Tytuł: Matka Pearl
Autor: Maureen Lee
Wydawnictwo: Świat Książki, 2012
Przekład: Ewa Morycińska-Dzius
Strony: 368
Matkę Pearl kupiłam w Biedronce za bezcen. Od tego czasu leżała sobie na półce i leżała, bo jakoś bałam się po nią sięgnąć. Rzadko czytam tego typu literaturę, gdyż zwykle mnie najzwyczajniej w świecie nudzi. Książkę tą przeczytałam jednak szybko, nawet bardzo, ale czy wzbudziła we mnie jakieś emocje? Chyba nie... Na pewno mnie zaskoczyła. Ale do rzeczy.
Amy i Barney tuż przed wojną zakochują się w sobie bez pamięci. Biorą ślub, jednak młody mężczyzna zgłasza się do wojska. Po jego powrocie żona nie poznaje człowieka, za którego wyszła. Barney zostaje zamordowany, a Amy trafia do więzienia, a jej córką zajmują się najbliżsi. W roku 1971 po odbyciu wieloletniego wyroku kobieta wychodzi na wolność. Wszyscy na nią czekają. Okazuje się, że więzienie nie zmieniło Amy i nadal jest tą samą uroczą kobietą. Co tak naprawdę wydarzyło się w domu rodziny?
Książka napisana jest w sposób, który mi nie odpowiadał. Na przemiennie poznajemy losy Pearl, córki Amy, w narracji pierwszoosobowej, oraz samej Amy, Barneya i całej reszty w narracji trzecioosobowej. Przyznam się szczerze, że przez to czasami się gubiłam. Przez większość czasu ponadto miałam wrażenie, że jest to książka o niczym. Czułam się, jakbym czytała pamiętnik nastolatki w stylu "byłam tutaj i zrobiłam to, a potem poszłam tam i zrobiłam tamto".
Styl językowy autorki jest bez zarzutu. Matkę Pearl czytało się bardzo szybko, nie wciągnęła mnie jednak. Każdą kolejną stronę czytałam z obojętnością. Cokolwiek się nie działo, przyjmowałam to bez emocji. Nawet sytuacje, które powinny mnie szokować, nie robiły na mnie najmniejszego wrażenia. Myślę, że pani Lee średnio wychodzi granie na odczuciach czytelnika. Amy mnie denerwowała i szczerze to nie rozumiem, jakim cudem mogła być ulubienicą wszystkich dookoła. Dopiero, kiedy wyszła z więzienia moja antypatia trochę minęła. Co do Pearl? No cóż, kolejna bezbarwna osóbka, która sama do końca nie wie, czego chce, dopóki jej ktoś nie podstawi tego pod nos. Postaci drugoplanowych jest od groma i wstyd się przyznać, ale nawet nie zapamiętałam ich imion. Z żadną z nich, ani główną, ani poboczną, nie potrafiłam się utożsamić, gdyż były, moim zdaniem, kiepsko zarysowane. Wątek miłosny Pearl był dla mnie płaski i rozgrywał się zupełnie, jakby gdzieś poza nią.
Zakończenie sprawiło, że moja ocena wzrosła o dwie gwiazdki. To był jeden, jedyny moment, w którym zostałam poruszona, a moja szczęka opadła. Czy polecam? Jedynie tym, którzy lubują się w takim gatunku książek. Myślę, że jeśli nie przepadacie za taką tematyka tylko się wynudzicie.
Hm chyba się jeszcze wstrzymam z tą książkę, mam ciekawsze propozycje na oku :)
OdpowiedzUsuńTak jak napisałaś, książka nie dla mnie, gdyż ja bym się przy niej wynudziła niemiłosiernie, dlatego podziękuję :)
OdpowiedzUsuńTym razem nie sięgnę... Nie czytuję takich historii :)) Wolę czytać fantasy, które polecasz bo utrafiasz w mój gust idealnie! :))
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i nawet mi się podobała. Na razie przeczytałam dwie książki autorki, ale na pewno sięgnę po jeszcze :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com
Książka leży na półce u mnie w domu od dłuższego czasu, ale ja także nie mam na razie specjalnej ochoty po nią sięgnąć. Nie wiem dlaczego, ale mam jakieś opory przed jej przeczytaniem ;)
OdpowiedzUsuńMaureen Lee czytałam "Wrześniowe dziewczynki" i stąd kojarzę autorkę. Co do "Matki Pearl" to może kiedyś się zdecyduję. Obecnie mam inne książki na liście które muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w domu, ale jeszcze jej nie czytałam. Czeka na swoją kolej.
OdpowiedzUsuńNie moja tematyka, dlatego odpuszczę sobie ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńTematyka by mi się spodobała, ale ksiązki niewzbudzające emocji to ksiązki, na które szkoda czasu :)
OdpowiedzUsuńCzytałam dwie książki autorki. Wrześniowe dziewczynki ogromnie mi się podobały ale już Flora i Grace- rozczarowała mnie...
OdpowiedzUsuńNo cóż, ceny w Biedronce strasznie kuszą. :D Nie zawsze jednak kupione tam książki są dobre. Tej powyższej raczej nie przeczytam. Bezbarwne postacie, mało wciągająca akcja to coś czego nie znoszę. Dla samego zakończenie nie będę się przecież męczyć. ;)
OdpowiedzUsuńO książce nigdy nie słyszałam i raczej się nie skuszę na jej poznanie. Nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńTrochę martwi mnie Twoja obojętność względem tej książki. Na razie nie jestem do niej przekonana.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam nic autorki, ale powiem że chyba się skuszę - zobaczymy.
OdpowiedzUsuńWidziałam ją ostatnio w bibliotece. Jednak byłam do niej trochę sceptycznie nastawiona. Nie byłam pewna czy to lektura w moim guście. Teraz już wiem, że mogę dać jej szansę.
OdpowiedzUsuńHmm...chyba się nie zdecyduję :]
OdpowiedzUsuń