Lucy Foley
Morderca jest wśród nas
Filia, 2019
Grupka przyjaciół z
dawnych lat wybiera się, jak co roku, na imprezę sylwestrową. Tym
razem padło na miejscówkę w górach. Chata, w której spędzają
czas znajduje się na odludziu, co niesie za sobą pewne
konsekwencje. Są bowiem odcięci od świata i cywilizacji, co
traktują jako niezłą rozrywkę, jak przystało na prawdziwych
mieszczuchów. Wszystko oczywiście jest do czasu – jedno z nich
ginie. I nie był to wypadek, a brutalny mord. Kto z nich jest
mordercą?
Co skłoniło mnie po
sięgnięcie po tę powieść? Były dwa powody – zazwyczaj czytam
fantastykę, więc stwierdziłam, że potrzebuję jakiejś odskoczni,
więc padło na kryminał. A drugi powód? Lubię takie kryminalne
zagadki. Uznałam, że będzie to świetna rozrywka, ale już po
kilku stronach wiedziałam, że to jest jednak niewypał. A dlaczego?
Cóż...
Powieść od samego
początku wydawała mi się miałka. Denerwował mnie pompatyczny
styl autorki, pełen jakieś bliżej nieokreślonej wyniosłości.
Ale do rzeczy. Historia przedstawiona jest z perspektywy kilku
bohaterów. I tak po kolei poznajemy historię opowiadaną z
perspektywy Emmy, Katie, Mirandy, Douga oraz Heather. Autorka usilnie
próbuje nam pod nos podstawić portret psychologiczny każdego z
nich oraz przedstawia to, jak widzą oni pozostałych uczestników
wyjazdu, czyli Bo, Nicka, Marka, Gilesa i Samiry. Każdy z nich ma
dość złożoną przeszłość. Historie te jednak wydały mi się
miałkie i takie bardzo na siłę.
Bohaterowie, mimo tego,
że mają już swoje lata na karku, zachowują się czasami jak
spuszczone ze smyczy szczeniaki. Raczej nie zapałałam sympatią do
żadnego z nich. Oczywiście najbardziej denerwująca była Miranda,
która zawsze musiała być w centrum zainteresowania, miała
najlepsze pomysły (przynajmniej w swoim mniemaniu), a przez to
stawała się po prostu wredną, natrętną babą, z kompleksem
wyższości. Znajdowała sobie ofiarę, przy, której zawsze czuła
się lepsza. Większość bohaterów, co można było wywnioskować z
opisów, nawet specjalnie się nie lubiła, a jedynie trzymały ich
przy sobie jakieś wspólne wspomnienia. Autorka przedstawiła ich
mocno schematycznie, nie wyróżniali się.
Autorka postanowiła
wykorzystać zabieg, aby prawie do samego końca nie wtajemniczyć
nas w to, kto jest ofiarą. Podsuwała nam co raz to nowe tropy,
byśmy głowili się nad jej przebiegłym pomysłem. Każdy z nich
mógł być mordercą, tak samo każdy z nich mógł być
zamordowanym. Brakowało mi tutaj jednak tego napięcia, które
powinno towarzyszyć nam przy czytaniu takich powieści. Po prostu
czytałam bez większego entuzjazmu kolejne strony.
Może na plus wyszło
zakończenie. Nie wiem czy się tego spodziewałam, w sumie
domyśliłam się co się stanie, ale autorka naprowadzała
czytelnika na rozwiązanie zagadki. Jak dla mnie ta powieść to coś
w stylu wynurzeń bohaterów, bardziej obyczajówka, w której
przewijają się raz po raz wspomnienia dawnych czasów. Dodatkowo
jakieś inne, codzienne problemy, czy to jak bardzo życie całej
dziewiątki zmieniło się po studiach. Książkę dość szybko się
czyta, mimo to, Morderca jest wśród nas zmęczyła mnie i
ani trochę nie zachwyciła.
O nie, a ja miałam wobec niej takie oczekiwania!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się okładka tej książki. Szkoda, że summa summarum Cię nie zachwyciła.
OdpowiedzUsuńRaczej nie będę po nią sięgać. Skoro nie do końca spełniła Twoje oczekiwania, i ja nie zamierzam ryzykować. Dziękuję za ostrzeżenie.
OdpowiedzUsuń