywanie" bohaterki, gry z konwencją (spójrz na historię Sosika (nie wiem czy nie mylę imienia, tego mnicha z kota wiedźmy) to przepiękna wręcz hagiografia, takie spojrzenie za zasłonkę tego co mamy w żywotach świętych - dlatego zaczyna się rubasznie, ale kończy tak jak hagiografia skończyć się musi), ale też zdarcia zasłony bajkowości (córki grabarza, to przecież poruszający dramat kobiet - i to taki który tylko w swiecie fantasy może skończyć sie dobrze) i to co u Brzezińskiej pojawia się bardzo często - walki z narzuconymi wzorcami (piękna słowa o "otwierających się ścieżkach w legendę"), próbach wyrwania się ze schematów i wreszcie ostatecznej ich akceptacji.
    Odczekaj trochę i wróć do Brzezińskiej, ale nie szukaj u niej rozrywki. To nie taka literatura.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...