Będę bardzo nieskromna i pochwalę się, że zamknęłam już sesję. Chyba pierwszy raz w przeciągu mojej kariery studentki nie zostało mi nic na wrzesień. Został mi jeszcze rok i będę mogła szczycić się tytułem magistra, który niestety w dzisiejszych czasach już tak wiele nie znaczy, ale przynajmniej daje pewną satysfakcję. Z żalem także się przyznaję, że po sesji zajmuję się rozrywkami, które nie wymagają aż tak wiele zaangażowania. Nie martwcie się jednak, chęci do czytania wracają, nie czytam może 50 stron dziennie, ale zmierzam ku lepszemu. W związku z tym zapraszam na drugą odsłonę wyzwania 30-day Book Challenge!
DAY 06. Książka, która sprawia, że jesteś smutny.
Zdecydowanie jest to Trzynasta Opowieść. Napisana jest w taki mroczny sposób, taki wzniosły, że po przeczytaniu jej musiałam trochę do siebie dochodzić. Jest to jednak jedna z lepszych lektur, które zawitały w mojej biblioteczce.
DAY 07. Książka, która sprawiała, że się śmiałeś.
Nie wiem czy czytaliście Szalone życie Rudolfa. Ja tak, jako nastolatka. Do tej pory pamiętam, jak tarzałam się ze śmiechu przy przygodach dorastającego Rudolfa. No i znów musi się tu pojawić jedna z moich ulubionych książek- Morza Wszeteczne. Ta jest już jednak skierowana dla starszych czytelników.
DAY 08. Najbardziej przeceniana książka.
Jak dla mnie to Gra o Tron. Nudna jak flaki z olejem, działo się tam wszystko i nic. A mordowanie po kolei każdego z bohaterów na początku może i szokowało i wzbudzało co raz większą chęć czytania, by potem tylko i wyłącznie irytować.
DAY 09. Książka, o której myślałeś, że nie polubisz, ale w końcu pokochałeś.
Niech pomyślę... Quo Vadis Wręcz płakałam za każdym razem, kiedy po nią sięgałam. Kiedy w gimnazjum na polskim powiedziałam mojej pani polonistce, że nie zamierzam nawet tknąć tej książki, bo jest beznadziejna, zmotywowała mnie podstępem. Cóż, chyba większość z nas jest łasych na komplementy i kiedy usłyszałam, że moje zdanie na temat tej książki byłoby bardzo ważne, skończyłam ją w przeciągu tygodnia. I zakochałam się w niej.
DAY 10. Książka, która przypomina ci dom.
Może to zabrzmi trochę śmiesznie... ale książki Mastertona. Moja mama kolekcjonowała większość jego horrorów, które niestety rozpłynęły się w powietrzu. A właściwie zostały pożyczone na wieczne nieoddanie.
Cwana polonistka, nie ma co ;D. Chwała takim ludziom.
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym nie mieć sesji przerzuconej na wrzesień :) ale zobaczymy jak to będzie, bo jeszcze trochę czasu do ostatniego egzaminu :)
OdpowiedzUsuńnaczytane.blog.pl
Szkoda tych nieoddanych horrorów... :(
OdpowiedzUsuń"Grę o tron" póki co znam tylko z wersji filmowej i chyba nie chcę tego zmieniać. ;)
Sienkiewicz przede mną, obym się nie zawiodła. ;)
Gratuluję studenckich sukcesów :D
Uwielbiam Quo vadis i mam takie same odczucia co do Gry o tron :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie przymierzam się do Quo vadis ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciekawe skojarzenie z domem, te sądzę że gra o tron jest trochę przereklamowana :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie :D
OdpowiedzUsuńPrzyjrzę się książkom z tych dni :)
Czekam na więcej wyzwań!!
mam 13 opowieść u siebie na półce i już jakiś czas myślę by ją przeczytać, co do GoT to właśnie się boję, iż po prostu nie przypadnie mi do gustu...
OdpowiedzUsuńJa też płakałam na ,,Quo Vadis".. Aż mam ochotę wrócić do tej lektury i ją ponownie przeczytać !
OdpowiedzUsuń