Seria: Tom Thorne, tom XII
Tytuł: Kości
Autor: Mark Billingham
Wydawnictwo: Burda Książki, 2015
Oryginalne wydanie: 2014
Przekład: Robert P. Lipski
Strony: 460
Tom Thorne wraca do służby w wydziale zabójstw, znowu jest detektywem
inspektorem. Ale w jego powrocie do pracy jest pewien haczyk. Stuart
Nicklin, psychopatyczny seryjny zabójca manipulujący ludźmi i
nakłaniający ich do morderstw, dogadał się z policją i zapowiedział, że
ujawni miejsce, gdzie dawno temu pogrzebał ciało swojej ofiary. Nicklin
zażądał, aby to właśnie Thorne eskortował go na miejsce zbrodni sprzed
lat, odludną wyspę Bardsey u wybrzeży Walii. Thorne podejrzewa, że w jego żądaniu kryje się coś więcej, że sadysta ma
jakiś ukryty plan, który zechce wprowadzić w życie, kiedy tylko dotrą
na odciętą od świata wysepkę. Postanawia jednak wykonać zlecone zadanie.
Plan Nicklina jest bardziej złożony, perfidny i sadystyczny, niż Thorne
mógłby się spodziewać. Inspektor będzie miał przeciw sobie nie tylko
niegościnną wyspę i siły natury, ale także swoje własne sumienie, gdy
przyjdzie mu dokonać wyboru, jakiego się nie spodziewał i który podda w
wątpliwość wszystko, w co do tej pory wierzył…
Na samym początku muszę wspomnieć o najważniejszym, mianowicie jest to już dwunasty tom przygód detektywa Toma Thorne'a. Nie wiedziałam o tym, gdy sięgałam po tę powieść, przez co odczuwałam lekki dyskomfort, gdyż myślałam, że będzie mi to utrudniało czytanie. Nic bardziej mylnego. Autor zadbał o to, byśmy mogli sięgnąć po ten tom serii, nie znając wcześniejszych przygód detektywa. Jeśli są jakieś odniesienia do jego przeszłości, jest to wytłumaczone, a jeśli nie, są to jedynie delikatne wspomnienia, których w wielu książkach jest na pęczki.
Fabuła powieści rozgrywa się w ciągu dwóch dni. Zaczyna się ona "z pompą", gdyż jesteśmy świadkami porwania. Nikt nie pisze kogo i przez kogo, co na początku sprawiło, ze czułam się lekko zdezorientowana, ale równocześnie zaintrygowana. Następnie przenosimy się do więzienia, gdzie poznajemy większość bohaterów książki. Wszystko wydaje się być tutaj dziwne, niezwykłe, ale przede wszystkim niepokojące. W ciągu czytania zadawałam sobie nieustannie pytania, dlaczego morderca właśnie teraz się uaktywnił, o co mu chodzi, dlaczego w to wszystko wplątany jest Tom Thorne? Zadziwiające jest to, że na odpowiedzi musiałam czekać praktycznie do samego końca, co jest dla mnie ogromnym plusem. Nie znoszę bowiem, kiedy jedno zdanie zdradza mi całe zakończenie już w połowie książki. Można powiedzieć, że akcja toczy się dość powolnym torem, ale przez czas trwania powieści byłam w ciągłym napięciu.
Klimat, który stworzył Mark Billingham jest mroczny, wzbudzający lekki dreszczyk emocji. Już od samego początku czuć grozę całej tej sytuacji. Zaskakującym faktem, a zarazem i bardzo pozytywnym, jest to, że klimat ten utrzymywał się do końca książki. Czytałam Kości z zapartym tchem, nie mogąc doczekać się, co będzie dalej, a autor nie był skory do tego, aby podrzucić mi jakikolwiek fragment układanki, a przynajmniej tak myślałam, dopóki nie zamknęłam ostatniej strony powieści. Okazuje się, że wszystko tutaj ma znaczenie, ale nawet, jeśli śledzi się uważnie kolejne zdania, ciężko wydedukować co się stanie. Można podejrzewać zarówno wszystkich, jak i nikogo, można spodziewać się wszystkiego, ale i niczego.
Największym atutem Kości jest na pewno kreacja psychopatycznego mordercy, Nicklina. Szczerze mówiąc wzbudzał on we mnie strach nawet na kartkach powieści. Z perspektywy obserwatora wgłębiamy się w jego chorą psychikę, śledzimy dziwne zachowania, "słuchamy" jak dobrze potrafi grać na uczuciach i emocjach jego współtowarzyszy podróży i podziwiamy ich za to, że nie wsadzili mu pistoletu do ust i nie pociągnęli za spust, albo nie uciekli z krzykiem. Ja na pewno bym tak zrobiła. Przy tym wszystkim, Nicklin się świetnie bawi obserwując reakcje innych na jego komentarze. Jest to mężczyzna bardzo inteligentny, tak jak przystało na seryjnego mordercę, a do tego świetnie manipuluje otoczeniem. Jest osobą charyzmatyczną, bo w końcu wielu za nim poszło. Myślę, że na wspomnienie zasługuje też współwięzień Nicklina, Jeff Batchellor. Jest to mężczyzna, który walczy ze swoimi demonami, ale przez całą powieść nie wiedziałam, czy mu współczuć, czy go potępiać. Pozostałe postacie są raczej tłem, niewiele bowiem wnoszą do historii.
Jeśli chodzi o głównego bohatera, czyli samego Toma Thorne'a, to w sumie nie wiem co mam o nim myśleć. Jest typowym policjantem, który jest zdystansowany do świata, podejrzliwy i nieufny, z drugiej jednak strony w pewnych momentach mnie irytował, nie rozumiałam pod koniec jego zachowania, dopóki nie przemyślałam sobie na poważnie zakończenia. Doszłam do wniosku, że jednak jest to logiczne. Poza tym myślę, że gdybym zaczęła czytać całą serię od pierwszego tomu (a na pewno to teraz zrobię), to będę mogłabym o nim powiedzieć coś więcej. Podsumowując jest to książka, którą warto przeczytać. Mark Billingham skonstruował bardzo dobry thriller, który zasługuje na to miano. Historia jest bardzo logiczna i przemyślana, a ewentualne niedociągnięcia nie utrudniają w żaden sposób czytania powieści, którą, swoją drogą, pochłania się stronę za stroną. Ja mogę Wam ją jedynie polecić.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję
Ja również czasami biorę się za "środkowe" tomy jakiejś serii :) I dobrze, gdy jest napisana tak, że można spokojnie czytać bez żadnych utrudnien. Bardzo podoba mi się okładka, ale jakoś do samej książki bardzo przekonana nie jestem.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo jest to naprawdę bardzo dobry thiller :)
UsuńTeraz chyba większość cykli jest pisana tak, by można je było czytać od środka, od końca - jak kto chce. :)
OdpowiedzUsuńXII tom serii a ja dopiero teraz się o nim dowiaduję... Jakoś przeoczyłam tego autora, choć wydaję mi się, że jego książki mogłyby mi się spodobać ;)
OdpowiedzUsuńJa także dowiedziałam się o twórczości autora przypadkiem i żałuję, że nie czytałam od początku. Ale zamierzam to nadrobić ;)
UsuńDobrze, że autor zadbał o to żeby było wiadomo o co chodzi nawet jak się nie czytało poprzednich tomów ;) Gdybym miała taką książkę i nie widziała, że to któryś z kolei tom to pewnie bym przeczytała, ale zazwyczaj wolę po kolei brnąć przez każdy tom ;)
OdpowiedzUsuńJa także, ale jak już trafiła się "dwunastka" to nie zdążyłabym nadrobić ;)
UsuńZabrałabym się za całą serię,ale wciąż brak czasu. Mam nadzieję,że w okolicach wakacji będę go miała więcej, więc zatopię się w świat "Kości"
OdpowiedzUsuńOj, zdecydowanie mam tak samo, ale polecam Ci tą powieść :)
UsuńObowiązkowo muszę przeczytać tę książkę. Pewnie po wcześniejsze tomy nie sięgnę tak szybko skoro brak znajomości wcześniejszych wydarzeń nie utrudnia czytania "Kości". Niesamowicie podoba mi się okładka, która bardzo dobrze oddaje charakter książki. Przynajmniej tak mi się wydaje. :P
OdpowiedzUsuńO tak, idealnie oddaje, chociaż powiedziałabym, że sama treść jest o wiele mroczniejsza :)
UsuńBardzo skutecznie kusisz. Pozostaje mi tylko poznać się z serią ;)
OdpowiedzUsuńTaki miałam zamiar ^^
UsuńO autorze oczywiście słyszałam, ale jakoś nie miałam nigdy ani okazji, anie specjalnej chęci na zgłębianie jego twórczości. Ale teraz to się zmieni, ponieważ zaciekawiłaś mnie tą książką. Uwielbiam, jak do ostatniej strony zagadka pozostaje nierozwiązana, szybkie tempo też jest dla mnie sporym atutem. Rozumiem, że nie trzeba czytać tej serii w kolejności chronologicznej, ale ja jednak poszukam pierwszej części :)
OdpowiedzUsuńPierwsza część ma tytuł "Kokon" i szczerze mówiąc, sama jej szukam :) Jestem ciekawa, czy spodobałaby mi się tak samo, jak ta.
UsuńAutor pisze w ciekawy sposób, gdyż naprawdę nie zdradza zbyt wiele, przez co, jeśli są jakieś domysły, dochodzi do nich pod koniec powieści. :)
Intrygujesz! Powieści pełne napięcia, w których do końca jest tajemniczo i niepewnie - to coś, co zdecydowanie lubię. Myślę, że przyjrzę się tej serii bliżej - wrzuciłam sobie właśnie "Kokon" na listę do przeczytania - zacznę od tomu I :)
OdpowiedzUsuńW takim razie czekam na Twoje wrażenia z lektury, bo sama chcę przeczytać I tom :)
UsuńŚwietnie jest to, że nie trzeba zaczynać serii od pierwszego tomu. Również podoba mi się, że przez całą książkę czuć grozę.
OdpowiedzUsuńHm, jeśli chodzi o "Asasynów..." to nie mogę powiedzieć, że to stricte dziecięca książka, ale jeśli szukasz czegoś naprawdę dojrzałego i lubisz fantastykę to polecam Ci książki Brenta Weeksa - facet wymiata :) Odkąd przeczytałam jego trylogię Nocnego Anioła każde kolejne fantasy ma ciężko się przebić, po prostu fenomenalny pisarz dla mnie.
OdpowiedzUsuńA co do "Kości" to widzę coś w moim klimacie :D muszę zapisać sobie gdzieś ten tytuł.
Brenta Weeksa mam w planach, ale jakoś nie udało mi się jeszcze sięgnąć po jego książki. Dziękuję jednak za przypomnienie, zapisałam sobie, że muszę przeczytać powieści autora, więc może nie zapomnę tym razem :D
UsuńMatko bosko jestem zacofana - nawet nie wiedziałam o tej serii, a coś mi się zdaję, że mogłaby mi przypaść do gustu. Muszę się za pierwszymi tomami rozejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńJa też tak miałam :D
Usuń"Ofiary" tego autora zawsze mnie kusiły:)
OdpowiedzUsuńNie poznałam jeszcze tego autora, ale skoro tak zachęcasz, to chętnie się za nim rozejrzę, zwłaszcza, że lubię powieści utrzymane w takich klimatach :)
OdpowiedzUsuńZachęcam ;)
UsuńHm... Brzmi całkiem nieźle. Myślę że mogłabym się skusić na tą serię :)
OdpowiedzUsuńJa też nadrobię cała, od I tomu ;)
UsuńNiestety książka nie w moim klimacie.
OdpowiedzUsuńFakt, że to dwunasty tom serii trochę psułby mi odbiór bo nie lubię czytać nie po kolei! Ale skoro autor wyjaśnia wszystko sprawnie to mogłabym się skusić zacząć nawet od tej ;-)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że się nie odnajdę w dwunastym tomie, ale o dziwo nie był to żaden problem ;)
UsuńUwielbiam długie serie, ale mam to zboczenie, że nawet gdy nie są one powiązane fabularnie muszę je czytać oddzielnie. Tu niesamowicie ciekawi mnie postać mordercy, skoro jego portret jest tak dokładnie namalowany.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja także czytam serie oddzielnie, bo potem bardzo szybko mi się nudzą. Mam to do siebie, że wolę jednotomowe książki właśnie ze względu na to, że nie ma nic lepszego, niż poznawanie nowych bohaterów ;)
UsuńKsiążka jak najbardziej w moich klimatach - uwielbiam thrillery, naturalnie te dobre :)
OdpowiedzUsuńTo jest jeden z lepszych, a jeśli chodzi o thrillery to stawiam bardzo wysoko poprzeczkę ;)
UsuńPodoba mi się hasło na okładce : "Cel uświęca środki". Bardzo mnie zaintrygowała ta książka. Ostatnio mało thrillerów czytam, a ten wydaje się idealny. Z pewnością po niego sięgnę :))
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
addictedtobooks.blog.pl
Jak najbardziej polecam ^^
Usuńczęsto oglądam serial w tv o tej samej nazwie, ale wątpię, by miały coś ze sobą wspólnego.
OdpowiedzUsuńbynajmniej bardzo, ale to bardzo mnie zaciekawiłaś. nie znoszę powieści, w których czytelnik sam może domyślić się zakończenia. dlatego też Ci zaufam i jak najszybciej sięgnę po Kości. :)
W zeszłym roku czytałam książkę Marka Billinghama i też nagle dowiedziałam się, że to kolejna w serii. To akurat mi nie przeszkadzało, ale trochę rozczarował mnie brak napięcia - od początku było wiadomo, kto jest porywaczem i zostało mało miejsca na domysły. Widzę, że tutaj było inaczej, więc jeszcze nie skreślam tego autora :)
OdpowiedzUsuń