Tytuł: Dragon Age: Rozłam
Autor: David Gaider
Wydawnictwo: Fabryka Słów, Lublin 2012
Przekład: Małgorzata Koczańska
Strony: 512
Dragon Age: Rozłam to książka, której akcja dzieje się w świecie Thedas, w świecie znanym między innymi z gry o Dragon Age. Uwielbiam to uniwersum i uważam, że autorzy wykonali kawał świetnej roboty. Z przyjemnością więc sięgnęłam po tą pozycję. Już na wstępie muszę jednak zaznaczyć, że nie jest to książka dla wszystkich. Ktoś, kto nie zna wydarzeń dziejących się w grach Dragon Age:Początek oraz Dragon Age 2 (zwłaszcza tej!) może poczuć się bardzo zagubiony i nie wiedzieć o co chodzi.
Cole umarł w
najgłębszym lochu w Białej Iglicy. Kiedy zgasło ostatnie wspomnienie o
nim, zrodził się Duch Iglicy. Chociaż… może to tylko wciąż samotny
człowiek, który zniknął?
Ktoś morduje niedoszłych adeptów magii. Dla Wielkiego Poszukiwacza Lamberta z zakonu templariuszy sprawcą zbrodni jest zaklinacz Rhys. Ale nie wszyscy tak uważają. Wynne, bohaterka Plagi Fereldeńskiej, postanawia ratować Rhysa.
Razem z drużyną wyruszają do Fortecy Adamant, leżącej u wrót otchłani. W miejscu, gdzie Zasłona jest cienka jak pergamin, demony są bliżej niż gdziekolwiek indziej. Kto wie, co się stanie, gdy magowie usłyszą ich pieśń? Oni albo… Cole, którego nikt nie może zapamiętać. Ale on pamięta.
Ktoś morduje niedoszłych adeptów magii. Dla Wielkiego Poszukiwacza Lamberta z zakonu templariuszy sprawcą zbrodni jest zaklinacz Rhys. Ale nie wszyscy tak uważają. Wynne, bohaterka Plagi Fereldeńskiej, postanawia ratować Rhysa.
Razem z drużyną wyruszają do Fortecy Adamant, leżącej u wrót otchłani. W miejscu, gdzie Zasłona jest cienka jak pergamin, demony są bliżej niż gdziekolwiek indziej. Kto wie, co się stanie, gdy magowie usłyszą ich pieśń? Oni albo… Cole, którego nikt nie może zapamiętać. Ale on pamięta.
W listopadzie swoją premierę będzie miała trzecia część gry, Dragon Age: Inkwizycja. Gdy dowiedziałam się, że jednym z towarzyszy będzie Cole, bohater tej książki, musiałam ją przeczytać. I nie żałuję spędzonego czasu nad tą lekturą, ponieważ dostałam to, czego oczekuje się od książki: nietuzinkowych bohaterów, ciekawą fabułę, dramatyczne momenty. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i złapałam w trzęsące się dłonie książkę. I popłynęłam. Śledziłam oczami zachłannie każda kolejną literkę, zdanie, stronę. Nie mogłam się oderwać. W książce działo się mnóstwo rzeczy, jednak wszystko układało się w taką spójną całość, że bez problemu nadążałam za wydarzeniami.
Przede wszystkim na wspomnienie zasługują bohaterowie. David Gaider ma talent w kreowaniu postaci. W książce nie było inaczej. Cole, choć tak naprawdę wygląda na dorosłego młodzieńca, jest zagubionym dzieckiem. Popełnia złe czyny, ale czy rozumie co robi? I tak naprawdę, kim jest? Właśnie tego próbuje się dowiedzieć Rhys. Zaklinacz jest mężczyzną zabawnym, ale bardzo rozsądnym. Zdarza mu się czasami coś powiedzieć, zanim pomyśli, jednak nigdy nie robi tego w złej wierze. W przeciwieństwie do Adrian. Ruda czarodziejka, miała równie ognisty temperament, co włosy. Bardzo przypominała mi Andersa z Dragon Age 2, który poświęcił wiele, tylko i wyłącznie dla swoich ideałów. Ona zrobiła dokładnie to samo. Nie zyskała mojej sympatii, aczkolwiek na plus zasługuje fakt, że jest bardzo charakterystyczna. No i moja wisienka na torcie, czyli kapitan Evangeline. Kobieta silna, stanowcza, widząca świat nie tylko w odcieniach czerni i bieli. Po prostu uwielbiam takie babki. Wynne (matka Rhysa) i Shale nie muszę przedstawiać osobom, które grały w grę. Stara czarodziejka pomagała Bohaterowi Fereldenu w walce z piątą plagą, a Shale to krasnoludzica zaklęta w ciele golema. Wynne bardzo zyskała w moich oczach w trakcie lektury Zawsze miałam ją za upierdliwą, starszą panią, a tutaj proszę. Jest o wiele bardziej wyrachowana, niż można było to sobie wyobrazić.
Co do fabuły.... nie spodziewałam się czegoś takiego. Rytuał Wyciszenia to coś, czego obawiają się wszyscy magowie. Odcina ich to bowiem od Pustki i stają się zwykłymi kukłami, marionetkami w rekach Zakonu i Templariuszy. Okazuje się, że rytuał ten można odwrócić. Jak? Badania na ten temat w Fortecy Adamant prowadził elf, wyciszony. Wynne z resztą drużyny muszą się dowiedzieć, co się tam stało. Badania te jednak mogą zagrozić i podkopać autorytet ciemiężycieli magów. Cóż, kiedy tylko przeczytałam, że wieczny bat na magów mógł okazać się wadliwy, zrobiłam wielkie oczy. W końcu używali ich od stuleci, a tu taka niespodzianka. Poza tym sama postać Cole'a. On sam nie wie czym jest. Duchem, człowiekiem, magiem? Może demonem? Widzimy jego przemianę, widzimy, jak bardzo nie chce zawieść swojego przyjaciela. Byłam tak zaciekawiona, co będzie się działo dalej, że czasami przewracałam stronę, aby przeczytać chociaż jedno, następne zdanie.
Warto na chwilę zatrzymać się przy opisach miejsc. Lubię, kiedy autor nie opisuje nam dokładnie całego pomieszczenia, aby co do centymetra znać położenie krzesła, ale takie, jakie zrobił Gaider. Opisał je delikatnie, subtelnie, a resztę pozostawił czytelnikowi. Ponadto autor zadbał o to, aby wyczuło się napięcie, które panowało między magami a templariuszami.
Oczywiście zdarzyły się momenty nużące. Czasami autor zbyt rozwlekał pewne tematy, inne mógł bardziej rozwinąć. Chciałabym się dowiedzieć więcej o Cole'u, ale liczę, że będę miała jeszcze na to szansę w grze. No i największym minusem jest fakt, że jest to książka typowo dla fanów gry, ponieważ, tak jak już wspomniałam, wszystko dzieje się po zakończeniu Dragon Age 2. Jest też wiele niezrozumiałych, dla nieobeznanych z kodeksem, terminów.
Idealna książka dla mnie. Gry z tej serii uwielbiam! A soundtracki katuję od miesięcy... Po prostu czytelniczy must have ;)
OdpowiedzUsuńSoundtrack u mnie jest na codziennej playliście :P
UsuńJa także je uwielbiam, niecierpliwie czekam na trzecią część :D
Nie wszystko mi się podoba z tego, co napisałaś, ale jest wiele ciekawych - i oryginalnych! a to lubię - elementów. Np. ten rytuał Wyciszenia. Chyba kiedyś sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńPolecałabym także zagrać w grę, aby mieć pełny ogląd sytuacji :)
UsuńNie znam zupełnie gry, szczerze mówiąc nigdy nawet o niej nie słyszałam. Szkoda, że książka jest kontynuacją gry, bo ja w tym momencie, niestety, odpadam.
OdpowiedzUsuńTez żałuję, ponieważ chciałabym ta książkę polecić wszystkim, gdyż jest jedną z lepszych, jakie czytałam :)
UsuńJakoś nigdy nie zainteresowałam się tą serią, a widzę, że byłam w błędzie, chociaż za grami nie przepadam, sądzę po Twojej recenzji, że to dość ciekawa książka, którą w najbliższym czasie muszę poszukać.
OdpowiedzUsuńNiestety ale chyba nie odnajdę się w tym świecie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
pokolenie-zaczytanych.blogspot.com
to ja podziękuję. ;)
OdpowiedzUsuńksiążka raczej nie dla mnie. :)
No to akurat książka zupełnie nie dla mnie, już smok z okładki mnie odstrasza :D
OdpowiedzUsuńA najzabawniejsze jest to, że ten smok niewiele ma wspólnego z książka :D
UsuńNie jestem niestety w temacie i po praz pierwszy w ogóle słyszę o tej histori i niestety musze przyznac, ze nie jestem tak do końca przekonana. Moze kiedyś.
OdpowiedzUsuńJak zwykle nie kieruję się wrażeniem jaki zrobiła na mnie okładka - tym razem nie jestem w stanie przejść obok tej pozycji obojętnie właśnie ze względu na tą obwolutę...
OdpowiedzUsuńNie znam gry i chyba raczej nie sięgnę po książkę
OdpowiedzUsuńJako, że grałam jedynie w Dragon Age Inkwizycja i nie czytałam poprzednich części książek mam pytanie; Czy z takim zasobem wiedzy o Thedas, dałabym radę bez zbytniego zdezorientowania przeczytać Rozłam?
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że tak. W zasadzie w Inkwizycji było sporo powiedziane na temat wydarzeń z Dragon Age 2. Mimo wszystko i tak polecam Ci zagrać w dwie poprzednie części ;)
Usuń