sobota, 28 czerwca 2014

Bajkowa Sobota: Jak wytresować smoka 2


Często jest tak, że kontynuacja bajki zrobiona jest po łebkach, a twórcy nie potrafią otrzymać poziomu poprzedniej części. Jak wytresować smoka to jeden z tych filmów animowanych, który zapadł mi głęboko w pamięć i plasuje się na najwyższym miejscu moich ulubionych. Nie mogłam doczekać się kontynuacji, dlatego w kinie byłam już dzień po premierze. Czy kontynuacja sprostała moim wymaganiom?


Minęło pięć lat od wydarzeń z poprzedniej części. Smoki na dobre zagościły w Berk, a ulubionym sportem są Smocze Wyścigi. Panuje tu symbioza, smoki mają nawet swoje własne "leże" (chociaż raczej nazwałabym to kurnikiem). Czkawka wraz ze Szczerbatkiem odkrywają świat, rysując mapę i wędrując coraz to dalej. Pewnego dnia jednak natrafiają na Łowców Smoków. Okazuje się, że jegomość imieniem Drago zbiera armię smoków. Utrudnia mu to jednak tajemniczy Smoczy Jeździec.


Odpowiedź na zadane wyżej pytanie brzmi: oczywiście, że tak! Bajka ta jest rewelacyjna. Niepozbawiona żartów na wysokim poziome, a także tych momentów, w których łza kręci się w oku. Poza tym wyważony humor, przy którym dobrze bawią się zarówno dzieci jak i dorośli. W kinie raz po raz słychać było salwy śmiechu, bądź pociąganie nosem.


Fabuła tej części jest dość mroczna. Wszystko utrzymane jest w klimacie tajemniczości i niedopowiedzeń, które zostawiają widza w atmosferze konsternacji. Nie jest to bynajmniej wada, a wręcz przeciwnie. Zostają tutaj poruszone podobne kwestie, jak w pierwszej części: odmienność i tolerancja, a także czy można pójść na kompromis. Minusem jest dla mnie Astrid, która straciła trochę tego swojego pazura, czym urzekła mnie w poprzedniej części.


No i jeszcze jedna ważna kwestia: dubbing. Uwielbiam polskie głosy, no po prostu uwielbiam. Znam większość aktorów dubbingowych i potrafię ich rozpoznać po głosie. W tej kwestii również mnie nie zawiedli. No może trochę Julia Kamińska w roli Astrid, ale było jej tak mało, że nawet nie zwróciłam na to większej uwagi. Serdecznie polecam wszystkim ta bajkę. Dużym i małym, lubiącym emocje jak i dramatyczne wątki. Ja bawiłam się wybornie.



środa, 25 czerwca 2014

Charlotte Bronte- Shirley

Tytuł: Shirley
Autor: Charlotte Bronte
Wydawnictwo: MG, 2011
Przekład: Magdalena Hume
Strony: 640

Zawsze, gdy naczytam się samych "ochów" i "achów" na temat jakiejś książki to moje oczekiwania w stosunku do niej rosną. Stają się nieraz niestety zbyt wysokie i czeka mnie jedynie upadek, który kończy się niesmakiem. Tak samo było podczas lektury Shirley. Gdy zamknęłam książkę na usta cisnęło mi się tylko: Shirley, jak dobrze, że już z tobą skończyłam!

Shirley to powieść autorstwa jednej z najbardziej znanych autorek, Charlotte Bronte. Dotąd nie była wydawana w Polsce. O czym opowiada? Ano o konflikcie klas społecznych, płci oraz pokoleń. Caroline Helstone to młoda dziewczyna, bratanica proboszcza, bez pamięci zakochana w Robercie Moore, właścicielu fabryki i młodym przedsiębiorcy. Ten jednak nie myśli o pięknej i delikatnej dziewczynie, a bardziej od niej kocha pieniądze. Postanawia zdobyć je poprzez małżeństwo z Shirley Keeldar. Ta natomiast pała uczuciem do kogoś ubogiego. Mężczyzna, Louis, przez swą biedotę nie  przyznaje się, że odwzajemnia uczucie...
 
Książka ta mnie niemiłosiernie zmęczyła. Podczas czytania często się rozpraszałam przez te kwieciste opisy, których w moim odczuciu było o wiele za dużo. Musiałam przez to wracać czasami do parunastu linijek wstecz. Gdy zaczęłam ją czytać ciągle i ciągle czekałam na jakąś akcję, której nie do końca się doczekałam. Szkoda, że w połowie zorientowałam się, że jest napisana jednym, monotonnym stylem i szkoda było mi już ją odłożyć.
 
Autorka wplotła w książkę rzeczy, bez których spokojnie można byłoby się obejść. Nie wniosły nic do fabuły, a jedynie sztucznie ją przeciągały. Pewne fragmenty nawet pomijałam, bo po prostu nie dałam rady tego czytać. Było wielu bohaterów, ale niewielu wartych zapamiętania.

Tytułowa pannę Shirley poznajemy dopiero w 1/3 książki. Ta młoda kobieta potrafi sobie zjednać niemalże wszystkich, nawet surowego pastora Helstone. Ale nie mnie. Shirley Keeldar ma się za osobę, która pomaga ubogim i bardzo szanuje ludzi pracy. W rzeczywistości jest arogancka, nieprzyjemna a ubogich traktuje z góry. Wybuchy złości, które tak innych przyciągają moim zdaniem świadczą o jakimś niezrównoważeniu emocjonalnym. Zbieranie datków na ubogich ma raczej za zadanie połechtać jej próżność, niż rzeczywiście pomóc.

Ale nie tylko panna Shirley traktuje biedotę protekcjonalnie. Robią to niemal wszyscy z wyższych sfer. Nawet guwernantka krzywo patrzy na to, że Caroline zaprzyjaźniła się z ogrodnikiem. Panna Helstone to zupełnie inna bajka. Ją polubiłam bardziej, chociaż też niezbyt. To kruche i nieśmiałe dziewczę, mimoza, która raz po raz wpada w czarną rozpacz. Zdaję sobie sprawę z tego, że książka pisana była wiele, wiele lat temu, jednak irytowało mnie zachowanie dziewcząt.
 
Sama książka jest bardzo gorzka. Przepełniona negatywnymi uczuciami, autorka ironicznie opisuje zachowanie mężczyzn i starszych dam. Wielu z nich ciągle powtarza, że małżeństwo jest złe i w ogóle nie powinno się brać ślubu. Nie znam biografii pani Bronte, więc ciekawa jestem co takiego wydarzyło się w jej życiu, że tak źle patrzy na tą instytucję. 

Sama fabuła mnie nie porwała. Było więcej opisów przemyśleń i zachowań bohaterów niż cokolwiek innego. Opis był zachwycający, więc pomyślałam sobie czemu nie? Teraz już wiem. Niemniej jednak nie zrezygnuję z przeczytania Dziwne losy Jane Eyre, gdyż słyszałam, że jest o niebo lepsza od Shirley.

OCENA: 3-/6

sobota, 21 czerwca 2014

Stosik majowo-czerwcowy

Stosiki to coś co bardzo lubię. Zarówno uwielbiam oglądać Wasze jak i chwalić się swoimi książkami. Co prawda, nie zdążyłam przeczytać jeszcze wszystkich książek z marca oraz kwietnia, ale nie potrafię powstrzymywać się od kupowania i wymieniania. W maju i czerwcu przybyły mi także książki, które otrzymałam w prezencie. Więc oto moje stosisko:
 

Od prawej mamy:

1. Michela Murgia, Accabadora. Ta, która pomaga odejść, jest to nagroda w rozdawajce u To i Owo
2. Joy Fielding, Martwa Natura, kupiona za bezcen w którymś markecie, chyba Realu
4. Sonali Deraniyagala, Tsunami, dostałam ją wraz z Accabadorą
5. Linwood Barclay, Największy Lęk, również zakupiona w jakimś markecie za "parę groszy"
6. J. R. R. Tolkien, Upadek Króla Artura, prezent na urodziny
7. Józef Ignacy Kraszewski, Stara Baśń, wygrzebałam ją w domowej biblioteczce
8. Jane Austin, Rozważna i romantyczna, j.w.
9. Maria V. Snyder, Siła Trucizny, kupiona w księgarni internetowej za 8 zł
10. Charlotte Bronte, Shirley, wymiana za Zakazaną Królową na lubimy czytać


Najbardziej nie mogę doczekać się, kiedy przeczytam Siłę Trucizny. Teraz czytam Shirley i muszę się przyznać, że spodziewałam się zupełnie czegoś innego. A czy Wy czytaliście którąś z tych książek? Jakie były Wasze wrażenia?


środa, 18 czerwca 2014

30-Day Book Challenge, Day 06-10


Będę bardzo nieskromna i pochwalę się, że zamknęłam już sesję. Chyba pierwszy raz w przeciągu mojej kariery studentki nie zostało mi nic na wrzesień. Został mi jeszcze rok i będę mogła szczycić się tytułem magistra, który niestety w dzisiejszych czasach już tak wiele nie znaczy, ale przynajmniej daje pewną satysfakcję. Z żalem także się przyznaję, że po sesji zajmuję się rozrywkami, które nie wymagają aż tak wiele zaangażowania. Nie martwcie się jednak, chęci do czytania wracają, nie czytam może 50 stron dziennie, ale zmierzam ku lepszemu. W związku z tym zapraszam na drugą odsłonę wyzwania 30-day Book Challenge!

DAY 06.  Książka, która sprawia, że jesteś smutny.

Zdecydowanie jest to Trzynasta Opowieść. Napisana jest w taki mroczny sposób, taki wzniosły, że po przeczytaniu jej musiałam trochę do siebie dochodzić. Jest to jednak jedna z lepszych lektur, które zawitały w mojej biblioteczce.

DAY 07. Książka, która sprawiała, że się śmiałeś.

Nie wiem czy czytaliście Szalone życie Rudolfa. Ja tak, jako nastolatka. Do tej pory pamiętam, jak tarzałam się ze śmiechu przy przygodach dorastającego Rudolfa. No i znów musi się tu pojawić jedna z moich ulubionych książek- Morza Wszeteczne. Ta jest już jednak skierowana dla starszych czytelników.

DAY 08. Najbardziej przeceniana książka.

Jak dla mnie to Gra o Tron. Nudna jak flaki z olejem, działo się tam wszystko i nic. A mordowanie po kolei każdego z bohaterów na początku może i szokowało i wzbudzało co raz większą chęć czytania, by potem tylko i wyłącznie irytować.

DAY 09. Książka, o której myślałeś, że nie polubisz, ale w końcu pokochałeś.

Niech pomyślę... Quo Vadis Wręcz płakałam za każdym razem, kiedy po nią sięgałam. Kiedy w gimnazjum na polskim powiedziałam mojej pani polonistce, że nie zamierzam nawet tknąć tej książki, bo jest beznadziejna, zmotywowała mnie podstępem. Cóż, chyba większość z nas jest łasych na komplementy i kiedy usłyszałam, że moje zdanie na temat tej książki byłoby bardzo ważne, skończyłam ją w przeciągu tygodnia. I zakochałam się w niej.

DAY 10. Książka, która przypomina ci dom. 

Może to zabrzmi trochę śmiesznie... ale książki Mastertona. Moja mama kolekcjonowała większość jego horrorów, które niestety rozpłynęły się w powietrzu. A właściwie zostały pożyczone na wieczne nieoddanie.

sobota, 14 czerwca 2014

Michela Murgia - Accabadora. Ta, która pomaga odejść

Tytuł: Accabadora. Ta, która pomaga odejść.
Autor: Michela Murgia 
Wydawnictwo: Świat Książki, Warszawa 2012
Przekład: Hanna Borkowska
Strony: 192

Femmina accabadora  (inne określenie tego zjawiska to sacerdotessa della morte – dosł. „służebnica śmierci”) - sardyńskim terminem femmina accabadora, czy też femmina agabbadòra (s'accabadóra, dosł. „ta, która doprowadza do końca”, prawdopodobnie od hiszpańskiego czasownika acabar, „kończyć”) zwykło się określać kobiety, które przeprowadzały (nie ma zgodności co do tego, czy ten proceder jest dalej uprawiany) eutanazję na osobach w terminalnym stadium choroby, na ich prośbę, lub na prośbę i za zgodą rodziny umierającego.

ŹRÓDŁO: Wikipedia

Przyznam się szczerze, że nie wiedziałam czego spodziewać się po takiej krótkiej książeczce. Gdy otwierałam kolejne strony zupełnie nie wiedziałam o co w niej chodzi. Na niespełna dwustu stronach autorka zawarła ogrom emocji, uczuć i wątków poruszających i zmuszający czytelnika do refleksji. Często autorzy pokaźniejszych książek nie potrafią zawrzeć na stronicach swoich powieści tego, co pani Murgia.

Duchowe dzieci. Tak zwą dzieci urodzone dwa razy, z nędzy jednej kobiety i bezpłodności drugiej. Taki sam los spotkał Marię Listru. Czwarta z kolei, siostra trzech starszych dziewczyn została adoptowana przez Bonarię Urrai. Dała jej dom, jakiego nigdy miała, pokój tylko i wyłącznie dla siebie, możliwość nauki i swego rodzaju rodzicielską miłość. Ciocia Bonaria jednakże miała swą tajemnicę. Nieraz w ciemnościach nocy znikała i wracała dopiero nad ranem, a zawsze po tym okazuje się, że w czyimś domu ktoś umarł. Maria niczego nie świadoma, ma się za kilka lat dowiedzieć całej prawdy i sama dowiedzieć się, czy można zabić z litości.

Książka jest ciężka, to na pewno, porusza bowiem bardzo trudne tematy. Tak jak już wspominałam na samym początku, nie bardzo rozumiałam o czym jest ta powieść. Działo się tyle rzeczy, że nie wiedziałam, co jest najważniejsze. Autorka postawiła na domysły. Niewiele rzeczy jest tu powiedziane wprost, co jest zarówno plusem jak i jej minusem.

Postać Marii średnio przypadła mi do gustu. Zupełnie nie wiem czemu, w końcu była całkiem zaradną dziewczynką, dobrze się uczyła. Może przeszkadzało mi tylko to, jak łatwo przyszło jej oceniać Bonarię. Chociaż z drugiej strony sama nie wiem, jak pogodziłabym się z myślą, że ktoś, kto mnie wychowywał wykonuje eutanazje...

Kilka wątków było poruszonych, w moim odczuciu, zupełnie niepotrzebnie. Motyw jak Maria zostaje opiekunką został według mnie wciśnięty na siłę. Nie wiem, co miał na celu, gdyż ja sama z tego nic nie wyciągnęłam i Maria chyba też. Ponadto szkoda, że autorka opisała niewiele przypadków, w których Bonaria "wykonywała" swoja powinność. Nie to, żebym była fanką takich scen, jednakże może lepiej wtedy wczułabym się w klimat.

To co mnie urzekło, to ta przewrotność losu. Kiedy Maria tak bardzo zaprzeczała, kiedy krzyczała ze złością, usłyszała słowa swej przybranej matki: Możesz znaleźć się w wodzie, nie zauważając, ze do niej weszłaś. [...] Kiedy nadejdzie czas, okryjesz w sobie rzeczy, których nie podejrzewasz. Ponadto wewnętrzne rozterki bohaterów powieści pozwalają mocniej zagłębić się w ich psychikę i dzięki temu możemy poznać przyczyny ich postępowania.

Książkę polecam. Dla mnie nie była bardzo wybitna, ale też nie była zwykłym czytadłem. Jest przygnębiająca, ukazuje nam kruchość ludzkiego życia i to, jakich trudnych decyzji musimy w jego trakcie dokonywać.

OCENA: 4/6

niedziela, 8 czerwca 2014

Liebster Blog Award

Długo unikałam odpowiadania na pytania, gdy zostawałam nominowana do Liebster Blog Award. Dzisiaj jednak postanowiłam, że przestanę uciekać od zabawy, tylko stanę na wysokosci zadania. Może dowiecie się o mnie czegoś ciekawego. Za nominację dziekuję Marcie Marple z bloga Shelf of Books! Sama nominować nie będę, gdyż z czasem u mnie teraz krucho i nie mam głowy do wymyslania pytań. Niemniej jednak zapraszam do lektury!

1. Wreszcie! Dotrwałeś/-aś premiery długo wyczekiwanej książki. Zastanów się, jaka to by była. Wpadasz do księgarni, widzisz ją... nie, jednak nie... ktoś zabrał jedyny, ostatni egzemplarz! Co robisz?

No cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać. Ewentualnie proszę, aby pracownicy księgarni zamówili ją specjalnie dla mnie, by uniknąć ponownego rozczarowania. :)

2. Złota rybka spełni Twoje jedno marzenie. Dokończ zdanie: Złota rybko, podaruj mi...

... tyle książek, ile tylko jestem w stanie przeczytać w ciągu życia.

3. Masz 100 zł, ale możesz kupić tylko jedną książkę. Jaka to by była?

Na chwilę obecną... chyba Dragon Age: Utracony Tron, ale jest mi się ciężko zdecydować, gdyż jest tylko książek, na które poluję... ;)

4. Wygrałeś/-aś milion złotych! Co kupujesz?

Na pierwszy ogień zamówiłabym sobie grę Dragon Age: Inkwizycja w pre-orderze, następnie wymieniłabym całą garderobę, ale nie wydałabym wszystkiego. Jestem z natury oszczędna, więc większość umieściłabym w banku, żeby się samo pomnażało. :P

5. Jedziesz autobusem i widzisz osobę czytającą książkę. Sprawdzasz, co czyta, czy raczej się powstrzymujesz? A może przysiadasz się do niej i czytasz razem z nią?

Zwykle sprawdzam, co kto czyta. Zawsze ukradkiem staram się dostrzec okładkę, albo bezczelnie zaglądam w książkę i czytam kilka zdań. Nieraz mam ochotę zapytać o tytuł, ale jest mi zbyt głupio. :)


6. Oj, ale przeskrobałeś/-aś. Nie obędzie się bez kary na... książki, na tydzień! Aż tydzień! Tydzień bez książek! Co robisz w ciągu tego czasu?

Zawsze znajdę sobie coś do roboty, albo posprzątam, po raz tysięczny zrobię porządek w szafie, albo zagram w jakąś grę, albo ułożę układankę... ;)

7. Twoi przyjaciele kupili Ci bilet na lot samolotem do miejsca z wybranej książki. Jakie to by było miejsce?

Zdecydowanie byłby to Faerun ze świata Forgotten Realms. Co prawda wątpię, aby do świata fantasy latały samoloty, ale wierzę, że wszystko się może zdarzyć! :D

8. Ktoś zniszczył książkę, którą mu pożyczyłeś/-aś. Co robisz?

Książki to dla mnie świętość. Sama bardzo je szanuję, więc kiedy ktoś zniszczyłby moją książkę to chyba poprosiłabym o to, aby ta osoba mi ją odkupiła.

9. Masz możliwość wyjazdu na wakacje gdziekolwiek chcesz. Co to byłoby za miejsce?

Włochy. Byłam tam raz w życiu i zakochałam się w tym kraju po uszy. Klimatu tego miejsca nie da się opisać słowami, to trzeba zobaczyć.


10. Premiery jakiej książki wyczekujesz najbardziej?

Wyspy Plugawe Marcina Mortki, która ma mieć premierę w tym roku.. Jest to kontynuacja Mórz Wszetecznych.

11. Opowiedz swój najdziwniejszy sen.

Na szczęście nie pamiętam swoich snów, co najwyżej jakieś przebłyski, jest to jednak za mało, aby opowiedzieć. 


Jeszcze raz dziękuję za nominację! Mam nadzieję, że miło się Wam czytało moje wypociny. A teraz trzymajcie za mnie kciuki, ponieważ zostały mi jeszcze dwa zaliczenia i jeden egzamin. Obym miała co świętować! :)

czwartek, 5 czerwca 2014

Christian Moerk - Kochany Jim


Tytuł: Kochany Jim
Autor: Christian Moerk
Wydawnictwo: REBIS, Poznań 2010
Przekład: Paweł Laskowicz
Strony: 364


Czy istnieje mężczyzna, dla którego wszystkie kobiety tracą głowę? Nawet nie znając go, są nim urzeczone, a jedno spojrzenie sprawia, że miękną im kolana? Czy ktoś taki nie wykorzysta swego uroku? Kiedy staje się twarzą w twarz z wilkiem należy mieć się na baczności.

Na przedmieściach Dublina zdarzyła się tragedia. Znaleziono zwłoki trzech kobiet - dwóch sióstr i ich ciotki. Okazuje się, że ciotka więziła swoje siostrzenice, lecz nie wiadomo było dlaczego. Niall, młody pracownik poczty w przegródce na odrzucone przesyłki odnajduje małą paczuszkę. Okazuje się, że jest to dziennik Fiony, jednej z sióstr. Notes ten skrywa tajemnicę tragicznego w skutkach romansu. Młody mężczyzna postanowił podążyć śladami Fiony i jej sióstr, odkrywając po kolei wszystkie części układanki.

Po przeczytaniu książki postanowiłam poczekać, zanim napiszę recenzję, gdyż zwykle pisząc pod wpływem emocji nie jestem zbyt obiektywna w swojej ocenie. Cóż, minęła ta chwila, a ja nadal jestem urzeczona historią, którą zaserwował pan Christian Moerk. Mogłabym wymieniać w nieskończoność jej wady, niedociągnięcia, przesadę, ale tego nie zrobię. Dlaczego? Ponieważ ta książka mnie poruszyła.
Tajemnica, to chyba coś, co lubi każdy. Wciąga i zatruwa umysł, a pragnienie by ją poznać pochłania bez reszty. Na tym właśnie bazuje Kochany Jim, na niedopowiedzeniach. Książka napisana została w niesamowicie ciekawy sposób, mianowicie poprzez narrację trzecioosobową gdy poznajemy historię Nialla oraz z perspektywy napisanych dzienników. Możemy w ten sposób zagłębić się w uczucia młodych kobiet, poznać ich emocje, żal i rozczarowania. Gdzieś przeczytałam, że dzienniki napisane przez dwie rożne kobiety wyglądają, jakby napisane przez jedną osobę. Całkowicie się z tym nie zgadzam.

Autor dodatkowo wplótł sprytnie irlandzki folklor między strony swojej powieści. Jim opowiada baśń, która jest niemniej urzekająca, niż on sam. Co zabawne, Christiam Moerk sprawił, że sama poczułam sympatię do wędrownego gawędziarza, którym był Jim. Z każdą kolejna stroną czułam się, jakbym stała obok, jakbym oczyma duszy widziała młodą przystojną twarz oraz trzy siostry, które kochały siebie ponad wszystko.

Akcja książki przez wszystkie strony toczy się takim samym tempem. Jest napisana w gawędziarskim stylu, współczesnym językiem, przez co czytało mi się ją bardzo dobrze. Jej mroczny klimat i tajemniczość dotykała mnie do głębi.
No dobrze, wymienię jednak kilka wad tej książki, aby nie było, że jest za słodko. W historii Nialla jest kilka... irracjonalnych faktów, które sprawiły, że się skrzywiłam podczas czytania. Dodatkowo dziewczynka, która chodziła do podstawówki była cwańsza, niż dorośli... chociaż to może akurat tak daleko od prawdy nie odbiega. Końcówka również mnie nie urzekła, była znośna, ale autor mógł ją bardziej dopracować. Mimo wszystko książkę polecam. Ja spędziłam z nią kilka miłych chwil. 

OCENA: 5/6

niedziela, 1 czerwca 2014

Podsumowanie Maja


Długo się zastanawiałam, czy robić to podsumowanie. Maj pod względem czytelniczym nie był dla mnie łaskawy. Nie potrafiłam się wziąć za książkę, a jak już zaczęłam czytać, to ciągła się ona dla mnie w nieskończoność. No, ale dość już marudzenia i przejdźmy do konkretów. :)

Przeczytanie książki: 4


Ilość stron: 1225
Obserwatorów 76 (przybyło 5:)
Njaciekawsza książka: Uśpione morderstwo
Najgorsza książka: Zakazana Królowa

Na koniec chciałabym pochwalić się Wam moją wygraną w rozdawajce u Agi z To i Owo. Paczuszka poprawiła mi humor na cały tydzień! Jeszcze raz dziękuję. :)


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...