Tytuł: Druga Burza
Autor: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Fabryka Słów, 2012
Strony: 336
To, że jestem beznadziejnie, po uszy zakochana w twórczości pana Mortki nie jest żadną tajemnicą. Ba, nawet chwalę się tym wszem i wobec. Kiedy przeczytałam Martwe Jezioro czułam spory niedosyt, dlatego też czym prędzej zakupiłam kolejny tom serii. Niestety, z czasem bywało różnie, dlatego miałam kilkumiesięczna przerwę pomiędzy tymi książkami i przez to niewiele pamiętam z pierwszej części. Czy przeszkodziło mi to w czytaniu? Nie... no, może trochę. Dlatego polecam czytać oba tomy jeden po drugim. Ale od początku.
Buntownik Mads Voortem i jego straceńcy po raz kolejny ruszają do walki. Stawką jest wolność lub... śmierć w boju.
Przeciwko nim zastępny zbrojnych, złowroga magia, smoczy pomiot a przede wszystkim zwykłe ludzkie cwaniactwo. Bo nie ma takiej wojny, na której ktoś nie chciałby zrobić interesu.
Budza ma jednak sprzymierzeńców - elfy i krasnoludy, które podobno wyginęły dawno temu, smocze szczenię oraz Strażniczkę, która władzę stawia niżej niż matczyną miłość.
Burza ma też swoje Ostrze - Madsa. Świetnego wojownika, błyskotliwego dowódcę, szaleńca i desperata.
BURZY NIC NIE ZATRZYMA!
Opis z okładki
Druga Burza znów przeniosła mnie do świata, w którym mieszkańcy zostali przeklęci przez Smoczycę. Każdy trwał w nadziei na Uwolnienie od swego fatum, na co jednak nie mógł liczyć. Smoczyca bowiem nie żyła. Mads, który ciągle żył nadzieją, na coś, czego zdradzić nie mogę, postanowił wypowiedzieć wojnę jej armii. Wierzył, że uda przełamać mu się przekleństwa i... jeśli chcecie wiedzieć co, to przeczytajcie! Typowo dla pana Mortki mamy tutaj ciągłą akcję. Nie ma miejsca na przestój, cały czas coś się dzieje, przez co podczas czytania nie mamy chwili na zaczerpnięcie tchu. Czasami niestety ciężko było się w tym wszystkim odnaleźć, gdyż tło powieści zmieniało się jak w kalejdoskopie.
Myślę, że ta część jest znacznie lepsza pod względem technicznym. Opisy walk są bardzo obrazowe, postaci też są o bardziej charakterystycznie. Niestety, w Drugiej Burzy nie polubiłam postaci protagonisty. Uważam to za plus, gdyż okazuje się, że nie jest to idealny człowiek, mający same zalety, a wręcz przeciwnie. Nic nie drażni mnie bardziej, niż bohater, który nie ma żadnej rysy na swojej kryształowej duszy. Fajnym zabiegiem, który wykorzystał w swej powieści pan Mortka, były wspomnienia głównego bohatera. Dzięki temu poznajemy wydarzenia, które działy się przed pierwszą częścią powieści i pozwalają na wyjaśnienie pewnych kwestii.
Minusy? A i owszem. Jest taki jeden, wielki minus. Mianowicie zakończenie. Wyglądało, jakby zostało urwane w połowie. Jakby pan Mortka uznał, że nie chce mu się już pisać i kończy książkę w takim stanie, w jakim to zostawił. Na szczęście (!) dowiedziałam się, że będzie następna część tej powieści, dlatego wybaczam to autorowi. Czasami też nie potrafiłam się wczuć w akcję, jednak to zwalam na karby zbyt małej ilości czasu na czytanie.