środa, 11 marca 2015

Lauren Oliver - [pandemonium]

Seria: Delirium, tom II
Tytuł: [pandemonium]
Autor: Lauren Oliver
Wydawnictwo: Otwarte, 2012
Pierwsze wydanie: 2012
Przekład: Monika Bukowska
Gatunek: Dystopia
Strony: 376

Lena żyje w świecie, w którym [miłość] uznano za niebezpieczną chorobę. Ludzie poddawani są zabiegowi, po którym już nigdy nie będą mogli kochać. Tuż przed operacją dziewczyna zakochuje się w Aleksie. Ich wspólna ucieczka kończy się tragicznie... Wśród dymu i płomieni Lena widzi twarz ukochanego po raz ostatni. Z utraconej [miłości] i bólu rodzi się nowa Lena Morgan Jones - członkini ruchu oporu.Podejmuje się niebezpiecznej misji. Na jej drodze staje tajemniczy Julian.
opis z okładki

Jeśli zapytalibyście mnie, który autor moim zdaniem najbardziej zepsuł dobrze zapowiadająca się serię, bez wahania wskazałabym Lauren Oliver. Autorka ta, na jej nieszczęście, stacza się po równi pochyłej i, jeśli w trzeciej części przygód Leny nic się nie zmieni, uderzy z impetem o dno. Podczas gdy [delirium] było historią spójną, dopracowaną, z ciekawymi postaciami, tak [pandemonium] to kicz, utrzymany w nurcie powieści młodzieżowych, które, w wielu przypadkach, są bez ładu i składu. W poprzedniej części nawet schematy wydawały się być interesujące i intrygujące, a tutaj są po prostu nudne. Moje rozczarowanie jest tak ogromne, że nie da się tego w żaden sposób opisać. [delirium] spodobało mi się głownie dlatego, bo było bardzo intymną historią Leny. Dziewczyna zaczynała się pomału przebudzać, widzieć rzeczywistość taką jaką jest, a nie taką, jaką jej wmówiono. Kiedy sięgałam więc po kontynuację, liczyłam na coś utrzymanego w podobnym tonie. Domyślałam się, że skoro dołączyła do ruchu oporu będzie to coś bardziej ogólnego, jednak nic nie przygotowało mnie na to, co otrzymałam. Było to jak uderzenie obuchem w tył głowy. No i muszę sprostować opis. Julian nie był w żaden sposób tajemniczy...

Książka podzielona jest na rozdziały, w których przeplatają się wydarzenia rozgrywające się zaraz po przekroczeniu granicy przez główną bohaterkę oraz na te, które dzieją się obecnie (WTEDY i TERAZ). Nie powiem, był to zabieg dość ciekawy. Historia została tak skonstruowana, że nie w żaden sposób nie utrudniało to czytania. Obawiam się jednak, że Oliver postanowiła porzucić w pewnym momencie historię WTEDY, gdyż wyglądała tak, jakby została urwana w połowie. Wydarzenia dziejące się w TERAZ były dla mnie koszmarem. Zaczęło się dość intrygująco, ale później akcja zaczynała mnie drażnić. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, powiem tylko, że chodziło o porwanie, ucieczkę i płaskie intrygi...

Jak już wspomniałam, zarówno fabuła jak i strona techniczna powieści kuleje. I to bardzo. Uważam, że autorka nie przyłożyła się do dopracowania swojej powieści. Nie chodzi o język, do niego nie mam zastrzeżeń, ale same wydarzenia wydają się być trochę irracjonalne. Tego, ile razy Lena została poraniona i uwięziona nie sposób zliczyć. Myślę, że każdy człowiek po czymś takim ledwie słaniał by się na nogach, ale ona nie miała problemu z wielogodzinnym marszem. Poza tym, autorka w pewnych momentach pisała w taki sposób, że bardzo się gubiłam. Lena skradała się do pewnego miejsca, które miało być pilnie strzeżone, po czym wychodzi sobie z niego jakby nigdy nic. Za dużo zbiegów okoliczności jak na mój gust. Ponadto powieść ta jest przewidywalna do bólu. Było wiele fragmentów, w których po prostu wiedziałam, co się stanie potem.

Teraz będę się pastwiła nad bohaterami tej powieści. Samą Lenę uwielbiałam w pierwszym tomie. Była dla mnie jedyną nastoletnią bohaterką, która nie biła po oczach swoją infantylnością, niezdecydowaniem i nielogicznym zachowaniem. W [pandemonium] na samym początku też taka była. Z dziewczęcia przerodziła się w silną kobietę, która walczyła o to, co chce osiągnąć, bardzo zazdrościłam jej determinacji i woli walki. Na początku załamana strata ukochanego, podnosiła się. W pewnym momencie jednak autorka całkowicie zmieniła koncepcję kreacji Leny i z silnej, niezależnej dziewczyny zrobiła typową nastolatkę, która do końca nie potrafiła się zdecydować skąd jej zawiewa. Innymi słowy przeszła ona ewolucję wsteczną. Druga postacią, której miałam serdecznie dość i żałowałam, że w ogóle w tej książce się znalazła jest sam Julian. Osiemnastolatek był w swoim zachowaniu gorszy, niż Triss z Przywoływacza Dusz, a tym, którzy nie czytali ani książki, ani recenzji wspomnę, że był to dorosły mężczyzna, który wylewał więcej łez, niż niejedna z nas, drogie panie. Chłopak nie miał za grosz charakteru, a do Aleksa mu bardzo, bardzo daleko. Poza nimi znalazło się tutaj także mnóstwo innych postaci, z których na największą uwagę zasługuje Raven. Dziewczyna może i nie wzbudziła we mnie najlepszego wrażenia, jednak jest najlepiej scharakteryzowaną bohaterką tej książki.

Nie będzie tajemnicą, jeśli zdradzę, że między Leną i Julianem dochodzi do czegoś więcej. Było to oczywiste i sztampowe, a ja nie mogę tego autorce wybaczyć. Po cudownym Aleksie, który zdobył moje serce, Oliver zafundowała nam płaczącego mazgaja, który był bardziej dzieckiem, niż czternastoletni chłopcy. Nie mam dla niego usprawiedliwienia, a przez to, co przeżył powinien być o wiele silniejszy. Rozumiem, że autorka chciała wprowadzić coś dramatycznego, żeby Julian również zobaczył, jak wygląda deliria, ale można było skonstruować świetną historię bez tego dziwacznego "romansu", który zepsuł mi cały odbiór książki... Coś, co miało być wzruszające, w rezultacie było denerwujące i niepotrzebne.

Oczywiście, [pandemonium] to nie same wady, chociaż plusów za wiele znaleźć nie mogę. Na pewno na wyróżnienie zasługuje ilość akcji, która dominuje w całej powieści. Ciągle coś się dzieje,  bohaterowie ciągle gdzieś uciekają, a Lena walczy, kombinuje, wędruje. Książkę ponadto czyta się niezwykle szybko, ja osobiście skończyłam ją w jeden dzień. Niestety, nie jestem w stanie znaleźć więcej zalet tej powieści, co niezwykle mnie smuci, gdyż naprawdę miałam nadzieję, że nie zawiodę się na twórczości autorki. Po [requiem] na pewno sięgnę, tylko i wyłącznie po to, aby sprawdzić, jak zakończyła się cała historia, bo już nie wierzę w to, że Lauren Oliver będzie potrafiła mnie czymś zaskoczyć.

42 komentarze:

  1. Ja na pewno nie sięgnę, byłabym jeszcze bardziej rozczarowana niż Ty, o ile to możliwe. Pierwsza część mnie ciekawiła, chciałam przeczytać, ale ostatecznie i z niej zrezygnowałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, szkoda i jeszcze raz szkoda, bo liczyłam na to, że ta seria będzie czymś więcej niż zwykłą, schematyczną młodzieżówką. Skoro jednak tak nie jest, to mój entuzjazm względem cyklu znacznie zmalał. Mam pierwszą część na półce i na pewno ją kiedyś przeczytam, ale chyba nie nastąpi to zbyt szybko skoro wiem, że kontynuacja utrzymana jest w zupełnie innym tonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszą część potraktuj jako ciekawostkę, bo jest naprawdę świetna, ale podejrzewam, że reszta nie przypadnie Ci do gustu. Nie chcę Ci zdradzać za dużo, ale ta książka była kompletnie irracjonalna, nawet jak na ten gatunek...

      Usuń
    2. No to ja też podejrzewam, że będę marudzić i narzekać. Ale cóż, jak już mam pierwszą część to na pewno ją przeczytam. A potem pewnie sięgnę po kontynuację, bo nie lubię zostawiać niedoczytanych serii.

      Usuń
    3. Tak, jak już mówiłyśmy, ma ten sam problem. Nawet, jeśli wiem, że [requiem] będzie beznadziejne (bo nie liczę, że autorka dostała jakiegoś olśnienia), to i tak chcę je przeczytać... Chyba tylko po to, by sprawdzić jak zakończą się przygody Leny i czy główna bohaterka nabierze rozumku takiego, jaki miała w [delirium].

      Usuń
  3. Czytam teraz trzecią część ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie dalej coś ciągnie do tej trylogii i mam szczerą nadzieję, że się na niej nie rozczaruję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez mam nadzieję, że akurat Tobie się spodoba ;)

      Usuń
  5. A już myślałam, że na mojej niskiej ocenie tej serii zaważył fakt, iż tom drugi przeczytałam jakoś rok od czasu przeczytania "Delirium" :D a tu niespodzianka, bo po pierwszym tomie seria zwyczajnie się zepsuła ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie oceniłam tak krytycznie tej książki, ale muszę przyznać, że po zamknięciu ostatnich stron też czułam się rozczarowana...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do młodzieżówek podchodzę bardzo krytycznie, bo każda jest pisana zazwyczaj na jedną modłę. Jak widać Pandemonium także, mimo świetnej poprzedniczki :(

      Usuń
  7. Czytałam tylko pierwszą część, która bardzo mi się spodobała, ale po Twojej recenzji widzę, że nie sięgnę po kontynuacje, bo zwyczajnie szkoda mi na nie czasu :/
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ah te młodzieżówki. Współcześnie chyba się nie da ogołocić ich z przewidywalności. Po cóż kolejny raz czytać jedno i to samo? Po tym jak podobało Ci się [delirium] miałam nadzieję, że autorka stanie na wysokości zadania i chociaż utrzyma poziom by nie zawieźć czytelnika. Jak widać były to płonne nadzieje. A to że Julek jest taki jak Tris... może Olivier czerpała inspiracje od koleżanki po fachu? Tylko że Martin wzięła się w garść i w dwójce przynajmniej trochę tego swojego bohatera "umężczyźniła" ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziu, nawet sobie nie zdajesz sprawy z tego, jaka byłam wściekła po lekturze tej książki. [delirium] było świetne, cudowne, genialne i mogłabym tak godzinami, a tu nagle taki kubeł lodowatej wody... Autorka oczywiście postanowiła nie dopracowywać [pandemonium], bo po co. I tak nastolatki się na nią rzucą i kupią.
      Nie wiem tez po co wprowadzała nowego bohatera w postaci rozpłakanego Juliana. I wyglądało to tak, jakby się wzorowała na nim, bo bardzo podobne zachowania mieli :P A tak swoją droga, czy kobiety naprawdę lubią takie ślamazary? Bo ja takiego bym na pewno nie zniosła...

      Usuń
    2. Elu, chyba jedynie jakieś masochistki, które uważają, że płaczący mężczyzna to wrażliwa mężczyzna. O zgrozo! Ja bym takiego rzuciła po pięciu sekundach ... Facet to facet, nie jakaś nieprzymierzając c*** w spodniach ... no nie da się tego bardziej kulturalnie nazwać ^^

      Usuń
    3. Ja nie tylko rzuciła, ale chyba rozniosła na strzępy. Dostaję szału, jak widzę takich "mężczyzn" jak Julian, czy Triss, plączących przy złamaniu paznokcia. Z moich oczu tyle łez nie leci, co z ich! :D A Lena pełniła rolę mężczyzny. I zgadzam się z tym co napisałaś. Facet to ma być facet. ;) Nie wiem, czy ja mam takie szczęście, czy co, że ostatnio trafiam na książki z totalnie niemęskimi bohaterami.

      Usuń
  9. Mam delirium, muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Orany, masz rację. Książka ma całkiem dobry potencjał, a wykonanie widzę poszło na drugi plan. Szkoda, ponieważ jest to tom drugi, który powinien być równie dobry, a może nawet lepszy, co tom pierwszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drugi tom stał się typowym romansidłem dla nastolatek. Autorce się chyba skończyły całkiem pomysły, na jej nieszczęście :/

      Usuń
  11. Ojej, a myślałam, że gorzej być nie może. Pierwsza część mnie nie zachwyciła, chociaż doceniam pomysł na książkę.Miałam nadzieję, że może Pandemonium będzie jednak lepsze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja liczyłam, że będzie przynajmniej na równym poziomie...

      Usuń
  12. A mi się nawet podobało. Zgodzę się, co do ilości ran. To nieszczęsne odbijanie Juliana też było "nieco" przesadzone. Denerwowało mnie też wieczne niedoinformowanie Leny - no halo, mózg jej się wyłączył, straciła zdolność mowy, że idzie, gdzie jej każą bez pytań? No i zakończenie było kiepskie.
    Za to postacie są o wiele lepiej wykreowane - o wszystkich Odmieńcach można całkiem sporo powiedzieć, chociaż zabrakło tła - "przeszłość jest martwa" to najprostszy zabieg, by uniknąć opisywania jej.
    Fabuła też poprowadzona ciekawie - pewnie, sporo przypadków, zachowań dziwnych itp. A jednak pomysł całkiem ciekawy i ciekawie poprowadzony. Wątek romantyczny z Julianem wydaje mi się niezbędny do podtrzymania przekazu książki - miłość wspaniała, wielka, ma moc zmieniania, bez niej jesteśmy nikim, bez niej nie widzimy prawdziwego świta itd. Gdyby Julian się nie zakochał, to pewnie nie przeszedłby na "drugą stronę mocy", nie miałby powodu - nie zrozumiałby dlaczego uczucia są ważne. Najwyżej oburzyłby się na ojca i współpracę tych organizacji. Jego wątek urwałby się i prawdopodobnie cały tom byłby bez sensu.


    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, ale pomarudzić sobie muszę. :) Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby Alex rzeczywiście umarł, chociaż ja wiedziałam, że pojawi się na końcu książki. Czułam to już od pierwszej strony powieści, co też mnie bardzo zdenerwowało. Nienawidzę takich trójkątów... poza tym, Julian, jako mężczyzna jest straszny. Na miejscu Leny po prostu zadźgałabym go tym nożem, bo nie mogłabym znieść jego jęczenia. Czy kobiety naprawdę lubią takich mazgajów? No i ja zupełnie inaczej wyobrażałam sobie całą fabułę, która dla mnie była zwyczajnie płaska. ;)

      Usuń
    2. Nie wydaje mi się mazgajem :D Jak dla mnie sytuacja mogła go zwyczajnie przerosnąć. Pewnie, sporo przeżył - może właśnie za dużo, to wrak człowieka. W dodatku zmanipulowanego, wychowanego przez strasznie apodyktycznego, pozbawionego uczuć wyższych ojca, który miał go gdzieś. I ma przedstawioną przeszłość. Zabrakło mi tego w przypadku np.: Raven - nie potrafiłam jej zachowania zrozumieć, nie potrafię usprawiedliwić, wyjaśnić sobie. Jest koszmarna.
      Ależ jestem ciekawa co napiszesz po przeczytaniu 3. tomu. Masz go może gdzieś pod ręką? :D

      Usuń
    3. Ja z kolei wolałam Raven, która była silną dziewczyną, dobrze wiedziała czego chce i nie bała się po to sięgnąć. :D
      Zdaję sobie sprawę, że przeżył sporo, jednak ja widziałam w nim tylko rozpłakane dziecko. Naprawdę... Lena przeżyła niewiele mniej, tylko pod innym względem, a miała więcej, wybacz mi to stwierdzenie, jaj, niż on. Miałam wrażenie, że to ona jest mężczyzną w tym "związku".
      Niestety, a może i stety, nie mam go i chyba nie będę mieć. Odstrasza mnie od niego ten trójkąt Alex- Lena - Julian... a jeśli fabuła jest podobna, to tym bardziej poczekam z lekturą :D

      Usuń
  13. Serie skończyłam na pierwszym tomie, który strasznie mi się nie podobał. Niestety zakończenie miał świetne przez co jestem trochę rozbita. Nie wiem czy kontynuować czy sobie odpuścić. Jednak po twojej recenzji skłaniam się bardziej ku drugiej opcji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście nie polecam... ale z drugiej strony, książkę czyta się tak szybko, że nie stracić aż tyle czasu. Przeczytaj tylko wtedy, kiedy naprawdę jesteś pewna, że interesuje Cię historia Leny.

      Usuń
  14. Myślałam, że drugi tom będzie lepszy niż pierwszy...

    OdpowiedzUsuń
  15. Zgadzam się, pierwszy tom był dobry, lecz w drugim właśnie ta zmiana charakteru głównej bohaterki zamiast w dobrą stronę, poszła w drugą i było dla mnie coraz gorzej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na samym początku było okej, a potem, jakby piorun trzasnął Lenę i ta cofnęła się w ewolucji. :D

      Usuń
  16. Zazwyczaj wszyscy trylogię chwalili, a tutaj proszę. Twoja opinia mnie zakosczyła. Wypowiedzieć się na ten temat nie mogę, bo nie czytałam książek, a,e gdy już zacznę, będę pamiętać o Twojej opinii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam więc na Twoje wrażenia z lektury, bo zastanawiam się, czy to ze mną jest coś nie tak, czy ta seria jest po prostu słaba ;)

      Usuń
  17. Miałam kiedyś w planie poznać całą trylogię.
    Niestety ostatnio przejadł mi się gatunek młodzieżowy paranormal - nie planuję zaczynać nowej serii, jedynie dokończę stare.
    Więc podziękuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam w planach całą serię, chociaż szczerze mówiąc nie wiem kiedy się za nią zabiorę, bo pozaczynałam już kilka serii, które muszę skończyć, a i na półkach zalegają książki, za które powinnam się wreszcie zabrać ;) W każdym razie kiedyś na pewno przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. A na mnie czeka jeszcze ostatnia książka serii i chociaż to taka typowa młodzieżówka, to miło ją wspominam ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zawsze miałam wielką ochotę na tę serię, ale niestety również zawsze brakowało mi na nią czasu. Raczej po nią już nie sięgnę, ale z chęcią przeczytam Twoją opinię co do kolejnego tomu :)

    OdpowiedzUsuń
  21. To dobrze, że jest tak dużo akcji, w końcu książki należące do tego gatunku nie mogą nudzić czytelnika. No cóż, niektórzy autorzy myślą, że jak porządnie sponiewierają bohaterem, to będzie dobrze. Powinni w tego typu przypadkach zdecydowanie zachowywać umiar. Umiar, umiar i przede wszystkim umiar.

    OdpowiedzUsuń
  22. Powoli zaczynam doceniać dystopię, więc przy okazji chętnie sięgnę po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...