Samantha Taylor ma trzydzieści lat, wspaniałego męża, cudowna pracę i mieszkanie, którego można jej tylko pozazdrościć. Jedyną skazą na jej idealnym życiu jest fakt, iż nie może mieć dzieci. Wszystko w co wierzyła, runie pewnej sierpniowej nocy, gdy mąż oznajmia, że odchodzi do innej. Jeszcze większa rozpacz ogarnia ją, kiedy dowiaduje się, że jego kochanka spodziewa się dziecka. Przechodzi załamanie, a szef i przyjaciel z pracy wysyłają ją na przymusowy, półroczny urlop. Postanawia odwiedzić przyjaciółkę, Karoline Lord, właścicielkę wielkiego rancza. Chce odzyskać równowagę psychiczną,poprzez ciężką pracę, ale sama nie wie, co ją tam czeka.
Po lekturach książek fantasy postanowiłam sięgnąć po coś lekkiego, przyjemnego i pozwalającego się rozluźnić. Chyba jednak nie trafiłam, gdyż ta książka mnie strasznie irytowała. Być może to nie są moje klimaty, a w zasadzie na pewno. Może po kolei, pierwszą rzeczą, która działała mi na nerwy była infantylność głównej bohaterki, miałam wrażenie, że ma ona piętnaście a nie trzydzieści lat. Przesłodzona, zbyt piękna, zbyt idealna. Może po prostu się czepiam, ale... Po drugie wszystko się tak wspaniale układało, wszyscy ją uwielbiali, żadnej ryski na cudownej osobowości. Po trzecie, przez pół roku nie potrafiła zapomnieć o mężu, kochała go miłością na śmierć i życie, katowała się oglądaniem jego programów w telewizji, zapracowywała na śmierć, byleby nie myśleć o nim, ale gdy wyjechała niewiele czasu potrzebowała, by pokochać kogoś innego miłością jeszcze silniejszą. Na plus przemawia fakt, że w pewnym momencie jej życie zmienia się o 180 stopni i muszę przyznać, że tym autorka mnie zaskoczyła. Takie zwroty akcji lubię. W każdym razie po raz drugi przekonałam się, że powieści pani Steel to nie moja bajka i na pewno nie sięgnę po żadną inna jej książkę. Niemniej jednak w nudny, samotny listopadowy wieczór, gdy nie ma się co ze sobą zrobić, można ją poczytać.
Spasuję ...
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie
OdpowiedzUsuńTo również nie moje klimaty
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Niko.
A to moje klimaty :)"Palomino" mi się bardzo podobało. Może nie jest to literatura super ambitna, ale... czasem i taka trzeba przeczytać "ku pokrzepieniu serc" :)
OdpowiedzUsuń