Tytuł: Morza Wszeteczne
Autor: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Uroboros, Warszawa 2013
Strony: 412
Autor: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Uroboros, Warszawa 2013
Strony: 412
Kapitan Roland zwany Wywijasem. Jest piratem. Ale nie takim zwykłym, gdyż nie robi tego co na wielkiego korsarza przystało. Pakuje się w wielką, groźną wojnę, całkowicie przypadkowo. Może jednak liczyć na swą piracką załogę. Cóż z tego wszystkiego wyniknie?
Na książkę tą byłam chora bardzo długo. Ujrzałam ją pewnego pięknego dnia w Empiku, ale dopiero na Mikołaja zagościła na mojej półce. I nie żałuję tego. Co mnie do niej przyciągnęło? Piękna okładka, ale jeszcze bardziej... piraci.
„A czy przy okazji ktoś może mi wytłumaczyć - Strup przełknął ślinę - co to takiego biblioteka i czemu się tego miejsca boję?”
Książka opowiada nam o przygodach Kapitana Rolanda, młodego mężczyzny z mackami na plecach i jego dzielnej załogi. Główny bohater rzeczywiście nadaje się na kapitana, bezkompromisowy i twardy, potrafi postawić na swoim. Autor przedstawia nam cały szereg ciekawych postaci: Strup- pół-goblin, Baobab- murzyński Szaman, Mandragora- hmm, ktoś z rozwidlonym jęzorem., Grzmot- Satyr ze słowotokiem. Cała książka okraszona jest niesamowita ilością bluzgów, wpasowanych w taki sposób, że to nie razi ani trochę, a wręcz przeciwnie.
"Jedynymi rozpoznawalnymi słowami w jego wywodach były soczyste przekleństwa, tak więc ludzie na wszelki wypadek i jego omijali szerokim łukiem"
Ogromna ilość poczucia humoru sprawia, że co chwilę zanosiłam się śmiechem.
Intryga, w jaką wpakowali się piraci jest ciekawa, opisana w taki sposób, że gdy tylko odkładałam na chwilę książkę, cały czas myślałam co będzie dalej. Kiedy natomiast skończyłam ją czytać, zrobiło mi się smutno, że muszę pożegnać się z bohaterami. Na szczęście Kapitan powróci w powieści Wyspy Plugawe.
„- To ci dopiero... - Roland przekrzywił głowę, jakby przyglądał się
jakiemuś kuriozum przyrodniczemu. - To wy tak z własnej woli nas
śledzicie, mości panie poruczniku?”
Intryga, w jaką wpakowali się piraci jest ciekawa, opisana w taki sposób, że gdy tylko odkładałam na chwilę książkę, cały czas myślałam co będzie dalej. Kiedy natomiast skończyłam ją czytać, zrobiło mi się smutno, że muszę pożegnać się z bohaterami. Na szczęście Kapitan powróci w powieści Wyspy Plugawe.
Polecam każdemu, kto jest fanem fantastyki, lubi czarny humor i nie boi się mocnego słownictwa.
"- My tylko tak sobie gadaliśmy...
- A o Czym?
- O dupach głównie..."
OCENA: 6/6
myślę że to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńWczoraj trzymałam ją w swoich rękach i rozważałam zakup ... ostatecznie książka wróciła z powrotem na półkę. O ja niemądra ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Piękna okładka, od razu przyciąga wzrok :) Nie wiem, czy piraci to coś dla mnie, ale ostatecznie zachęciłaś mnie do lektury, szczególnie tą plejadą różnorodnych postaci
OdpowiedzUsuńSzczęśliwego Nowego Roku :)
izkalysa
Lubię opowieści o piratach, a o autorze już słyszałam :)
OdpowiedzUsuń