Tytuł: Marsjanin
Autor: Andy Weir
Wydawnictwo: Akurat, 2014
Przekład: Marcin Ring
Strony: 384
Co by było, gdybyście utknęli na bezludnej wyspie? Myślicie, że dalibyście sobie radę? Ja zapewne nie, znając moją zdolność do wpadania w panikę i czarną rozpacz. A co, jeśli to nie byłaby wyspa na morzu barwy lazuru, pełna przyjemnego zapachu i smacznych owoców, tylko obca planeta? Sami pośrodku niczego, sami z nadzieją na ratunek, który może nigdy nie nadejść. Mnie na samą myśl przechodzą dreszcze. Coś takiego jednak przydarzyło się głównemu bohaterowi książki Andy'ego Weira pt. Marsjanin.
Burza piaskowa zmusza załogę marsjańskiej ekspedycji do opuszczenia planety w pośpiechu. Wylatują wszyscy, prócz Marka Watneya. Mężczyzna został ciężko ranny, nic więc dziwnego, że załoga pomyślała, że ten nie żyje. Kiedy odzyskuje przytomność, czeka go nie lada niespodzianka. Został całkiem sam, bez nadziei na ratunek, któż ma bowiem wiedzieć, że jednak żyje? Rozpoczyna się heroiczna walka o przetrwanie...
To, czy książka nam się podoba, czy nie w dużej mierze zależy od naszych oczekiwań. Po książce sci-fi można spodziewać się wiele, ale chyba nie często tego, że można się przy niej pośmiać! To właśnie ujęło mnie najbardziej - pomimo sytuacji w której znalazł się mężczyzna, nie tracił swojego poczucia humoru, lekko sarkastycznego, ironicznego, ale jednak ciepłego. Nie stracił pogody ducha, nie załamał się, ale walczył o każdą minutę życia. Ponadto nie użalał się nad sobą (jak to zapewne ja bym robiła), tylko działał! Nie ma tutaj wewnętrznych rozterek bohatera. To jest właśnie fajne, bo mamy w literaturze wystarczającą ilość marudzących bohaterów.
Historię poznajemy z dziennika głównego bohatera, w którym opisuje swoje codzienne życie na obcej planecie. W pewnych momentach przeskakujemy do siedziby NASA oraz do pojazdu kosmicznego członków ekspedycji, w której brał też udział Mark. Co do stylu powieści, przyznam się szczerze, że były momenty, w których moja chęć na dalsze czytanie zwalniała, by po kilku kolejnych stronach autor sprawił, że mój apetyt rósł. Było wiele naukowych zwrotów, wiele tłumaczenia zjawisk fizycznych, jednak nie zrażajcie się do tego, gdyż nie utrudnia to w żaden sposób czytania. Fakt jest jednak taki, że to jedna z nielicznych książek, która nie działała na moją wyobraźnię, co niestety jest dla mnie sporym minusem.
Niestety, nie wiem, co mogłabym więcej napisać na temat tej powieści. Myślę, że jest to książka, którą należy poznać, aby wyrobić sobie o niej własne zdanie. A przyznaję z ręką na sercu, że jest tego warta. Nie chcę też zdradzać za wiele z fabuły. Wystarczy Wam to, że Mark jest urodzonym wojownikiem.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Bussines&Culture oraz wydawnictwu AKURAT
Nie przepadam za sci-fi , ale humorystyczna i ironiczna postać głównego bohatera, pomimo grozy sytuacji w jakiej się znalazł, szczerze mnie interesuje:)
OdpowiedzUsuńMnie się podoba fabuła i to bardzo ;) mój gatunek! I w ogóle brzmi tak dobrze :)
OdpowiedzUsuńNa pewno nie poradziłabym sobie na bezludnej wyspie z tych samych powodów, co Ty. O jakimkolwiek radzeniu sobie na obcej planecie w ogóle nie ma mowy. Ale chętnie poczytam o tym jak bohater walczy o przetrwanie, a na dodatek nie traci poczucia humoru. To dopiero nietypowe :) W każdym razie mam wrażenie, że jest to powieść dla mnie i koniecznie muszę ją poznać.
OdpowiedzUsuńPS Fajnie, że wróciłaś :)
To jest naprawdę kawał dobrej literatury. Podoba mi się, że nie ma rozwodzenia się nad tym, jaki bohater jest nieszczęśliwy, że jest sam, raczej obraca to wszystko w żart ;)
UsuńMiło mi, że się cieszysz :D Niestety na pewno nie będę tutaj regularnie :( Ale postaram się.
Sporo ostatnio czytałam o tej książce i już sama nie wiem czy mnie do niej ciągnie czy wręcz przeciwnie. Zazwyczaj nie czytam S/F, choć jeśli książka jest dobrze napisana to mogę zrobić wyjątek. Jeszcze trochę poczekam z decyzją.
OdpowiedzUsuńO książce nie słyszałam, a sci-fi to raczej nie moje klimaty (choć czasami są pewne wyjątki potwierdzające regułę :)). Może w przyszłości ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńJestem jej ciekawa, bo kupiłam i mam wątpliwości, czy był to udany zakup. Niedługo się przekonam ;)
OdpowiedzUsuńWróciłaś i to w jakim stylu ;) Z sci-fi jestem zaprzyjaźniona, więc żadna tematyka mi nie straszna, nawet o podróżach w kosmos :)) Mam tę książkę wpisaną jako postanowienie noworoczne... hm, coś duża ta lista już jest :/
OdpowiedzUsuńMam po ,,Marsjaninie" bardzo pozytywne odczucia. Urzekł mnie humor i wiedza głównego bohatera :).
OdpowiedzUsuńMi osobiście bardzo się podobała, lubię czytać o kosmosie, więc to dla mnie była pozycja idealna :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie przekonuje mnie od siebie ta pozycja.
OdpowiedzUsuńKarlina W. :D
Kosmiczny Robinson Crusoe :P Podoba mi się nakreślona przez Ciebie sylwetka głównego bohatera, bo wydaje się ciekawą postacią, ale już powieść jako całość mnie aż tak nie przyciąga.
OdpowiedzUsuń