Tytuł: "Światło i Cienie, ks. 2, Splątane Sieci"
Autor: Elaine Cunningham
Wydawnictwo: ISA Sp. z o. o., Warszawa 2004 (pierwsze wydanie za granicą 1996)
Przekład: Paulina Lewandowska
Strony: 379
Liriel i Fyodor wyruszają na odległy Ruathym w poszukiwaniu runy, która pomogłaby utrzymać szał berserkerski młodzieńca w jego woli, ponadto dzięki której Liriel mogłaby utrzymać moc Podmroku na powierzchni. W tym celu lądują na pokładzie Elficy, statku dowodzącego przez kapitana Hrolfa. Nie wszystko idzie jednak tak łatwo, jak można by się spodziewać. Shakti Hunzrin nie zapomniała o krzywdach, a do tego ktoś morduje morskie elfy...
Jak zapewne wspominałam już nie raz, uwielbiam panią Cunningham. Potrafi wykreować wspaniałe przygody, charakterystycznych bohaterów, ma mnóstwo pomysłów. Tworzy zawiłe intrygi, ale... No właśnie, jest jedno małe ale, o którym powiem już za chwilę.
Może od początku. Fyodora pokochałam już w pierwszej części. Jest to młodzieniec z zasadami, który stara się postępować zgodnie ze swoim własnym sumieniem. I tutaj wkracza nasza Liriel. Księżniczka, która jest egoistką, myśli tylko o sobie, robi mnóstwo przedziwnych rzeczy, a Fyodor w uwielbieniu dla mrocznej elfki zaczyna łamać swoje zasady. Z jednej strony to słodkie, ale z drugiej... Nie wiem czy lubie Liriel, na pewno mnie denerwowała. Druga rzecz, mimo całej jej nieznośnej postawy prawie wszyscy ją uwielbiali! Być może to po prostu ze mną jest coś nie tak, że nie mogłam jej znieść, zabawne, w końcu jest ona główną bohaterką. Uczucie, które rodziło się między tym dwojgiem przyprawiło mnie o nutkę zazdrości!
Druga sprawa, intryg znalazło się tutaj co niemiara. W pewnym momencie ciężko się było we wszystkim połapać, a niektóre z nich zostały rozwiązane po macoszemu, jakby bez pomysłu. W pierwszej części autorka poświęciła bardzo wiele uwagi Shakti Hunzrin, arcy wrogowi Liriel, by w tej części zepchnąć ją na dalszy plan, co mi się nie spodobało.
Fabuła była bardzo ciekawa. Jak tylko przeczytałam, ze morskie elfy znaleziono zamarynowane w beczkach nie mogłam się oderwać. Jestem chora na punkcie historii dziejących się na morzu, pełnych piratów, itd. Napisana jest kwiecistym językiem, dopieszczonym kobieca ręką.
Mimo tych wszystkich wad, książka wzbudziła we mnie tyle emocji, że gdy skończyłam ostatnią stronę nie mogłam dojść do siebie. Cały czas myślałam o tej historii, a serce waliło mi jak młot. Oznacza to, że powieść była po prostu dobra. Niestety jednak
pierwsza część dostarczyła mi więcej przyjemności, niż ta.
OCENA: 5/6
Książka przeczytana w ramach wyzwania: