Tytuł: Dziesiąta Symfonia
Autor: Joseph Gelinek
Wydawnictwo: Muza SA, 2009
Oryginalne wydanie: 2008
Przekład: Ewa Zaleska
Strony: 360
W świecie muzycznym dochodzi do prawdziwej sensacji! Jeden z kompozytorów, Ronald Thomas twierdzi, iż odnalazł zapiski X symfonii Beethovena, mało tego, dokonał rekonstrukcji tego dzieła. Na prywatnym koncercie, na którym Thomas ją wykonuje, znajduje się między innymi młody, hiszpański muzykolog Daniel Paniagua. Zaczyna on podejrzewać iż Thomas jest w posiadaniu oryginału tego dzieła. Wkrótce Ronald zostaje zamordowany, ktoś uciął mu głowę, na której została wytatuowana pięciolinia z nutami. Młody muzykolog zostaje poproszony o pomoc, przy rozwiązaniu całej sprawy, jednocześnie zagląda wgłąb życiorysu Beethovena i odkrywa nieznane fakty z biografii tego wielkiego kompozytora.
Pisanie recenzji tej powieści nie jest dla mnie łatwe. Nie jestem bowiem fanką muzyki klasycznej, ponadto nie bardzo znam się na tych wszystkich terminach muzycznych i zapisach nutowych. Na szczęście, Joseph Gelinek, a właściwie autor, który ukrywa się pod tym pseudonimem (próbowałam znaleźć prawdziwe personalia, jednak niestety, nie udało mi się to), doskonale wszystko wytłumaczył. Nie chciałabym potraktować tej powieści zbyt brutalnie tylko ze względu na moją ignorancję w tej tematyce.
Zacznę może od tego, że z Dziesiątą Symfonią spędziłam całkiem przyjemnie czas. Książka mnie wciągnęła, akcja wartko pchała się do przodu, a nawet te opisy, o których wspomniałam wcześniej, nie sprawiały, że miałam ochotę ziewać. Jest napisana lekkim, przyjemnym językiem, nie utrudniającym czytania, powiedziałabym nawet, że zachęca do tego, aby czytać kolejne strony. Intryga, którą uknuł autor jest bardzo ciekawa. Zabrakło mi tutaj jednak pewnego elementu, mianowicie, książka nie wzbudziła we mnie szybszego bicia serca, ani tego napięcia, które czuje się podczas lektury thillera. Owszem, cała zagadka śmierci była intrygująca, ale nazwałabym jednak powieść lekkim kryminałem. Zakończenie było zaskakujące. Niewielu autorom udaje się wywieść mnie w pole, a tu proszę, jednak się udało. Ponadto szyfrowanie za pomocą nut wywarło na mnie ogromne wrażenie.
Okazuje się, że postacie w książce mogą mieć także swoje prywatne życie, kompletnie niezwiązane z wątkiem głównym powieści. Autor wprowadził tutaj elementy dnia codziennego Daniela Paniaguy oraz innych bohaterów pojawiających się w powieści. Jeśli już jesteśmy przy kreacji bohaterów, to muszę przyznać, że Joseph Gelinek sprostał temu zadaniu. Stworzył zupełnie rożne postacie, z ciekawymi charakterami. Na samym początku Daniel mnie denerwował, ale doszłam do wniosku, że jest to jedna z tych osób, które możemy codziennie mijać na ulicy: zapominalski, ale kiedy chodzi o jego "konika" to potrafi recytować w środku nocy fakty z życia Beethovena., trochę roztrzepany, ale kiedy przychodziło co do czego, to potrafił się zebrać w sobie. Kolejną rzeczą, na która chcę zwrócić uwagę jest fakt, że autor sprawnie opisuje nam wiele faktów dotyczących Ludwiga van Beethovena. Przedstawia nam jego osobę, miłostki, ale także przewijają się tutaj także inni kompozytorzy. Wspomnienie w powieści nie ominęło także samego Napoleona Bonaparte.
W Dziesiątej symfonii fakty historyczne mieszają się z fikcją literacką i tylko ktoś dobrze obeznany w temacie będzie potrafił rozróżnić, gdzie kończy się prawda, a zaczyna fantazja autora. Czy Beethoven naprawdę napisał X symfonię? Tego nikt nie wie, ale podobno mierzył się z takim zamiarem. Książka nie jest idealna, chociaż czytało mi się ją bardzo dobrze. Nie podobało mi się to, że bohaterowie mają o wiele większą wiedzę, niż czytelnik. Pierwszy raz spotkałam się z takim zabiegiem i mam nadzieję, że więcej mi się to nie zdarzy. Poza tym, tak jak już wspomniałam wcześniej, nie jest to powieść, która trzyma w napięciu tak, jak prawdziwy thiller, jeśli jednak szukacie czegoś przyjemnego, co będzie odskocznią od nieprzyjemności dnia codziennego, w takim razie zachęcam do przeczytania tej powieści.
Nie dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńMam wrazenie, ze to taka muzyczna wariacja na temat ksiazek w stylu Dana Browna:) Mysle, ze i ja moglabym przjemnie nad nia spedzic czas:)
OdpowiedzUsuńGdy szukałam informacji na temat autora, to właśnie znalazłam wiele porównań tej książki do twórczości Dana Browna. Ja sama nie mogę się wypowiedzieć, gdyż nie czytałam nic tego autora ;)
UsuńNie wiem, może się jeszcze zastanowię, na chwilę obecną raczej jej nie przewiduję jednak :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej ksiązce, ale nie żałuję, bo to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńA ja bym chętnie przeczytała, choć na muzyce klasycznej nie znam się ani trochę :)
OdpowiedzUsuńMi to nie przeszkadzało, przyznam się nawet, że był to ciekawy smaczek do życia codziennego ^^
UsuńOj, tym razem nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńMoja wiedza na temat muzyki klasycznej również nie powala, ale może zmierzę się z tą książką. Bardziej martwi mnie brak napięcia,ale to znów bardzo subiektywne odczucie, więc może we mnie ta historia wzbudzi więcej emocji :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Czytałam opinie ludzi na temat tej powieści, że ich trzymała w napięciu do samego końca. Jak widać, każdy odczuwa to zupełnie inaczej. Mogę to też spróbować zrzucić na karby zmęczenia, które dopada mnie ostatnimi czasy :D
UsuńJa i połączenie muzyczne, to chyba nie mój gust, ale szkoda owego braku napięcia, wolę gdy coś dzieje, coś mnie zaskakuje.
OdpowiedzUsuńRaczej pozycja nie dla mnie, więc odpuszczę.
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy chciałabym przeczytać książkę, bo z jednej strony opis wydaje się w miarę ciekawy, a z drugiej nie do końca. Jeśli kiedyś wpadnie mi w ręce to przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńMnie również zaciekawiła fabuła książki. Szyfry i tajemnice, to coś co bardzo mi odpowiada kiedy czytam. Jeśli chodzi o tę pozycję, to waham się, ponieważ nie wiem jak bym ją odebrała. Z jednej strony zagadki, a z drugiej zwykły kryminał. Sądzę, że przeczytałabym ją z przypadku - jeśli kiedyś wpadnie mi w ręce. :)
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że podświadomie unikam książek, w których zawarte są wątki powiązane z muzyką klasyczną. Szanuję tych, których ta tematyka interesuje, ale dla mnie to kompletne nudziarstwo i nie potrafiłabym się skupić na fabule, która zresztą również nie jest idealna :) Niemniej nie wiem czy czytałaś, ale podobny fabularnie jest "Szyfr Szekspira" Jennifer Lee Carrell, gdzie autorka buduje swoją tajemnicę wokół bliższej mi tematyki - zagubionych dzieł Szekspira ;) Nie czytałam jeszcze, ale nie ukrywam, że mnie ciekawi. Może Ciebie też by zainteresowała? :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze, ze po lekturze tej książki nie wciągnęłam się na tyle w tego typu thillery. Nie wiem czemu, ale czegoś mi w nich brakuje. Odkrywanie tajemnic jest bardzo fajne, ale ja wolę książki o morderstwach, gwałtach, porwaniach (matko, jak to brzmi! :D), dlatego nie wiem, czy sięgnę po coś z takiej tematyki jeszcze. "Dziesiąta Symfonia" nie jest zła, ale jednak no... Poza tym czytałam, że wybuch takiej literatury nastąpił po "Kodzie da Vinci", więc spodziewam się, ze większość z nich jest dość schematyczna ;)
UsuńA co do muzyki klasycznej, to ja także uważam to za nudziarstwo, jednak przyjemnie się czytało o faktach z życia Beethovena. Potraktowałam to jako ciekawostkę, o której pewnie zapomnę za chwilę... :D
Lubię książki gdzie mamy historię, ale przyznam się szczerze, że muzyka klasyczna nie moja bajka i nie byłabym zbyt obiektywna jeśli chodzi o ocenę książki ;)
OdpowiedzUsuń