Cykl: Manitou
Tytuł: Zemsta Manitou
Tytuł: Zemsta Manitou
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Amber, Poznań 1990
Przekład: Piotr W. Cholewa
Strony: 224
Z wszystkich rodzajów horrorów najbardziej mnie przerażają te, które dotyczą dzieci. Gdy zobaczyłam na półce w domu Zemstę Manitou nie mogłam się oprzeć pokusie. Po pierwsze ze względu na boską, budzącą moją wyobraźnię, okładkę, a po drugie ze względu na ciekawość. Pierwsza część cyklu o potężnym Manitou, indiańskim szamanie Misquamacus'ie podobała mi się, jednak końcówka zbiła mnie z nóg. Negatywnie niestety. Czy w przypadku drugiej części było podobnie? Nie, było zdecydowanie lepiej.
Dzieci w klasie Toby'ego Fennera zaczynają dręczyć koszmary, Jego także. Wszyscy tłumaczą to zbiorową histerią. W końcu kto jak kto, ale dzieci są najbardziej podatne na sugestię. Kiedy Toby opowiada ojcu o tym, że widział człowieka w białym płaszczu i szerokim kapeluszu mężczyzna także nie dowierza, do czasu, aż sam zaczyna widzieć zjawę. Próbuje dociec o co tu chodzi i staje się świadkiem niewytłumaczalnych racjonalnie zjawisk...
Pan Masterton jest kopalnią pomysłów, które mi nigdy nie przyszłyby do głowy. Właśnie dlatego ciągle wracam do jego książek. Kiedy czytam kolejne strony jego powieści zastanawiam się, co autor tym razem wymyśli. Zemstę Manitou czytałam z zapartym tchem, w zasadzie nie do końca spodziewając się co nastąpi dalej. Bardzo ucieszyłam się, gdy znalazło się tutaj miejsce na bohaterów Manitou, czyli Harry'ego Erskine oraz Śpiewającej Skały.
Cóż otrzymaliśmy w tej powieści? Dreszczyk niepokoju, efekt zaskoczenia oraz nutkę irracjonalnych wydarzeń, które sprawiły, że szerzej otworzyłam oczy. Autor powoli budował napięcie, nie zdradzając jaką rolę odgrywają poszczególne postaci aż do samego końca. Było tutaj zdecydowanie mniej bzdur, niż w poprzedniej części. Nie chcę spojlerować Manitou, ale zakończenie w tej książce było o niebo lepsze i zdecydowanie lepiej przemyślane. Główny bohater, mimo iż nikt mu nie wierzył, nie tracił swojej determinacji, za to Erskine na szczęście nie stracił swojego poczucia humoru, które zdążyłam tak bardzo polubić.
Co mi się nie podobało? W pewnych momentach, niektóre wydarzenia zamiast grozy wywoływały lekkie niedowierzanie i zdziwienie, a w skrajnych przypadkach śmiech. Do tego ciągłe powtórzenia słowa "niby" podczas porównań, chociaż podejrzewam, że jest to wina tłumaczenia. Niemniej jednak bardzo mi to przeszkadzało. Myślę, że wszyscy fani twórczości Grahama Mastertona powinni zapoznać się z tym cyklem. Zemsta Manitou to jedna z tych jego książek, które nie budzą niesmaku na twarzy, nie leje się strumieniami krew, a jest po prostu oparta na powolnym wprowadzaniu mrocznego klimatu.
Pan Masterton jest kopalnią pomysłów, które mi nigdy nie przyszłyby do głowy. Właśnie dlatego ciągle wracam do jego książek. Kiedy czytam kolejne strony jego powieści zastanawiam się, co autor tym razem wymyśli. Zemstę Manitou czytałam z zapartym tchem, w zasadzie nie do końca spodziewając się co nastąpi dalej. Bardzo ucieszyłam się, gdy znalazło się tutaj miejsce na bohaterów Manitou, czyli Harry'ego Erskine oraz Śpiewającej Skały.
Cóż otrzymaliśmy w tej powieści? Dreszczyk niepokoju, efekt zaskoczenia oraz nutkę irracjonalnych wydarzeń, które sprawiły, że szerzej otworzyłam oczy. Autor powoli budował napięcie, nie zdradzając jaką rolę odgrywają poszczególne postaci aż do samego końca. Było tutaj zdecydowanie mniej bzdur, niż w poprzedniej części. Nie chcę spojlerować Manitou, ale zakończenie w tej książce było o niebo lepsze i zdecydowanie lepiej przemyślane. Główny bohater, mimo iż nikt mu nie wierzył, nie tracił swojej determinacji, za to Erskine na szczęście nie stracił swojego poczucia humoru, które zdążyłam tak bardzo polubić.
Co mi się nie podobało? W pewnych momentach, niektóre wydarzenia zamiast grozy wywoływały lekkie niedowierzanie i zdziwienie, a w skrajnych przypadkach śmiech. Do tego ciągłe powtórzenia słowa "niby" podczas porównań, chociaż podejrzewam, że jest to wina tłumaczenia. Niemniej jednak bardzo mi to przeszkadzało. Myślę, że wszyscy fani twórczości Grahama Mastertona powinni zapoznać się z tym cyklem. Zemsta Manitou to jedna z tych jego książek, które nie budzą niesmaku na twarzy, nie leje się strumieniami krew, a jest po prostu oparta na powolnym wprowadzaniu mrocznego klimatu.
OCENA: 4/6
Czytałem kiedyś jedną książkę tego autora - "Szary diabeł", która bardzo przypadła mi do gustu. Niedługo pewnie sięgnę po inną Jego książkę...
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam twórczości Mastertona; horror nie należy do moich ulubionych gatunków... ale wypadałoby coś przeczytać autorstwa Mistrza - może cykl Manitou będzie dobry na początek :)
OdpowiedzUsuńZnam oczywiście ten cykl i polecam. Emocje gwarantowane :)
OdpowiedzUsuńMam w planach powieści Mastertona, ale nie jestem przekonana czy chce sięgać po właśnie po ten cykl.
OdpowiedzUsuńZ wszystkich, które czytałam mogę polecić jeszcze "Trans Śmierci" i "Wizerunek Zła". Z thillerów tegoż autora polecam "Katie Maguire" oraz "Głód". ;)
UsuńDzięki! Na pewno skorzystam z podpowiedzi :)
UsuńNie przepadam za horrorami ani thillerami i jakoś ta książka mnie nie kusi :)
OdpowiedzUsuńHorro to coś nie dla mnie ;) Ale wiem komu podsunąć ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że w oryginale wypadło to lepiej ;) A ostatnia z przedstawionych przez ciebie okładek - ta najniżej - jest przerażająca...
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, więc spasuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W przyszłości mam zamiar nadrobić zaległości jezeli chodiz o twórczość tego autora i jestem prawie pewna, że ta ksiażką też się kiedyś w moich skromnych progach pojawi! :)
OdpowiedzUsuńCałą serię czytałam już wieki temu, kiedy byłam nastolatką. Masterton w tamtym czasie był jednym z moich ulubionych pisarzy a horror ulubionym gatunkiem. Teraz trochę się to zmieniło ale nadal sięgam po książki autora, chociaż z reguły czuję się rozczarowana. Ale kiedyś ta książka bardzo mi się podobała:)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę całe wieki temu, nawet miałam ją w domu jak i kilka innych tego autora, potem podałam dalej, bo teraz jakoś tak unikam czytania horrorów.
OdpowiedzUsuńI u mnie wieki minęły od takich lektur Mastertona. Ale wtedy jeszcze to były naprawdę dobre horrory...
OdpowiedzUsuńManitou i Zemsty Manitou jeszcze nie czytałam, ale na pewno to zrobię, bowiem Masterton to jeden z moich ulubionych autorów.
OdpowiedzUsuńMasterton, to klasa sama w sobie, chociaż nie czytałam jeszcze żadnej pozycji, bo przed horrorami narazie się bronię
OdpowiedzUsuńMój problem z Mastertonem polega na tym, że zaczęłam lekturę jego książek od złej pozycji. Sięgnęłam po "Kandydata z piekła", thriller-horror polityczny i... załamałam się. Nie była to książka wysokich lotów, a opis okładkowy dodatkowo popsuł mi resztki zabawy. Od tego czasu nie mogę się przemóc i wcisnąć na listę lektur czegokolwiek innego autorstwa tego pisarza, chociaż wiem, że klasyczne horrory mogłyby mi się spodobać. Cóż, może kiedyś.
OdpowiedzUsuń