Tytuł: Manitou
Autor: Graham Masterton
Wydawnictwo: Amber, Poznań 1989
Przekład: Piotr W. Cholewa
Moda kobieta, Karen Tandy, zgłasza się do szpitala. Na jej karku rośnie guz, który ma dziwną strukturę. Lekarze na drugi dzień postanawiają operować. Tego samego wieczora odwiedza jasnowidza, Harry'ego Erskine. Opowiada mu o dziwnych, dręczących ją nocnych koszmarach. Mężczyzna postanawia rozwiązać zagadkę dziwnej przypadłości kobiety i nie nawet nie zdaje sobie sprawy z jakimi mrocznymi siłami przyjdzie mu walczyć.
Po Manitou sięgnęłam, gdyż jest to króciutka książka, która leżała na mojej półce a ponadto miałam ochotę na jakiś horror. Napisana jest ona w pierwszej osobie, wydarzenia poznajemy z punktu widzenia jasnowidza- szarlatana, Harry'ego Erskine. Po przeczytaniu pierwszych kilku stron byłam niemal oszołomiona i zachwycona, łykałam każde słowo zachłannie nie mogąc się doczekać co będzie dalej. Bardzo spodobała mi się postać głównego bohatera, mężczyzna po trzydziestce, który żyje z naciągania starszych pań, jednakże potrafiącego poczuć do nich jakąś tam sympatię. Początek napisany z pewnym rodzajem humoru dodawał tylko smaczku. Niestety, mam jedno wielkie ale... zakończenie było niemalże tragiczne. Czytałam z "rozdziawioną gębą" nie mogąc uwierzyć, w rozwiązanie, które zastosował autor. Jestem tym rozczarowana, spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Uważam jednak, że książkę można przeczytać, gdy się nudzi. Jest krótka i napisana przyjemnym językiem.
A ja tam lubię Mastertona. Gdy byłam młodsza, to większość jego książek mi się podobała. Możliwe, że teraz już tak wielkiego wrażenia by na mnie nie zrobiły, mimo to sentyment zostaje :)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja zafundowała mi powrót do przeszłości- tak, we wczesnej młodości byłam tą powieścią zachwycona
OdpowiedzUsuńMastertona darzę wielką sympatią i mam w domu dziesiątki jego ksiażek, ale trzeba szczerze przyznać że nie wszystkie są udane. do ulubieńców zaliczam Kostnicę i serię Rook, a Ty jaki jego tytuł polecasz najbardziej?
OdpowiedzUsuńNajlepszymi, które przeczytałam dla mnie to "Głód" oraz "Trans Śmierci". Jeszcze podobała mi się "Podpalacze Ludzi", a teraz czytam "Wizerunek Zła". Zapowiada się bardzo ciekawie :)
UsuńMasterton ma często problemy z ciekawym zakończeniem własnych historii. Mnie w sumie częściej zawodzi, a rzadko pozytywnie zaskakuje, od czasu do czasu jednak po niego sięgam. Miłość do horrorów klasy B jednak nigdy zupełnie nie wygasa ;-)
OdpowiedzUsuńZauważyłam dokładnie to samo: książka do połowy jest rewelacyjna, później zaczyna się psuć, by końcówka stała się tragiczna. Niemniej jednak chyba nie przestanę czytać jego powieści, bo mają coś w sobie. ;)
UsuńWłaśnie. Niby badziewie, a wciąż coś do twórczości faceta przyciąga ;-) Ciekawe czy Guy N. Smith przypadłby nam do gustu - ten to dopiero podobno tworzy "arcydzieła" :-P
UsuńEhh, to chyba jedna z najgorszych rzeczy, jaką może zrobić autor : najpierw zabrać czytelnika w świat, którego chce się pochłaniać więcej i więcej a potem rozczarować go pod koniec... Nie czytałam i pewnie nie sięgnę po nią, szkoda, że coś co miało szansę powodzenia, przez tak niewielki element zostało zaprzepaszczone :(
OdpowiedzUsuń